przez agares22 » 2013-08-25, 14:03 
			
			Nie udało się nam. Dzisiaj po 12.00 odeszła nasza Kerina. We wtorek miała operację usunięcia guza śledziony. Od wtorku codziennie jeździliśmy z nią na kroplówki. Dwa razy miała podawaną krew, bo anemia nie chciała ustąpić. Wczoraj wreszcie zaróżowiła się jej śluzówka, bardzo się ucieszyliśmy, że w końcu leki, zadziałały. Niestety dzisiaj znów śluzówki były blade. Mój mąż pojechał z nią na kontrolę. Okazało się na USG, że ma jakieś krwawienie wewnętrznę. Dostała leki przeciwkrwotoczne, ale niestety dostała duszności i drgawek. Masaż serca, tlen, żeby na chwilę jej ulżyć. Mój dzielny mąż był z nią do końca. Trzeba jej było ulżyć, bo dalsze męczenie nie miało sensu. 
Odeszła na jego rękach. 
Została nam obroża z loczkiem sierści. 
Ostatnio ją pięknie wyczesałam, a dzisiaj chciała iść na drugi spacer tuz po powrocie z pierwszego. A potem położyła się w przedpokoju,. Wiedziała. Nasza kochana Kerina.....