Dziękuję w imieniu Nefry za zainteresowanie

.Moja dziewczynka ma się już dużo lepiej,ale w nocy dała mi popalić oj dała(wstawanie co 1,5 godziny i ciągłe domaganie się uwagi zrobiło ze mnie zombi).Ale jak to się mówi wszystko goi się jak na psie,a co nie zbije to wzmocni.
Normalnie sama nie wiedziałam,że ona jest tak zależna od mojej osoby,bo jak tylko oddale się na parę kroków, to szuka i zawodzi jakby kto ją ze skóry żywcem obierał.Oczywiście sytuacja zmienia się jak widzi w moich rękach strzykawkę i kroplówki,wtedy patrzy z takim wyrzutem i ostentacyjnie próbuje schować się w jakiś kąt .No ale jak włączyło się u niej żebractwo i ślinotok na widok otwieranej lodówki,to znaczy,że idzie ku dobremu i ani się obejrzymy i zapomnimy o wszystkim.
Oczywiście najgorzej jest z Obelixem,no bo jak wytłumaczyć małemu głupkowi,że nie można siadać centralnie na jej brzuchu,głowie,tochmolić się,,skakać z zaskoczenia na dziewczynkę,próbować podgryzać-muszę mieć oczy wokół głowy,a mały nie wie dlaczego to się tak pozmieniało i że troczków od koszulki nie można ciągać-tylko same zakazy i nakazy.
A oto moja chorybzda(leży na kocyku,bo wczoraj ojszczała oba posłania, i swoje i Obelixa,więc przymusowo trzeba było je wyprać na cito)
Obrazek został zmniejszony.
Obrazek został zmniejszony.PaniBisiowa napisał(a):Nigdy nie miałam suczki i nie za bardzo orientuje się w problemach pań psiowych, ale cuchnąca zółto-zielona wydzielina nie jest raczej
zdrowym objawem. Dobrze, że byłaś upierdliwa

[/size]
No widzisz ja wcześniej też nigdy nie miałam bliskiego kontaktu z suczami(bo zawsze miałam chłopaków),ale weci u nas to trudny temat i czasami trzeba samemu udowodnić,że białe jest białe ,a nie czarne-też się cieszę ,że posłuchałam sama siebie ,a nie zgodziłam się na czekanie tak jak mi proponowano.
P.s.Kerovyn ,no to chyba będę musiała rozpocząć procedurę adopcyjną,bo oprócz tego ,że do lasu mam niecałe 100 metrów,a w nim tak jak nadmieniałam są maliny,jagody,poziomki,to jak się zaczyna sezon grzybowy to mogę nimi oczy powybijać ,bo mamy już kurki,a w tamtym roku maślaki,podbrzeźniaki,prawdziwki i czerwonołepki zbieraliśmy w worki na kartofle,więc chyba zaczynaj się pakować z całym swoim towarzystwem-tylko ciekawe co na to Twój Grześ (jak się przeprowadzaliśmy z miasta na obrzeża,to specjalnie szukaliśmy takiego miejsca,żeby można było mieć las w zasięgu ręki-chociaż niektórzy twierdzą,że 18 km do centrum to daleko

,ale co oni wiedzą o zyciu

)
julka213 napisał(a):Nie rozumiem tylko "gdybyśmy poczekali te kilka dni, to byłaby ogromna bieda"
To znaczy, że "to coś" mogło zagrażać jej życiu?
Przepraszam, pewnie to pytanie było naiwne, ale z racji tego, że nie znam się na zbyt dobrze na psich chorobach- czy mógłby mi to ktoś wytłumaczyć?
![:] :]](./images/smilies/icon_45.gif)
To ja może tak skrótowo : zwiększona ilość progesteronu prowadzi do przerostu gruczołów wydzielniczych i gromadzenia się w świetle macicy wydzieliny,która często zostaje zainfekowana przez bakterie.Stan ten stanowi zagrożenie dla życia i postępowanie lekarskie powinno byś wdrożone jak najszybciej.Konsekwencją zbyt późnego rozpoznania i zastosowania leczenia jest toksemia(obecność toksyn bakteryjnych we krwi),co prowadzi do uszkodzenia innych narządów wewnętrznych.Te poważne zaburzenia metaboliczne,ryzyko posocznicy i wystąpienia wstrząsu septycznego stanowią ogromne ryzyko dla życia zwierzęcia.
Jak chcesz poczytać więcej wrzuć na wyszukiwarce ,i na pewno wyświetli Ci się ogrom informacji
Dziękuję bardzo za wsparcie,a teraz znowu idę męczyć moje dziewczę igłami i lekami(ale to już zaraz się skończy i będziemy mogli wrócić do normalności ).
A zdjęcie szwów mamy 18.07.11-czyli w pierwsze urodziny Nefry-oj coś mi się wydaje,że nie będzie zadowolona z takiego prezentu
