witamy:)
dziękujemy za miłe słowa , ponieważ to właśnie my zaopiekowaliśmy się Diną:)
a było to tak:)
dnia 1 czerwca w Dzien Dziecka zabraliśmy naszego 2,5 letniego synka Kornelka do Parku Dinozaurów podczas świetnej zabawy zaobserwowaliśmy że pan z obsługi prowadza na smyczy pieska i wszystkich pyta czy to nie ich piesek , po dłuższym czasie spędzonym w parku dinozaurów nadszedł czas powrotu do domku tym bardziej ze synek w dzień nie spał i był już w pół przytomny była godzina ok 16,30 gdy poszlismy na parking koło naszego samochodu stało małżeństwo z dwójką dzieci i mieli dinkę na smyczy ale usłyszałam jak mówią że ja zostawią bo jednak jej nie chcą więc od razu bez wahania powiedziałam ze jest gorąco nie wiadomo ile ten piesek już się błąka i nie można tak sobie jej zostawić więc powiedziałam że my ją weźmiemy :)mąż zapytał gdzie ją zamierzam wsadzić bo z nami do samochodu to się nie zmieści więc zadzwoniłam po tatę ,tato powiedział że przyjedzie w ciągu 2 godzin i tak to dwie godzinki dodatkowo spędziliśmy na parkingu w nowinach.Synkowi spanie przeszło odrazu

był zachwycony tak samo jak my piesek był przyjazdny kochany i tak się tulił, synek wyciągnł swój soczek i powiedział żę piesek chce piciu

więc poszliśmy po wodę do sklepu nie daleko i karmę sunia merdając ogonkiem jadła Kornelkowi z ręki a co jest najzabawniejsze gdy tak siedzielismy na tym parkingu mąż mówi no to trzeba pieska nazwać dino bo znaleziony w parku dinozaurów ale gdy zobaczyliśmy że to suczka postanowiliśmy że bedzie Dina :)gdy przyjechaliśmy z Diną już do domu cała rodzina się w niej zakochała a jak wołaliśmy Dina to tak się cieszyła dawała łąpkę, tuliłą się więc stwierdziliśmy żę sie pewnie podobnie nazywała ale okazało się że ona naprawdę tak się wabiła:):):)
od razu ją wykąpaliśmy wyczesaliśmy , i oczywiście spała w domku ale u dziadków obok bo synek chciał ją wziąść do łóżka:)
od zawsze mieliśmy psiaki w domu i traktowanie były jak członek rodziny , ani ja choć mieszkam juz w osobnym domu ani moi rodzice nie wyobrażamy sobie domu bez pieska , my mamy Tosię , rodzice Leydy :)
W poniedziałek rano jak otworzyliśmy oczy od razu poszliśmy z synkiem do Diny zabraliśmy naszą małą sunię Tosię i też się zaprzyjaźniły:)Spędziliśmy cały dzień na podwórku z naszymi pupilami no bo Dina była już w zasadzie jak nasza
![:] :]](./images/smilies/icon_45.gif)
.Wieczorem dowiedzieliśmy się że ktoś Diny szuka weszłam w internet i przeczytałam że w Nowinach zaginęła sunia zobaczyłam zdjęcie i początkowo całkiem szczerze napisze pomyśleliśmy my już nikomu jej nie oddamy ale to była chwila zaraz potem przypomniałam sobie jak nam dwa lata temu zaginął piesek jak my szukaliśmy tęskniliśmy i jak było pusto w domu( mimo poszukiwań do dziś nikt go nam nie oddał )pomyślałam no trudno Dina ma swój dom gdzie ją kochają , szukają jej i na pewno bardzo za nią tęsknią tuż przed 22 zadzwoniłam do właścicieli że Dinka jest u nas w domu w Boleszkowicach Ci państwo przyjechali po Dinkę smutno nam było ale jak zobaczyłam jak ona się cieszy na widok swoich właścicieli to wiedziałam że jednak dobrze się stało że się natknęłam na to ogłoszenie.Rano obudził się synek i chciał iść do Diny musiałam mu wytłumaczyć że Dinka wróciła do domu , że przyjechał po nią chłopczyk bo bardzo za nią tęsknił ,ciężki dzień był bo ciągle pytał, powiedział że on też chce taką Dinę , My też chcemy mam nadzieję że doczekamy się takiego pieska choć by jutro:)
pozdrawiam serdecznie
Obrazek został zmniejszony.
Obrazek został zmniejszony.
Obrazek został zmniejszony.