Ojej..a ja jadę w sobotę na konie do Sokolnika...Będę wracała ok 11.30, to zadzwonię, Asiu i może dołączę, o ile jeszcze będziecie spacerować- naturalnie bez psa, bo on nie jeździ konno , zresztą Redzio ostatnio zastrajkował i odmawia dalekich spacerów- zdaje się , że mój mąż go przetrenował intensywnymi codziennymi marszobiegami po Bażantarni .

Moi sąsiedzi mają rodowodową , 6miesięczna berneńkę. Śliczne stworzenie, ale serce mi się kraje, gdy patrzę na nią. Całymi dniami za płotem, w ogródku, nigdy nie widziałam jej na spacerze...pewnie jej państwo wyznają zasadę, że jak jest ogród , to po co spacer...a park mamy o 100m od drzwi

Mała jest tak słabo zsocjalizowana, że z podkulonym ogonem zwiewa, gdy tylko zobaczy Redusa. A on tak lubi panienki...i to w każdym wieku. Piszczy biedak, kręci zadkiem, kłania się a potem patrzy na mnie , jakby się pytał " Co jest pańcia? O co chodzi tej małej? Przecież ja tylko chcę się przywitać" Przez moment myślałam, żeby ich namówic na ten spacerek, ale chyba lepiej nie. Nie mam z nimi dobrego kontaktu, nie będę tak znienacka wyskakiwać z propozycjami. A w ogóle, to może kiedyś, by rozwinąć tę "nową, świecką tradycję" ( w końcu i Trójmiasto, i Kraków, i inne miasta...) to można by skrzyknąć "niezrzeszonych" na forum bernomaniaków z Elbląga np. przez Hydepark na Port-elu ? Tak na przyszłość
