Agnieszka chyba jeszcze dokładnie do siebie nie przyszła to ja jeszcze parę zdjęć Kayusi wstawię. No i może kilka spostrzeżeń.
Myślę, że stało się bardzo dobrze, że właściciel zdecydował się ją oddać. Widziałam, że jego łzy przy pożegnaniu były autentyczne i jego żony również. Jednak chyba myśleli, że z bernem będzie inaczej. Kayah ewidentnie pragnie kontaktu z człowiekiem. Widać u niej dokładnie tą berneńską cechę, że aby żyć musi być blisko związana ze swoimi ludźmi. Tego czasu brakowało panu Piotrowi i chwała mu za to, że to dostrzegł.
Po przyjeździe do nas oczywiście bacznie wszyscy ją oserwowaliśmy. Przeszła wszelkie oczekiwania. Była grzeczna, bardzo posłuszna, spokojna i......oczywiście bez przerwy merdająca ogonem. Na każde spojrzenie reagowała natychmiastowym podchodzeniem do nas w celu wygłaskania. Pieszczoch niesamowity!!!!!
Co jeszcze? Pan Piotr twierdził, że Kayah nie lubi jeździć samochodem. Przyznam, że trochę się przestraszyliśmy bo przeciesz około 700 km drogi było przed nią. Jednak obawy okazały się zupełnie nieuzasadnione. Fakt, że ze swojego podwórka nie bardzo chciała wsiadać do obcego samochodu ale temu to raczej dziwić się nie należy. Natomiast jak Agnieszka z Pawłem wyjeżdżali już od nas nie było żadnego problemu. Kayah wsiadła sama , ułożyła się wygodnie i z relacji Agnieszki wynika, że wcale nie widać było aby czuła jakąkolwiek niechęć do jazdy samochodem. Dodatkowa ma cudowny, przesympatyczny charakter. Jest oddana całą sobą. Przyjazna w stosunku do ludzi i zwierząt.
No ale ja już końzę bo wygląda na to, że zachwalam bo moja (ale taka jest).
Aktualnie jest w trakcie intensywnego linienia ale jak zmieni włos to wtedy chiałabym ją zobaczyć. Tu już piłuję do ciebie Agnieszko
No nie zanudzam już , oglądajcie Kaykę.
