przez panterka-23 » 2012-01-03, 10:46
Nasz plan szukania Tigi był taki, ze wszędzie umieściłam zawiadomienia o zaginięciu naszej suczki. Również na FB każde miasto ma swoja stronę. Zadzwoniłam do wszystkich okolicznych lesniczówek i leśniczych. Dalej ludzie przekazywali informacje "poczta pantoflową". Odezwało się do mnie kilka osób, które widziały dużego czarnego psa w okolicy oddalonej od domu o ponad 10 km i zupełnie w przeciwnym kierunku od tego, gdzie zazwyczaj Tiga biegała na spacery. W znanym jej terenie bylo za duzo wystrzałów noworocznych. Wczoraj wieczorem objeździliśmy samochodem wszystkie miejsca w których ktoś widział Tigę. Spotkałam wspaniałych ludzi, którzy dzień wcześniej odnaleźli swojego psa i bezinteresownie chcieli mi pomóc. Oni tez widzieli poprzedniej nocy berneńczyka, który na ich widok uciekł. Leśniczy spotkany w środku lasu również widział berneńczyka. Wskazał nam rejon. Trudno było szukać, bo było ciemno, a do tego padał deszcz. Rozdzieliśmy sie na dwie grupy. Jeździliśmy po lesie samochodami na długich światłach i z latarkami i szukalismy błyszczacych w ciemności oczu. Nagle przed naszym samochodem pojawiła sie Tiga siedzaca na brzegu lasu i jakby czekajaca na to, aż w koncu ja znajdę... nie bedę opisywała co działo sie dalej... sami dobrze wiecie. Mam nadzieje, ze wszystkie zaginione nasze psiaki w ten huczny od fajerwerkow wieczor wroca szczesliwie do domu , jak moja Tigusia. Trzeba tylko wierzyc, bo ja caly czas wierzłam, ze ja odnajde!