zawsze przed wazniejszymi kolokwiami, najwiecej czasu poswiecam Nugatowi, bo jestem leniuszkiem i nudne przedmioty są nudne i uczyc sie na nie jeszcze nie chce...
a z racji, ze Niusławowe me dziecko zostało w domu, to Kasia ogląda zdjęcia i tęskni za nim, i również chętnie sie nimi z Wami podzieli
zimowo w prawdzie na nich jeszcze, no ale nic świeższego nie mam.
a Niuslaw tutaj świeżo po 6 urodzinach, zgrabny, piekny, zwariowany i jak zwykle z głową pełną pomysłów
Poszliśmy ostatnio na spacer słoneczny, wiosenny i sąsiadowe kaczki chadzały sobie po łące, zobaczywszy wielkiego strasznego psa Nugata w lekki popłoch wpadły i rozbiegły się szybciutko. Niusławowi tak sie owe stworzonka spodobały, że momentalnie za nimi pogonił...
- A kaczki to pewnie takie nowe zabawki Julkowe na sterowanie, tylko co one na tej łące robią ? No cóż, dobrze, że długie szyje mają to będzie je można łatwo połapać i zanieść spowrotem do domu...Pomyślawszy o tym, prędko wcielił plan w życie.
Na jego nieszczęscie...
- Co ona sie tam tak drze w niebogłosy, przecież widze, że to młodego zabawki bezpaństwo poza domem chodzą to wezmę...Już, już, je mam..."FEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE Nugat!"
wrzasnęlo coś za uszami!
No dobra, jak nie chcesz to nie, ale żebym znów potem nie słyszał, że darmozjadem jestem, bo nic nie robie. Pomóc chciałem, nie chcialas! Młody bedzie smutny chodził, że sie mu zabawki rozpieszchły po wsi...
Drastyczne chwile moje serce przechodziło na tamtym spacerze, nie ukrywam, do dziś przed oczami mam moment otwierającej się paszczy szablozębnej na widok tych gładkich, długich, białych szyi kaczych...
No ale cóż, niektórzy normalniejsi studenci inwestują w koty, fredki, króliki, świnki, imprezy itd... A ja sobie synka sprawiłam czterołapnego, to mam teraz za swoje. Przygody na spacerach - na wsi, w Lublinie - w mpkach...
A najfajniej jest jak ide na zakupy do biedronki, przywiązuje go obok wózków [oczywiscie tak zeby nikomu nie przeszkadzał] wchodze do sklepu szybko na 5 minut i wracam. A tam już zgraja dzieciaków, mamusiów, tatusiów, cioć, wujków nowych, do wyboru do koloru. I co wtedy robie? Wyciągam telefon i udaje ze pisze smsa albo rozmawiam przez telefon, cały czas obserwując go kątem oka. Oczywiscie nie przyznajac sie nikomu, że to mój pies
Nugat mnie widzi, ale się nie wyrywa. Jak głaszczą, miauczą, piszczą, wzdychają, a pańcia się nie przemieszcza to niech głaszczą, miauczą, piszczą i wzdychają
Za nic w świecie bym tej mojej mordy kochanej nie zamieniła i chyba nigdy nie załowałam, że trafił się właśnie taki, a nie inny...
No dobra, żałowałam. Raz, przez chwile, jak zrobił dziure w siatce, wyszedł sobie przez nią i w ciągu godzinny nasz ogród zamienił się w gospodarstwo rolne, z 4 kurami biegajacymi po trawniku...
Burakiem byłam czerwonym odprowadzając je spowrotem sąsiadowi...
a Niusław no cóż, znosi kury czasem, stada mu się własnego zachciało


Koniec opowieści.
Zdjęcia!
Pędziwiatr zimowy

i portrety domowo, i spacerowo

W piątek już jade po niego do domu i wracamy w końcu razem do Lublina to czymś świeższym się pochwalimy
