Witajcie. Troszkę zaniedbałam, galerię ale miałam ostatnio trochę niefajnych zawirowań zdrowotnych.
Najpierw blokada mojego kręgosłupa i nadgarstków, potem przedłużająca się choroba córki, a ostatnio nie wychodziłam ze szpitala właśnie z powodu Majeczki. Powoli wracamy do rzeczywistości...
Korzystając z chwili wytchnienia skrobię szybciutki pościk
... trudno się nie zgodzić z Małgosią
meggy napisał(a): Granda pewnie już bardzo stara sucz jest
za to absolutnie nie zgadzamy się z asienką
asienka napisał(a): (...) do jakiejs szylowatej Grandy
Grandzina już absolutnie nie jest szczylowata

a już z pewnością nie wygląda na kluchowatego szczona
Jest starą suką pełną gębą, w styczniu zaliczyliśmy regularną (wś)cieczkę z całymi jej urokami typu kaprysy kulinarne, nocne pojękiwanie, oraz podbalkonowe serenady kordonu absztyfikantów różnej maści (dziwnym trafem nie odrastających od chodnika wyżej niż do kolana

) Natomiast w ubiegłą niedzielę
13. marca 2011 Grandzina skończyła rok
jest wielką zrównoważoną supersuczą, całe 42 kilo żywego szczęścia i sporo jak na ten młody wiek rozumku :)
Przytupywaliśmy ze zniecierpliwienia w oczekiwaniu na ten dzień

niestety ze względu na pobyt Mai w szpitalu imprezę urodzinową suczy zmuszeni byliśmy odwołać, może uda się w przyszły weekend, a jak nie to co się odwlecze to nie uciecze. Jednak prezenty, kwiaty, buziaki i powinszowania Granda przyjmuje cały czas

W tak zwanym międzyczasie Banda nam się niespodziewanie rozrosła.
Mamy nowego adoptowanego przyjaciela - szczurcię husky o roboczym imieniu Mysia
Dzisiaj Granda jako aktorka drugiego planu (ale nadrobimy wkrótce)



Znowu foty mi nie wchodzą w tym nowym trybie
znów mam komunikat, że obrazek ma niewspieralny typ
a mam w jotpegach, dlatego tylko kilka wstawione starą metodą kopiowania.Jakiś czas temu miałam z Grandzieluszkiem dwie nieprzespane noce z duszą na ramieniu, cud że nie skończyło się na stole operacyjnym - gdzieś na sikaniu chapsnęła w krzaczorach kość ze szpondra albo żeberko. Nie dość, że się to cholerstwo wzięło i zaklinowało to było chyba mocno nadpsute

Sucz na drugi dzień z jednej strony rzygała, a z drugiej też się z niej lało jak z wiadra. Nawet nie kucała. Pomogła kiszona kapusta z długimi włóknami! Jak zobaczyłam tą deseczkę z ostrymi jak brzytwa krawędziami i zaostrzonym czubem którą wydaliła to w mig się nawróciłam - trzeba było cudu, że toto nie poszatkowało jej na chipsy od wewnątrz...
Przeraziła mnie dzisiaj frekwencja tęczowego mostu...
My też pożegnaliśmy jedną znajomą bernusię - Zuzę (*) - suńkę z sąsiedniego osiedla, wykończył ją nowotwór wątroby :(. Zuza była suńką starszą o pół roku od mojej Berty, więc swoje ponad 8 lat przeżyła. Teraz mamy za sąsiada uroczego pięknego i wielkiego jak baribal berneńskiego młodzieńca - Antka (foty wkrótce) - z wrażenia zapomniałam zapytać z jakiej jest hodowli. Ten niespełna pięciomiesięczniak jest większy od naszej rocznej niemałej w końcu Grandy, a łeb

łeb ma jak wiadro
Jak się tylko ogarniemy obiecuję nadrobić zaległości w galeriach, choć jak dzisiaj pobieżnie przejrzałam - łatwo nie będzie - nie próżnowaliście, mam z kilkanaście stron do odfajkowania
Tymczasem gorące buziaki od Grandy dla jawnych i cichych wielbicieli.
A z Nerusiem to my sobie jeszcze kiedyś poważnie pogadamy, skoro tylko Grandzina doopcia ups sorki ogonek go kręci

a wyglądał na takiego romantyka w świetle gwiazd przy ognisku...

...
A ktoś podeśle mi numer telefonu na PW

Zaraz Ci wyslę
tak na przyszłość, bardzo proszę nie podawać mojego prywatnego nr tel osobie mi nieżyczliwej i obrażającej mnie na forum publicznym.Wolałabym sama decydować z kim chcę rozmawiać w czasie po zamknięciu laptopa, tym bardziej w okresie dla mnie niewesołym