Hej!
Dzisiaj Robert powiedział, że pewnie niedługo "palma mi odbije". Hmm... jak tak dalej będzie... no Gwiazdy mają swoje prawa, ale po kolei.
Jedno wiem na pewno - rosnę - i to szybko, bo coraz trudniej mi wejść pod stół. No sami zobaczcie jaki jestem już duży. Emilka jest silna i jeszcze daje radę mnie podnieść.
Obrazek został zmniejszony.Sobotę spędziłem z Emilką i Robertem na odwiedzinach. Najpierw pojechaliśmy do Lisewa koło Tczewa. Podobno przejechaliśmy przez fajny most. Nie wiem, bo jak zwykle w samochodzie przespałem, bo co można robić ciekawego w samochodzie, żadnych nowych zapachów. Lipa i jedzenia nie dają. Ale na miejscu było nieźle. Jak tylko otworzyli drzwi do Babci Emilki - to co zobaczyłem?! - pełną michę (no nie swoją, ale Fido, który tam mieszka)! I co zrobiłem?! Zanim się przywitałem wciągnąłem i wylizałem wszystko do czysta. Przy okazji jeszcze jakieś kulki. Extra! Fido nie był zadowolony, trudno, nie chciał to nie ma! Miał mi za złe i jakoś nie chciał się bawić. Niby taki dorosły a jest chyba mniejszy ode mnie
Potem pojechaliśmy do Starogardu, a tam też jest pies - Jack. On ma 5 lat i jest owczarkiem niemieckim. Jest duży, może nie tak jak mama, czy wujek Ben, ale trochę się go bałem. Później już było lepiej, ale nie to było najfajniejsze. U Cioci Bożenki jest taka weranda, gdzie Ciocia Bożenka trzyma jedzenie. Oni zajęli się sobą, a ja po cichutku... taaak była wyżerka

, najlepszy był tort, pierwszy raz spróbowałem. Krótko to trwało

ale i tak było warto. Tam też mnie ciągle miziali i mówili, że jestem taki śliczny

Najbardziej miziała i przytulała Asia Duża Burza. Było bosko!
Obrazek został zmniejszony.Duża Burza przekupywała mnie pysznościami.
Obrazek został zmniejszony.Odwiedziny są extra! Robert rano zważył się ze mną i to dwa razy bo nie wierzył, że jestem już taki duży - prawie 14 kilogramów. No i miałem rano kulki, na obiad kulki, kolacja tylko była fajna.
Po ważeniu i tym beznadziejnym śniadaniu

pojechaliśmy na trening. Odkryłem, że jak się leży pod ergometrem to tak fajnie dmucha od tego koła co tam się w środku kręci. Mieśmy wracać do domu, ale poprosiłem Roberta
Obrazek został zmniejszony.żebyśmy w końcu pojechali na tą plażę. Udało się! Szkoda tylko, że nie było z nami Emilki, ale i tak było fajnie.
Obrazek został zmniejszony.Pooglądałem sobie morze
Obrazek został zmniejszony.
Obrazek został zmniejszony.Widzicie tą smycz, no beznadzieja.
Obrazek został zmniejszony.Tam tyle dzieci było i innych psów! Prawie wszystkie te psy były mniejsze ode mnie. Nawet z takim jednym chwilę się pobawiłem, ale Yorków nie lubię. Szczeka i szczeka, ja sobie siedzę spokojnie przypatruje mu się, a on szczeka, jak jakiś nienormalny.
Lubie plażę! No i ciągle słyszałem - jaki śliczny, jaki piękny

Mamy prosiły Roberta, czy dzieci mogą mnie pogłaskać. Robert mnie trzymał, żebym za bardzo maluchów nie wylizał. Ja już taki wylewny jestem

. No mówię Wam robiłem tam za Gwiazdę, zdjęcia mi robili, nawet kamerą kręcili. Wszyscy mnie kochają! I tu coś Robert o tej palmie mówił, no co ja zrobię, że taki ładny jestem

Na plaży był tez taki duży latawiec
Obrazek został zmniejszony.Jak wychodziliśmy to już prosiłem Robert o następny raz.
Obrazek został zmniejszony.O sorrry! pomyłka psia mać, no kota wlepiłem! Też tak potrafię
Obrazek został zmniejszony.Jak wróciliśmy byłem padnięty i nawet z rozpędu zapomniałem grymasić i kulki wciągnąłem i poszedłem na poobiednią drzemkę
Obrazek został zmniejszony.Czas spadać! Na razie!