GRANDA i... jej banda ;)

Opierałam się, ale ponieważ grozi mi ban
za niesubordynację i nieregulaminowe przedłużanie wątku powitalnego posłusznie zakładam mojej suczy galerię.
Oto GRANDA... Princess Lovely Lady Stoplandia... znaczy się księżniczka z Zakopanego
Córka pięknego Czecha Ciro Haf z Jundrova oraz mądrej i niezwykle opiekuńczej Alexandretty Tasmańska Elitte.
Krótko mówiąc - góralka
Granda bez wątpienia ma predyspozycje na psa obronnego - po pierwszej wspólnie spędzonej nocy zrobiła Qpę wielkości anakondy i próbowała mnie przed nią obronić metodą "przez obszczekanie i pożarcie" tejże
Żeby nie tłumić jej obronnych talentów zakupiłam stosowny gadżet
obroża psa pracującego
Granda jak na góralkę przystało głosik ma nieziemski, o czym uznała za słuszne poinformować dalsze i bliższe sąsiedztwo już pierwszej nocy spędzonej u nas. I czyni to nadal nocą ciemną, ku rozpaczy mojej i rzeczonych sąsiadów.
Granda również temperament ma iście góralski - na pierwszym spacerku pogoniła... bullterriera
Kulfona, dorosłego psa z którym dorastała nasza Berta.
Granda kradnie. Kradnie skarpety, pendrive oraz suche bułki. Kradnie też banknoty
Granda doprowadza do rozstroju nerwowego moją kotkę Fionę, która to bidusia od dnia przybycia suni myli moją sypialnię z kuwetą
Granda nie podskoczy Poldkowi, zresztą jemu nikt nie podskoczy. To kot nie do zdarcia. Bierze ją psychologicznie na przetrzymanie - udaje, że żadnego psa w domu nie ma
Granda pożarła moją plantację bazylii, czym przyczyniła się do upadku mojej kuchennej reputacji na najbliższe kilka tygodni.
Granda się przepoczwarcza. W ciągu dwóch tygodni z puchatej kulki zrobił się z niej - jak to poetycko określił mój małżonek - "szczurzy ryj"
, który to ryj z maniakalnym wręcz uwielbieniem całuję we dnie i w nocy, w dzień powszedni i w niedzielę
Granda powoli zapełnia potworną pustkę po naszej ukochanej Bercie (*) i z każdym kolejnym kilogramem jak i kolejną destrukcyjną działalnością coraz lepiej jej się o udaje
A poza tym, że jest śliczna i sympatyczna, że jest mądra, że jest hałaśliwa i upierdliwa, jest... po prostu MOJA i non stop przy mnie.
Dość gadania teraz foty!
Taka była w wieku 6 tygodni:

Taka była jak z nami przyjechała do domu (9tygodni):

Taka jest teraz (11 tygodni):




--------------------------------------------------------
poniżej posty przeniesione z wątku powitalnego
--------------------------------------------------------
Kochani! Jestem!
A w zasadzie JESTEŚMY już w komplecie
Cudem dotarliśmy wczoraj wieczorem do domu. Piszę cudem bo opuszczaliśmy domek Grandy w deszczu, śniegu i mgle takiej że oko wykol
Pogoda na trasę masakra
Ale po ośmiu długich godzinach, które Mała Góralka (mała... akurat... ponad 9 kilo) pięknie przespała dojechaliśmy - a i owszem jak tu niektórzy insynuują - pijani szczęściem do domu
Wy tu na mnie psy wieszacie, że się nie odzywam, a ja z "pijanym" kierowcą miałam przyjemność wracać
a w domu czekał zostawiony z awaryjnie sciąganą spod Katowic Babcią zasmarkany Kacperek, którego oprócz suczy musiałam wieczorkiem dopieścić oporządzić i ululać do snu, a łatwo nie było bo wszyscy domownicy, niezależnie od przynależności gatunkowej, chcieli spać na psim leżysku
No może na razie nie wszyscy...
Fiona pokazała że potrafi wyglądać jak wiewiórka - szczególnie od strony ogona
Zaś Poldek... hmmm... Poldek to nawet w ramach pełnego oburzenia, że nie ustalano z nim takich zmian w menażerii, demonstracyjnie odmówił korzystania z kuwety
Ale on dziwak jest... ze starokawalerskimi nawykami. Przejdzie mu. Za tydzień
Fionę ciekawość zżera, ale na zasadzie chciałabym a boję się
No bo: niby pachnie jak pies, ale to chyba nie pies, bo jak pies duże toto nie jest, tylko jak wyrośnięty kot, ale nie pachnie jak kot, więc CO TO !?!
Zaraz zabieram się za płodzenie galerii.
Granda właśnie grzecznie śpi (wreszcie
) jeszcze tylko ululam Kacperka i wracam. Obiecuję

