Dziękujemy
W dniu wczorajszym dr Hildebrand podał Sabie pierwszą "chemię" .Zanim jednak to nastąpiło Saba przeszła badanie serca /EKG i USG/ następnie dożylnie podano jej kroplówkę 0,5l w celu rozrzedzenia krwi i dopiero na samym końcu przez wenflon zaplikowana została Doxorubicyna w ilości 30 mg. Saba miała tak serdecznie dość tego wszystkiego /w piątek byliśmy tam 6 godzin/,że zaczęła okazywać swoje niezadowolenie ,naprzemian piszcząc ,wyjąc i szekając .Żeby nie stresować pozostałych pacjentów /poczekalnia pełniutka a ja musiałem jeszcze uregulować rachunek i dowiedzieć się jak postępować dalej/ postanowiłem zaprowadzić pacjentkę do samochodu i wrócić .Ku ogólnemu przerażeniu przez korytarz przeszliśmy jak tajfun ,Saba przodem a ja ,prawie unosząc się w powietrzu za nią

Następna wizyta za trzy tygodnie .
Po powrocie do domu chora wciągnęła wędzoną makrelę ,popiła kozim mleczkiem i poszliśmy na spacer /niestety sama - pełna separacja przez trzy dni/. Wieczorem pochłoneła pełną michę gotowanego a przed spaniem była jeszcze na spacerze .Noc minęła spokojnie . Rano poszliśmy na długi spacer ,na którym Saba pełna energii biegała za kijem .Śniadanie weszło gładko /sucha karma/ teraz odpoczywa ,śpiąc obok mnie
Podobno kryzys przychodzi na drugi lub trzeci dzień po podaniu "chemii" ,ale mamy nadzieję ,że nas ominie
Prosimy trzymajcie nadal za nas kciuki
