Dziękuję bardzo za wszystkie trzymane kciuki i słowa otuchy
My już jesteśmy po,i ok godz 15 miałam swoją córcię w domku.Oczywiście moja upierdliwość i ośli upór przyniósł rezultaty,bo wet po zabiegu przyznał mi rację i powiedział,że miałam nosa,bo jakbyśmy poczekali jeszcze te kilka dni -tak jak on chciał-to byłaby ogromna bieda

(wet wczoraj mówił,że jestem przewrażliwiona i wg niego USG może świadczyć o burzy hormonalnej po cieczce,a lekko podniesiona leukocytoza nie wskazuje jeszcze na ropomacicze-no ale jak ja sobie coś ubzduram i mam "przeczucie"to nie można mnie odwieść od mojego postanowienia).
Zabieg przebiegał prawie standardowo-tylko Nefrunia trochę się zkrwawiła,ale nie na tyle by zagrażało to jej życiu,obyło się bez toczenia krwi.
W domu cały czas czuwam,bo córcia haftuje jak kot

.Oczywiście mam zaplecze środków medycznych,bo nie chcę narażać jej na dodatkowy stres i wożenie 2 razy dziennie do weta, i w związku z tym nawadniam ją sama jak i podaję jej leki p/bólowe i antybiotyki(kontrola za kilka dni)-w domu brakuje mi tylko respiratora i monitora transportowego

-grunt to mieć zboczenie zawodowe.
Może jutro jak mała dojdzie choć trochę do siebie ,to wstawię jej fotkę w cudnym zielonym ubranku-pewnie temu,że jest zielony,a nie różowy córcia obrażona jest śmiertelnie.
Bardzo dziękuje wszystkim raz jeszcze za kciuki,bo na pewno się przydały,bo to w sumie dzięki forum i wiadomościom tu zawartym,zaczęłam robić 3 "fakultet"i pewne objawy lub symptomy,które wcześniej bym bagatelizowała,lub ślepo wierzyłabym wetowi spływają na mnie jak pomroczność jasna.
Jeszcze raz dziękujemy
