Kochane Dzioby - te 10 dni bez Was to był koszmar
To ja dla Was po ośrodku latam łapiąc zasięg (i patrzą na mnie jak na czuba jakiegoś ... a w głowie.. "o Warszawka przyjechała") a Wy tu sobie normalnie jaja robicie
Było wspaniale. Odwyk internetowo - szwajcarski przez pierwsze dwa dni był jak jakiś detoks a nie odwyk ... ło boziu ale mnie szlak trafiał przy laptopie. Potem jakoś się przezwyczaiłam ... zamiast z laptopem z telefonem biegałam po Bieszczadach w poszukiwaniu zasięgu

.
Pogoda w pierwszym tygodniu świetna. Cieplutko, słonecznie. Od niedzieli do dziś w kratkę - ale do przeżycia.
Bieszczady piękne. Bardzo przyjaźnie nastawione do czworonożnych turystów. Nie było mniejsca gdzie by nas nie wpuszczono. Psiaki budziły ogólne poruszenie i zainteresowanie.
A teraz kilka ras, które im przypisywano:
Piorunek:
- jamnik cyt."kurcze tylko jakieś takie długie nogi ma"
- posokowiec
- gończy polski
Fito:
- bernardyn
- cyt. "moja ciocia ma identycznego tylko całego białego"
- owczarek szwajcarski
- buldog

- husky (to już wykroczyło poza moją wyobraźnię)
Wszędzie gdzie tylko byliśmy słyszałam: "ale piekny", "ale super psiak", "ale fajny"
A najczęściej.... "możemy sobie zrobić zdjecie?"
No biorę się za zgrywanie zdjęć ... bo pewnie byście ze dwa chcieli zobaczyć?
