Busola napisał(a):Magda, to nie konkurs na poglądy
Nie startuję w konkursie na poglądy, ale chyba moge wyrazić pogląd, że czasem ludzka nadgorliwość bywa szkodliwa.
gdybyśmy Abrę tam zostawili prawdopodobnie zmarła by z głodu lub z zimna pod płotem - na czyje by wtedy wyszło?
Wtedy byłaby burza że ktoś coś zaniedbał i babci z tamtąd nie wyciągnął.
Widocznie ja czegoś nie wiem, albo nie rozumiem...

Dlaczego miałaby umrzeć z głodu, skoro przeżyła tam dwanaście lat? Proponowałam zbiórke na dobrą karmę i leki. A dlaczego z zimna pod płotem? Podobno Abra mieszkała w domu? Właścicielkę też jaką miała, taką miała, ale bezpańska nie była. No chyba, ze wszystkie poprzednie informacje były nieprawdziwe...?
Taka radykalna zmiana warunków życia to dla starego psa zbyt duży stres. A stres jak wiadomo odbija się na całym organizmie. Do niedawna miałam starego, schorowanego, trynastoletniego psa i twierdzę z całą odpowiedzialnością, że zmiana domu z pewnością skróciłaby mu życie. Nigdy nie zrobiłabym mu takiego świństwa, nawet przeprowadzając się razem z nim. W ogóle unikałam worowadzania jakichkolwiek zmian w jego otoczeniu, żeby tylko czuł się bezpiecznie i spokojnie. Dlatego ta sprawa wyjątkowo mną wstrząsnęła!
Od początku byłam tej akcji przeciwna i zdania nie zmieniłam.
Robicie wiele dobrego, niejednokrotnie wyrażałam swój podziw i uznanie, ale tym razem uważam, że to było zagalopowanie w czynieniu dobrych uczynków - takie "zagłaskanie kota na śmierć".
Myślę że Abra właśnie taki spokój odzyskała i jest to ważniejsze niż latka na karku. Odeszła na kochających kolanach w należnym jest spokoju i z honorem.
To Twoje odczucie, a co naprawdę czuła Abra, tego nie wie nikt. Może wolałaby odejść na swoich starych śmieciach, chćby to i było określenie dosłowne.

Trudno, możecie się na mnie obrazić, lecz piszę co czuję.
