
Łubu dubu, łubu dubu, tu Bendonek.
Skorzystam z nieuwagi moich babeczek i opowiem Wam, jak to mnie moje inteligentne pańcie na wystawę zatargały.

Próbowałem dać im delikatnie do zrozumienia, że takie klimaty mnie chyba nie kręcą, ale te się uparły. Chodź i chodź, zobaczysz, fajnie będzie, spodoba ci się. Ćwiczyły już od jakiegoś czasu namiętnie ze mną pokazywanie zębów, stanie, bieganie, z resztą nie tylko to, umiem dużo innych fajnych rzeczy. A dość opłaca mi się robić wszystko, co sobie pańcie zawinszują, bo niezłe przysmaki zapodają.
Tak więc pojechaliśmy. Matko ile tam nowych zapachów po krzakach wyniuchałem, ile piesków dookoła zobaczyłem, dużych, małych, kudłatych, ładnych i …tych, które na pewno podobają się właścicielom Atmosfera nieco zawiesista. Mało kto z kim gada, spode łba patrzą nie tylko pieski, ale też i ludzie. Nic. Czekam na rozwój wypadków, gdy nagle jedna pani przebiega obok nas ze swoim psem zalana łzami i krzyczy, że od początku wiedziała, kto wygra. Aż chyba nadeszła nasza kolej, bo pani ciągnie mnie na takie zagrodzone taśmą poletko. Pośrodku namiot, a my biegamy kilka kółeczek, chudy bąk wie po co, ale biegać akurat lubię, więc co mi tam. Potem podeszła jakaś kobieta, średnio miła, wzorcowo pokazałem zęby. A ta mówi, że jeszcze chce z drugiej strony zobaczyć. O co to, to nie, nie będzie mi jakieś babsko po 10 razy w paszczę zaglądać.

Nie była zadowolona, ale odpuściła. I jeszcze inna wstydliwa sprawa, ona pomacała mnie po hmmm …… a nieważne. Następnie stać kazali bez ruchu. Stoję, stoję, stoję, a ta w ogóle na mnie nie patrzy, tylko na drugiego kolegę. To sobie usiadłem. No to teraz ona właśnie natychmiast będzie na mnie patrzeć. Pani próbuje mnie postawić do pionu i kiedy jej się to wreszcie udaje, to tamta znowu gdzie indziej się gapi. Komedia. Dobrze, że pańcię fajną mam i że mnie kocha i nie szarpała mnie, jak inni ludzie swoje pieski. W ogóle się nie denerwowała na mnie. Pogłaskała tylko i powiedziała na ucho, że ocena mimo wszystko bardzo dobra, że zuch chłopak ze mnie i jest dumna Zmartwiła się tylko, że tamta kobieta nam na takim świstku wypisała, że miękkie nadgarstki mam. Powinna się takim czymś martwic? Jak już ochłonęliśmy nieco, przyjrzałem się dokładniej innym moim pobratymcom.
No ja myślałem, że zadbany ze mnie młodzian, pani czesze wszak codziennie i czyściutki jestem. Ale gdzie mi tam było do tych wszystkich wylizanych gogusiów. Ja wyglądam normalnie, jak pies pasterski, zgodnie z moją naturą i urodą. I długo nie dorównam w konkurencji wyglądu zewnętrznego przyfarbowanym, wystrzyżonym, ulizanym, że żaden włosek nie odstaje, pryskanym pokątnie sprejami psiakom.
A to dlatego, że zamiast biegać do fryzjera, my wolimy póki co biegać godzinami po łąkach, polach i lasach, nawet jak deszcz leje i jest błoto. Szukać grzybów i jagód. Pogonić bociana, a czasem jak się uda, krówkę jakąś, tylko ciiii. Bawić się w chowanego w ogrodzie, aportować właściwie wszystko, co się pod rękę nawinie, szukać pochowanych za krzakami piłek i zabawek. Jednym słowem, fajnie było, ale na razie szkoda nam trochę czasu na takie krępe imprezki
To mówiłem ja, Wasz Brendonek
a tu jeszcze naoczny dowód, na moje słowa
