Z zazdrosicią to było tak, że i sąsiedzi i my planowaliśmy zwierzęcie z gatunku pies. Tyle, że jedni nie wiedzieli o tym, że drudzy też chcą. Zastanawialismy się długo (owczarek z kraju okupantów, labrador czy inny retiever, przez chwilę zfilcowany szwajcar zwany entlebucherem

) i zanim zdecydowalismy się to mąż Gosi zdradził mi, że poszukują szwajcara. Zdziwienie jego wielkie było jak dowiedział się, że ok 10 rzutów piłeczką palantową od naszych siedzib jest hodowla i to dobra. A my wiemy stąd, że łaskawa włascicielka Salto Neris jest poprzez (wciąż o dziwo nie zakazane) związki małżeńskie jakoś z nami spowinowacona. Na domiar - od dawna namawiała nas by nie szukac innych ras, tylko wybrać tę jedyną. I oczywiście to, że sąsiady się już zdecydowały na potomka Afry nie miało żadnego, ale to żadnego
![diabełek ]:->](./images/smilies/icon_70.gif)
znaczenia

, a jedynie to, że decyzje co do zwierząt w naszej rodzinie podejmuje, wbrew naszemu oficjalnemu przekonaniu, nasza córka, a ona od początku nie dopuszczała innej mozliwości jak druga Afra. Jedyne co się udało wyperswadować zbuntowanej latorośli to to, że bedzie on.
Tak to leciało.
Zadra - dobrze, że sierściuch znalazł dom.
A poniżej dalszy ciąg dotychczasowego życia Pana Baxa.
Dodam, że wręcz usłanego rożami....
Maleństwo w trakcie początków swojej pierwszej wiosny w zyciu.
O dziwo świetnia dawął sobie rade na kaflach - pod warunkiem czystych łap.


A tu Bax - gdy za oknem zieleń się pojawia. Już kawał zwierza.




CDN.....
A na te moje wywody Bazyl powiada:.............
