Chciałam wszystkim podziekować za pamięć i wsparcie. Kto miał w domu tak długo przyjaciela ten rozumie jak trudno pogodzić sie z myślą że odszedł. Soncia była bardzo bardzo kochana ,wychowała sie i wzrastała razem z moimi dziecmi.Miała moze mniej zdięć bo kedys nie było cyfrówki ale za to pozostawiała po sobie pokażny bagaż wspomnień serdecznych ciepłych i dość zabawnych.Pamiętam jak miała pierwsze szczeniaki ,mąż był jak zwykle w delegacji a ja w nocy zachorowałam.Byłam sama tylko z malutkim jackiem ból był nie do wytrzymania więc zadzwoniłam po pogotowie.przyjechali zbadali okazało sie że to wyrostek mialam pojechać z nimi do szpitala.Ja jedank powiedzialam ze nie moge bo mam w domu malutkie dwudniowe szczeniaki.Lekarz powiedział że mnie nie zostawi bo wygladam mało ciekawie tak to ujął i że nie ma zamiaru odpowoidać za mnie jak cos sie stanie. Zresztą pamietam jak pani doktgr powiedziała do mnie ,,,,proszę pani bardzo mi przykro ale wyrostka nie operujemy eksternistycznie

.jednak ja jestem potwornie uparty egzemplarz wiec skończyło sie tak że Sonka wraz z siedmioma maluszkami pojechała z nami do szpitala

wylądowała na izbie przyjeć za kotarą i tak ku uciesze prawie całego personelu przeczekala do południa następnego dnai aż kazik wrócił z Niemiec i zabrał ich do domu.Ja za to jak sie okazało przezyłam opreacje wylanego wyrostka.4 godziny trwała operacja i potem jeszcze zamiast po tygodniu wrócić do domu musiałam leżeć całe 5 tygodni-ale nie dałam maluszków samych zostawić ani na chwilkę zas jedna z suń do dzis żyje sobie u pana doktora który mnie operował

.Soncia uwielbiała wodę nie było spaceru żeby nie wskoczyała do wody,nie wazne czy zima czy lato.mimo ze była bardzo kudłata i czarna uwielbiala wylegiwać sie na słońcu

.kiedys powiedziałm do kazika zgłosmy ja w zwiazku wystawmy to mi odpowiedział że nie chce mi robić przykrosci bo jak wejdzie z nia na ring to te moje rude wiewiórki

/bernenczyki/przegrają z kretesem.Kazik strasznie strasznie ja kochał,pamiętam jak zaczeli ludzie przyjeżdzac po bernenskie maluszki to mógł godzinami opowiadać o Soni Zuni czy Kropci.Pamiętam jak byliśmy w Lesznie na wystawie w 2004 roku i była z nami Sonia-towarzysko siedzieliśmy na kocu pod płotem podszedł do nas sędzia i od razu powiedział że to to barbet.rozmawialiśmy dosć długo spytał czemu nie wystawiamy i że on jak juz sędziuje tyle lat nie widział na ringu u nas barbeta.pamiętam jaki kazik poczuł sie dumny i szczęśliwy .Całą drogę mi powtarzał a widzisz,,a widzisz

to nie to co twoje wiewiórki.Sońcia przeżyłą dwie poważne operacje miała guza na głowie i wstawiona płytkę w tylnią łapkę.Nie zapomnę operacji guza i bardzo miłej pani która jak sie dowiedzial ze Sonka ma 12 lat i jest operowana to spytała mnie ze zdumnieniem po co ta operacja i czy nie szkoda mi pieniędzy.powiedziała nie lepiej za to wziąsc młodego psa,byłam zszokowana jej zachowaniem.Sama trzymala na rękach młodego pudelka. powiedzialm do niej że on też kiedys będzie stary a ona sie tylko głupio uśmiechnęła i tyle.Pamietam jak kupiliśmy Parysa.była taka zazdrosna że przez tydzień zwracala i chodzila na nas obrażona.A potem juz jak to kazik powiedział co babcia sonia zasnęła i sie obudziła to nowy piesek

więc machnęła ręką na zwariowanych włascicieli i przeszła nad tym do porządku dziennego

.Jednak wszystkie pieski jakie mamy do tej pory odnosiły sie do niej z wielkim szacunkiem.Zadne nie wybierało jej z miski chociaz sobie nawzajem tak ,w pokoju miała swój fotel ,nawet Jacek jak przychodziła do pokoju ustępował jej miejsca głupio sie przyznawać ale spała z nam iw łózku.Prezio co rano mył jej uszy buzię i oczy.przepraszam że wam opowiadam to wszystko ale tak bardzo mi jej brakuje teraz dopiero wiem jak bardzo za nia tesknię jeszcze dzis wieczorem wylecialam na podwórko zobaczyć gdzie jest bo koszyk stoi pusty a sonka zawsze ostatnia przychodzila wieczorem do mieszkania.
mam nadziejęc że tam gdzie teraz jest ma dobrze patrzy na nas i od czasu do czasu podpowie mi co robić z rozbrykanym Bodziem czy złodziejaszkiem preziem.poradzi jak dbać o reszte psiego towarzystwa zeby uchronić je przed różnymi chorobami które sama przeszła,ja natomisat postaram sie zapamietać ja taka jaka była faktycznie wesoła dobra nie konfliktowa-kochana Sonia.