A póki co kilka fotek na rozgrzeweczkę:
Jeszcze w domku rodzinnym Grandy gdzie mieliśmy przyjemność nocować (już razem z małą):

Całkiem pijana Pańcia

Letko chycone obie młode

Noski noski eskimoski

Granda w całej swej okazałości cudnej

Tęskniąca za mamcią i rodzenstwem nieco
a może tylko zmeczona zabawą

No i żeby nie było watpliwości że pojechała z nami - w drodze do nowego domciu... ufff


Oto GRANDA... Princess Lovely Lady Stoplandia... znaczy się księżniczka z Zakopanego

Córka pięknego Czecha Ciro Haf z Jundrova oraz mądrej i niezwykle opiekuńczej Alexandretty Tasmańska Elitte.
Krótko mówiąc - góralka

Granda bez wątpienia ma predyspozycje na psa obronnego - po pierwszej wspólnie spędzonej nocy zrobiła Qpę wielkości anakondy i próbowała mnie przed nią obronić metodą "przez obszczekanie i pożarcie" tejże

Żeby nie tłumić jej obronnych talentów zakupiłam stosowny gadżet

Granda jak na góralkę przystało głosik ma nieziemski, o czym uznała za słuszne poinformować dalsze i bliższe sąsiedztwo już pierwszej nocy spędzonej u nas. I czyni to nadal nocą ciemną, ku rozpaczy mojej i rzeczonych sąsiadów.
Granda również temperament ma iście góralski - na pierwszym spacerku pogoniła... bullterriera

Granda kradnie. Kradnie skarpety, pendrive oraz suche bułki. Kradnie też banknoty

Granda doprowadza do rozstroju nerwowego moją kotkę Fionę, która to bidusia od dnia przybycia suni myli moją sypialnię z kuwetą


Granda pożarła moją plantację bazylii, czym przyczyniła się do upadku mojej kuchennej reputacji na najbliższe kilka tygodni.
Granda się przepoczwarcza. W ciągu dwóch tygodni z puchatej kulki zrobił się z niej - jak to poetycko określił mój małżonek - "szczurzy ryj"


Granda powoli zapełnia potworną pustkę po naszej ukochanej Bercie (*) i z każdym kolejnym kilogramem jak i kolejną destrukcyjną działalnością coraz lepiej jej się o udaje

A poza tym, że jest śliczna i sympatyczna, że jest mądra, że jest hałaśliwa i upierdliwa, jest... po prostu MOJA i non stop przy mnie.
Dość gadania teraz foty!
Taka była w wieku 6 tygodni:

Taka była jak z nami przyjechała do domu (9tygodni):

Taka jest teraz (11 tygodni):






--------------------------------------------------------
poniżej posty przeniesione z wątku powitalnego
--------------------------------------------------------
Kochani! Jestem!
A w zasadzie JESTEŚMY już w komplecie





Cudem dotarliśmy wczoraj wieczorem do domu. Piszę cudem bo opuszczaliśmy domek Grandy w deszczu, śniegu i mgle takiej że oko wykol

Ale po ośmiu długich godzinach, które Mała Góralka (mała... akurat... ponad 9 kilo) pięknie przespała dojechaliśmy - a i owszem jak tu niektórzy insynuują - pijani szczęściem do domu

Wy tu na mnie psy wieszacie, że się nie odzywam, a ja z "pijanym" kierowcą miałam przyjemność wracać



No może na razie nie wszyscy...
Fiona pokazała że potrafi wyglądać jak wiewiórka - szczególnie od strony ogona

Zaś Poldek... hmmm... Poldek to nawet w ramach pełnego oburzenia, że nie ustalano z nim takich zmian w menażerii, demonstracyjnie odmówił korzystania z kuwety


Fionę ciekawość zżera, ale na zasadzie chciałabym a boję się



Zaraz zabieram się za płodzenie galerii.
Granda właśnie grzecznie śpi (wreszcie




A póki co kilka fotek na rozgrzeweczkę:
Jeszcze w domku rodzinnym Grandy gdzie mieliśmy przyjemność nocować (już razem z małą):

Całkiem pijana Pańcia


Letko chycone obie młode


Noski noski eskimoski


Granda w całej swej okazałości cudnej


Tęskniąca za mamcią i rodzenstwem nieco




No i żeby nie było watpliwości że pojechała z nami - w drodze do nowego domciu... ufff
