Ja od 2 miesiący karmię moje psy (bern + labradoronowofunlandojamnik) barfem znaczy surowe kości z mięsem + surowe zmielone warzywka + troszkę podrobów, biłego serka, jajek. Wcinają świńskie ogony, krowie ogony, kości wołowe, cielęce, wieprzowe - z różnych części zwierza, szyje indycze, korpusy kurze itp, łapek nie dawałam bo u mnie w okolicy w sklepie nie prowadzą, gdybym kupiła to myślę że dałabym w całości. Chrupią aż chrzęści. Jak widzą że idę w stronę zamrażarki to pędzą.
Czak na suchą karmę zawsze kręcił nosem, musiałam się naprosić - chudy był jak kościotrup, teraz po 2 miesiącach 4 kg do przodu (i nadal chudy
żeberka i inne kostki sterczą ale zrobił się taki potężniejszy) i sierść fajna błyszcząca, i nie śmierdzi z pyska. A sucha karma idzie na nagródki.( i je
)
Nie wiem tylko czy zdecydowałabym się karmić szczeniaka (żeby nie miał żadnych niedoborów - bo trudniej dobrać wszystkie składniki żeby było ok niż nasypać z worka) ale wiem że są tacy co karmią i szczeniaki i zdrowe są.
Biegunek nie ma, raz tylko rzyganko ale głup połknął całą szyję z indyka,teraz mu trzymam aż pogryzie, resztę gryzie dobrze, kupska ok.
I tyle a z żebraniem przy stole do nas nie podchodzi,próbuje na gościach no i oczywiście jak dzieci jedzą to czuwa w pobliżu - zawsze coś spadnie.