Częste lanie to nie problem, problemem jest niechęć do spacerów. Skłaniam się ku teorii
meggy, ale...
... byłyśmy na sikaniu o 1 w nocy, dziś nie poszłam z nią na pierwszy spacer (ten o 4:00/5:00 zsikała się na matę, obszczekała mnie żeby wymienić na suchą) dopiero koło 7:00 zrobiłyśmy sobie spokojną olewczą z mojej strony przechadzkę + kupa. Trochę pozaczepiała dorosłą sukę nowofunlanda, ale tylko troszkę. Pooblizywała tamtej poddańczo pysk po czym od razu się położyła. leżała i nie wstawała choć tamta suka już dawno sobie poszła. Zgodnie z sugestią pozwoliłam jej tak leżeć 20 minut. Wróciłyśmy, po 8:00 zjadła śniadanie i od razu zwróciła większą jego część

... teraz śpi...
o 13:30 daję jej ostatni zastrzyk Synergalu i po południu jesteśmy umówione na kontrolę... już nie wiem co o tym myśleć... takie wymioty zdarzyły się już wcześniej, ale powiedziano mi, że to z bólu z powodu zapalenia pęcherza...
edit: odpuściłam spacer o 10:00... sucz śpi... nie sygnalizowała chęci wyjścia, bo też nie miała potrzeby wydalenia czegokolwiek, wszak zwymiotowała wcześniej śniadanie

edit: 12:00 sucz przebudziła się, przeniosła z łazienki pod drzwi wejściowe... nie sikała... nie dopomina się wyjścia... nie zjadła piętki z suchej bułki,którą zwykle lubi zjeść jako przekąskę, przez pół godziny obserwowała muchę spacerującą po terakocie

... potem spała w łazience...
edit: 13:40 przebudziła się, nie chciała wychodzić (cofnęła się jak wzięłam smycz i otworzyłam drzwi), nie zmuszałamjej. Zesikała się na matę, dostała zastrzyk z antybiotykiem.
edit: 14:00 zjadła obiadek... poszła spać pod drzwi wyjściowe.
edit: 14:30 zjadła suchą piętkę suchej bułki z drugiego śniadania... śpi dalej.
edit: 16:00 Granda wykazuje jaką taką aktywność, czyli wstaje i podchodzi do mnie. Idziemy na dwór (to pierwszy od rana spacer). Trasę którą sama pokonuję spokojnym marszem w 10 minut robimy w godzinę. 10 kroków i leży... 10 kroków i leży...zataczamy pętlę i wracamy. Od 17:00 do 18:00 leży w trawie ja 50 m od niej na górce. W przeciągu tej godziny tylko raz podchodzi do pojawiającego się psa (ONka Rolfa, którego bardzo lubi) oblizuje mu pysk i kładzie się poddańczo na wznak. Rolf idzie dalej, a ona wraca na swoje miejsce spoczynkowe i leży jeszcze 20 minut. Postanawiam ją zabrać do domu. Jak biorę smycz rozpłaszcza się na podłożu i zapiera. Muszę ją podnieść pod brzuchem żeby poszła. Zanim dojdziemy do bramki (jakieś 30m) kładzie się jeszcze trzykrotnie... W domu leży i dyszy jakby przebiegła maraton.
edit: 19:00 przekąsza pół kolanka cielęcego... śpi... o 20:00 zjada ze smakiem kolację... sika na matę... idzie do łazienki spać...
edit: po 22:00 spacer siku/kupa i godzina bezczynnego leżenia na trawce z przerwą na przywitanie się z ONkiem Dantonem. o 23:00 już mamy wracać kiedy niespodziewanie poznajemy 1,5 roczną suczkę Primę mix beagla sunącą tranzytem przez "nasz" trawniczek i... bingo

suńki się bawią w psie zapasy/przepychanki prawie godzinę z przerwami na polegiwanie. O północy wracamy do domu oczywiście z rozpłaszczaniem się na glebie co 10 kroków i... zonk

Grandzior po przekroczeniu progu idzie prosto na matę zrobić siku...
Ale najważniejsze, że się sucz trochę pobawiła
