Pierwszy raz widzę chorego Kudłatego. I wierzcie mi, że szału nie ma.
***
- Idź do lekarza! - mówi Borsuk
- Przecież nic mi nie jest - chrypi Kudłaty ksztusząc się i rzężąc.
***
- Brałeś proszki? - pyta Borsuk
- Które proszki? - jęczy Kudłaty spod kołdry.
- Te co masz brać rano - pyta Borsuk z trudem modulując głos.
- Zapomniałem - chrypi Kudłaty.
- A te w południe? - Borsuk już nawet nie próbuje panować nad głosem
- No, tych to nie brałem - sapie Kudłaty.
- To weź do cholery te, które masz brać wieczorem! - krzyczy Borsuk
- Zaraz - mówi Kudłaty i obraca się na drugi bok.
***
Borsuk wraca z pracy, taszcząc siaty z zakupami. Mam nadzieję, że zaraz ze mną wyjdzie, bo strasznie mi się chce sikać.
- O jej, jak mnie głowa boli - jęczy Kudłaty - Daj mi pić! - mówi do Borsuka. Przestępuję z łapy na łapę i czekam w korytarzu. Borsuk niesie Kudłatemu szklankę.
- Ale to gorące jest! - krzywi się Kudłaty. - To może lepiej daj mi soku - mówi. Borsuk idzie po sok, a ja czuję że jak przestanę dreptać to będzie awaria.
- Ale pomarańczowy? - krzywi się Kudłaty. - Kwaśny jest - dodaje. Borsuk zaczyna posapywać i zapina mi smyczy. - A kiedy będzie obiad? - pyta Kudłaty. Patrzę na Borsuka i ze strachu przestaje mi się chcieć sikać.
Kiedy Borsuk zamyka drzwi słyszę jeszcze jak Kudłaty woła - Rosołu bym zjadł!
***
Gdy wracamy Kudłaty siedzi w fotelu, ogląda telewizję i pije piwo.
Borsuk patrzy w podłogę, bo gdyby spojrzał na szybę z pewnością by pękła.
Kudłaty, o dziwo, wyczuwa powagę chwili i zaczyna się tłumaczyć. - To jest ciepłe piwo, wyciągnąłem z lodówki z 15 minut temu - chrypi.
Borsuk idzie do kuchni montować jakiś obiad dla Kudłatego. Po chwili słyszę jak Kudłaty woła - A nie poszłabyś jeszcze po słone paluszki?
***
Wieczorem dzwoni telefon, to na pewno Babcia.
Słyszę jak Borsuk odpowiada: - Tak daję mu proszki, tak czuje się chyba lepiej, tak kupię mu cytryny, tak zrobię mu rosół, tak biedaczek taki chory, tak muszę o niego dbać.
I tak sobie myślę, że nie chciałbym być tym, który na wieczornym spacerze wkurzy Borsuka...
***
A ja mam się chyba lepiej. Grzecznie zjadam proszki, biorę zastrzyki i daję się miętosić i obmacywać doktorowi. Przynajmniej przestał gadać głupoty o głodówkach i mogę się paść normalnie. Czy to kto słyszał, żeby zdrowieć na głodniaka? Jakieś znachorskie metody!
No i, jak łatwo zauważyć, z powodu choroby zdjęciami nie dysponuję.
PS
Dziękuję za życzenia powrotu do zdrowia. Robię co mogę, choć okoliczności mi nie sprzyjają.
Majszczur napisał(a):(...) Wykurujcie szybko chociaż tą jednostkę rodzinną, która jest odpowiedzialna za aktualizację Story
