
kiedyś moja Berta pocwałaowała w stronę nieco "wczorajszego" kloszarda półleżącego na ławeczce. Chłopina z nabożenstwem i czcią postawił obok siebie puszkę z niedopitym browarkiem. Berta strzeliła puszkę z noska i zaczęła chłeptać bursztynowy napitek od czasu do czasu zerkając zalotnie na gościa. Zamarłam i myślałam, że facet jej przyłoży, a on wybełkotał tylko "o żesz k...wa, taki kompan to skarb"
sorki za OT, ale nie mogłam się powstrzymać
buteleczki i puszeczki są the best
