
ale do caviśka imię Leoś pasuje jak ulał (i w połączeniu z charakternym piesiem wcale nie brzmi lalusiowato

) ale z Leopoldem Kotem i jego przekonaniem, że cały świat winien leżeć poddańczo u jego stóp nijak mi się nie komponuje

A wracając do Grandy, obiecuję nie będę martwić się jej kondycją na zapas i daję sobie na wstrzymanie i czas na obserwację przez kilka chłodnych dni, co nie zmienia faktu, że Granda po pierwsze jest, jak to określiła moja wet... SMUTASEM z natury

a po drugie... chyba nie wybrała mnie na swojego przewodnika tak jak Bertucha tylko woli towarzystwo mojego męża

który wcale tego nie pragnie, bo to ja chciałam psa on się tylko zgodził. Zrobiłam wczoraj eksperyment i wygoniłam ich razem pierwszy raz na sikanie i Granda w towarzystwie Krzyśka wcale tak permanentnie nie polegiwała. Mało tego, jak on gwizdnie to Granda r-e-a-g-u-j-e

... a nie robił nic szczególnego, nawet nie próbował się z nią bawić.... po prostu sobie szedł i ona się go w miarę pilnowała

a ja mogę sobie wołać, gwizdać, cmokać, uciekać, chować się i ona za mną nie idzie tylko leży i kwiatki wącha
... no po prostu chyba mnie nie lubi...
Ale w domu słucha tylko mnie. I komendy wykonuje tylko jak ja je wydam.
Przykładowo jak powiem, że nie wolno przekroczyć progu to siada i czeka na pozwolenie, a jak Krzysiek, to zaczyna się do niego wdzięczyć i wić i metodą małych kroczków ładuje się tam gdzie nie powinna. Może dlatego, że w hodowli to mężczyzna przez większość dnia miał kontakt z maluchami i teraz mała faworyzuje faceta ?
Miotem Berty zajmowała się kobieta i może dlatego Berta ukochała mnie...
Z kolei wet powiedziała, że skoro ja zajmuję się szkoleniem Grandy to będzie wobec mnie bardziej oporna towarzysko i bardziej ze mną będzie scierać się o dominację i okazywać upór, natomiast możliwe, że neutralnego szkoleniowo Krzyśka traktuje jak... równego sobie szczeniaka stąd spontaniczniej reaguje na jego przywołanie

może jest w tym jakaś logika... Berta póki jej nie wychowałam też się ze mną droczyła, jednak była otwarta na kontakt i pracę, a Granda... leży, kontempluje otoczenie i
olewa mnie koncertowo
leser i uparta koza jedna
... pani doktor dodatkowo opieprzyła mnie, że mimo obietnic porównuję ją z Bertą, a przy nadwyraz energicznej i zakochanej we mnie Bercie każdy standardowy bern wysiada... jeżu jakie to trudne...