Wróciliśmy z gór - no to wio
Byliśmy w Małej Fatrze (miały być i Niżne Tatry, ale ząb TŻta + pogoda zmusiły nas do powrotu).
Przyjechaliśmy w niedzielę w nocy, więc w poniedziałek od razu ruszyliśmy na szlak.
1. Stoh (1607m n.p.m.)
Pogoda od samego rana straszyła chmurami i deszczem... no ale co, jestesmy w górach, to nie będziemy siedzieć na dupkach, tylko leziemy. Zielonym szlakiem ze Stefanovej, w błocie i rozmiękłej glinie, lasem doszliśmy na Sedlo Medziholie - tam już lało konkretnie. Łyk wody dla nas i psów i pniemy się dalej w górę... tam była tylko większa glina (w lesie). Na szczęście po wyjściu z lasu pod nogami zrobiło się bardziej twardo. Niestety - widoków zadnych, chmury wokół, deszcz lał i wiało strasznie. Byliśmy tylko my, psy i bażanty.
W końcu dotarliśmy na szczyt.
Obrazek został zmniejszony.Nie zabawiliśmy długo - znowu łyk wody i heja do dołu. Dosłownie nawet - TŻ kilka razy zaliczył tyłkiem ziemię (niestety, dla jego butów to już ostatni sezon). Gdy weszliśmy na Medziholie po raz kolejny (niestety, powrót przez Południowy Grun nie wchodził w grę - pogoda) odrobinę sie rozpogodziło - ale tylko na 5 minut
Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.No to ruszylismy spowrotem w las. Praktycznie już na samym dole znowu wyszło słońce i ukazał nam się cudny widok na Wielki Rozsutec. Aż chwilę posiedzieliśmy na cudnej, pachnącej łące.....
Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.2. Wielki Krywań (1709m n.p.m.)
Pierwszy plan brzmiał: idziemy na Chleb i wracamy przez Południowy Grun... ale pogoda znowu zweryfikowała nasze plany. Doszliśmy z Vratnej do stacji kolejki... i znowu zrobiło sie biało. Postanowilismy więc zostawic Chleb na następny (zapowiadany pogodnie) dzieć i pójść na Krywań.
Było stromo (to jeszcze w drodze z Vratnej)
Obrazek został zmniejszony.Na szczycie-oczywiście znowu chmury, oczywiście znowu bez widoków... ale było fajnie (to takie "nasze" miejsce - tam mi się TŻ oświadczył ).
Obrazek został zmniejszony.Na Snilovskim Sedle zrobiło się troszkę przyjemniej
Obrazek został zmniejszony.A potem już tylko prosto w dół - oczywiście patysie obowiązkowe
Obrazek został zmniejszony.3. Chleb (1646m n.p.m.)
Jak to mówią - do 3 razy sztuka, więc idziemy. Wybraliśmy trasę ze Starej Vratnej, zielonym szlakiem do Sedla za Kraviarskiem. Zaczęlismy lasem - na początku rozmokniętym (żałowałam, że nie mam stuptutów, bo było mnóstwo błota), a potem pięknym
Obrazek został zmniejszony.Po wyjściu z niego pogoda była cudna, słoneczko, wiaterek - więc na przełęczy zrobilismy sobie dłuższy odpoczynek w celach napawania się krajobrazami, zjedzenia kanapek i pomiziania futer
Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.Zuzelek w kosodrzewinie....
Obrazek został zmniejszony....i pan na włościach
Obrazek został zmniejszony.Później przez przyjemny szczyt Chrapaky ruszylismy trawersem w kierunku Snilovskiego Sedla.
Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.Tam kanapkowy obiad i chwila odpoczynku, po czym krótka wspinaczka na Chleb.
Na Chlebie widać było, że pogoda się zmenia, więc z cieżkim sercem rozważalismy powrót omijając grań...
Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony. Na szczęście rozpogodziło sie po kilkunastu minutach, więc ruszyliśmy dalej w kierunku Poludniowego Grunia.
Radość z ładnej pogody nie trwała długo. Gdy obchodzilismy Hromove zaczęło sie chmurzyć, a gdy doszliśmy na Stienky (1572m n.p.m.)... złapała nas najprawdziwsza burza. Wiatr, błyskawice, deszcz i grad. Ruchy należało zagęścić i udało nam sie bezpiecznie dotrzec na Poludniowy Grun (1460m n.p.m.), a z niego osłonięta od wiatru droga do Chaty na Gruni. Tam niestety zdarzyła sie jedyna (na szczeście) nieprzyjemna sytuacja w czasie wyjazdu.
Ciągle grzmiało, lało, a my bylismy cali mokrzy. Chcielismy więc chwilę posiedzieć w SCHRONISKU- schować się od deszczu i cos zjeść. No i cóż - mimo, że pan ze SCHRONISKA widział, jaka na grani była pogoda, widział skąd przyszlismy i jak wyglądamy - uznał, że z psami nas nie wpuści. Zdziwilismy się (to delikatne słowo, bo mi na usta cisnęły się bardzo brzydkie słowa), bo z Małej Fatrze ludzie z psami chodzą często i w innych schroniskach tego typu problemu nie było. Pomijając już zupełnie, że nie wyobrażam sobie, że w taką pogodę miałabym ludzi nie wpuścić choćby i do własnego domu- no a tu ze schroniska zrobił sie chyba hotel...
No ale cóż, ja sobie pod nosem poklęłam i zółtym szlakiem zeszlismy spowrotem do Vratnej
4. Tiesnavy - Sokolie
A tu nas z kolei trochę oszukała mapa
Miało być bez łańcuchów i drabinek - było z
Szlak trudny nie jest, za to malowniczy strasznie... więc i psy sie zmobilizowały, i łańcuchy, i drabinkę przeszły bez najmniejszych problemów (mój poprzedni pies łańcuchy "robił" bez problemów, dla tych to była pierwszyzna... ale bylismy bardzo miło zaskoczeni ) Fakt, pomóc trochę było trzeba (szczególnie na drabince), ale było fajnie
A widoki..... aj aj. Cudne. Naprawdę cudne.
Obrazek został zmniejszony.Królewicz odpoczywa - a jeśli on odpoczywa, to tylko na samym środku szlaku
Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.No i gdzie pan z Bohunem polazł? Zaraz sama na tę drabinkę wlezę i tyle będziesz miała... żeby nie ta smycz...
Obrazek został zmniejszony.I Zuzel z panem włazi
Obrazek został zmniejszony.Zejście z łańcuchów:
Obrazek został zmniejszony.No i widoczki
Obrazek został zmniejszony.Obrazek został zmniejszony.Małą Fatrę polecamy każdemu dwunogowi z każdym czworonogiem