Mam Robina na co dzień przez 24 h wiec trudno mi zauważyć, ze "rośnie jak na drożdżach, tym bardziej, ze w porównaniu z Esią wciąż wygląda jak mały kotek

.
Pracowity jest - odkąd jest ciepło lubi przebywać na dworze - przestawia nam drewno z kąta w kąt, przerabia grube kawałki na drobniejsze (na rozpałkę), myje kubełki po serku (ma taki długi jęzorek, że sięga do dna).
Ostatnio na porannych spacerach smyczowych załącza mu się nastrój filozoficzny - wbiega na trawnik, siada i patrzy, patrzy, patrzy, patrzy..... i tak przez 10 minut

, potem idzie dalej i znów siada i patrzy i patrzy.....
Więc zaczęliśmy się uczyć, że sa trzy rodzaje spacerów
codzienny poranny - krótka smycz, idziemy przy nodze szybkim krokiem -- aby pies się zmęczył i spokojnie spał a pani w tym czasie mogła pracować
codzienny "filozoficzny" - z panem, na długiej (5m) smyczy. Łazimy i kontemplujemy świat

przed południem i po południu
w niedziele i święta luzik - czyli hasamy bez smyczy, taplamy się w błocie itp... (potem pani pierze psy, samochód i na końcu samą siebie

)
Eśka chętnie bawi się z Robinem, nawet go sama zaczepia, ale widać, że jak dla niej to tych zaczepek jest czasem za dużo. Nie wiem, czy to zmęczenie codzienną teraz zabawą z drugim psem, czy regularne niedzielne wypady za miasto, a może i jedno i drugie... w każdym razie codzienne spacery smyczowe o poranku, na które kiedyś czasem mnie sama budziła jakoś tak przestały być atrakcyjne

Owszem, wstaje, idzie do drzwi, ale juz bez popiskiwania i nerwowego przebierania łapami. Często jest tak - zwłaszcza przy powrocie do domu, ze to ja ją ciągnę a nie ona mnie. Ale jak w niedzielę ubieramy się na wyjazd i mam dwie smycze w ręku to jest normalne szaleństwo. Jak tylko ktoś otworzy auto to Esia wskakuje błyskawicznie i żadna siła jej stamtąd nie ruszy
Wybredna w tych spacerach, czy co

.
Ada - póki co - narzeka na Robina, bo szczeniak jak to szczeniak, nie rozumie, ze nie podszczypuje się małych dziewczynek, nie włazi im na głowę i nie kradnie jedzenia z ręki, a Adunia nie potrafi zrozumieć, że Robin to jeszcze psie dziecko i i takie zachowania mu przejdą. Na chwilę obecną Esia jest "dobra, kochana, taka piękna moja Esiunia" a Robin "i po co wy babcia kupiliście tego Robina?" lub: "Babcia, jak cie rozumiem, ze ty się cieszysz z Robina, ale zrozum, że to straszny łobuz i ja już tego nie wytrzymam"

- mnie takie teksty z ust czterolatki powalają

Ale chyba powoli zaczyna rozumieć. Opowiadam jej jak Esia była malutka i jak broiła, jak podszczypywała nas w cztery litery....Ada tego nie pamięta bo miała półtora roku....