Ula jakoś nigdy nie wyobrażałam obie Roxy inaczej jak tylko uśmiechniętą z tym pięknym wachlarzem na ogonie. Nie ma słów pocieszenia jednak korzystajcie z siebie przez ten czas, który wam pozostał. Trzymam za was bardzo mocno kciuki.
Bardzo dziękuję Wam wszystkim za słowa otuchy. Ta świadomość, że ktoś o nas myśli dodaje mi sił. Ale wylałam już morze łez i nic nie mogę zrobić. To guz na wątrobie i mamy niestety przerzuty do płuc, także tak naprawdę już pomału się żegnamy. Najgorsze, że odmawiają nam posłuszeństwa tylne łapy i coraz trudniej nam wychodzić na spacer. Wychodzimy tylko przed dom na siusiu i ledwie wracamy do domu. Bez pomocy w ogóle nie ma mowy o wejściu na kilka schodków jakie mamy na dole. Coraz mniej je i już nie wiem co jej dawać, żeby cokolwiek zjadła. Czasami się udaje coś jej wcisnąć. W zasadzie to oczy by jadły, ale przełykać trudno. Bardzo ciężko się jej oddycha. Najgorsze są noce. I w ciągu dnia to jej spojrzenie pełne nadziei, że pańcia pomoże. Serce mi pęka z bezsilności.
przepraszam za wyrażenie - możecie zbanować - pier**lony rak nie daje szansy -w miesiąc zeżarło tak Piękne Stworzenie Ula gdybyście czegoś potrzebowały to dajcie znać ... a może lody by smakowały Księżniczce? (cokolwiek byle ją trochę wzmocnić)
Czekają Was ciężkie chwile, już jest ciężko ... moc dobrych myśli przesyłamy !
Ula tak bardzo mi przykro że Was to spotkało .Wiem jak się czujesz kiedy Roxa patrzy tym niesamowitym wzrokiem oczekując pomocy .Takim wzrokiem Ozzik na nas patrzył po operacji. Przytulam Was mocno i cały czas o Was myślimy. Ula dużo siły Wam życzę ...