Galwin Szczęście Ty Moje

Zawsze, gdy widziałam, że pojawia się nowy wątek w TM myślałam, że kiedys mnie to czeka, ale na szczęście jeszcze nie teraz. No cóż... Przyszła pora i na nas. Mimo, że ciężko jest mi cokolwiek pisać, bo łzy ciekną strumieniam, to muszę. Zasłużył na to.
Galwin pojawił się w naszym życiu po paśmie tragedii. I wniósł niesamowitą radość, której w naszej rodzinie od dawna brakowało. Był on psem niezwykle oddanym i kochającym nas niesamowtą miłością, myślę że dzięki niej tak bardzo walczył ze wszystkimi przeciwnościami losu - z babeszjozą, boreliozą, nowotworem jąder, dysplazją, skrętem żołądka... Był najdzielniejszym psem jakiego spotkałam. To z jaką zaciętością walczył o życie budziło podziw u wszystkich. Do tego jednego wieczora, gdy jedno spojrzenie wystarczyło, abym wiedziała. Że to ten czas. Ten czas, który złamie mi serce, które już nigdy nie zostanie posklejane
Był przy mnie w czasie gdy z nastolatki stałam się dorosłą osobą. Był przy mnie w trakcie matury, studiów, gdy brałam ślub oraz w tym ostatnim i tak szczególnym czasie, gdy zostałam mamą. Nauczył mojego synka raczkować, miał jeszcze nauczyć chodzić i wierzę, że będzie towarzyszł Tymciowi w jego pierwszych krokach. Tak musi być. Inaczej sobie tego nie wyobrażam.
Galwinku, dziękuję. Tak bardzo dziękuję. Za każdy wspólny spacer, za każde śniadanie, za każdy włos w jedzeniu, za obślinione ściany i meble, za brudną kanapę, za piasek w moim łóżku... Dziękuję za to, że byłeś. To był dla mnie ogromny zaszczyt - bycie Twoją pańcią.
Biegnij mój kochany Syneczku! Do Boryska, ona tam na Ciebie czeka. Biegajcie radośnie po zielonych łąkach na których nigdy nie zabraknie dla Ciebie patyczków do chrupiania i brokułów do roszarpania. Co jakiś czas obejrzyj się - przyjdę. Obiecuję.
Galwin Szczęsice Ty Moje 18.02.2006 - 14.01.2016 Na zawsze w moim sercu (*) (*)

Obrazek został zmniejszony.
Pani Wandziu dziękuję za to, że powierzyła nam Pani Galwina. Dzięki Niemu staliśmy się rodziną.
Musze równiez podziękować wyjątkowej pani doktor - dr. Małgorzacie Taube. Dziękuję... Za to, że tak dzielnie Pani z nami walczyła i nieraz gdy nam brakowało nadziei, Pani nigdy jej nie straciła. I dziękuję za to, że zawsze była Pani ze mną szczera. Wczoraj także..
Galwin pojawił się w naszym życiu po paśmie tragedii. I wniósł niesamowitą radość, której w naszej rodzinie od dawna brakowało. Był on psem niezwykle oddanym i kochającym nas niesamowtą miłością, myślę że dzięki niej tak bardzo walczył ze wszystkimi przeciwnościami losu - z babeszjozą, boreliozą, nowotworem jąder, dysplazją, skrętem żołądka... Był najdzielniejszym psem jakiego spotkałam. To z jaką zaciętością walczył o życie budziło podziw u wszystkich. Do tego jednego wieczora, gdy jedno spojrzenie wystarczyło, abym wiedziała. Że to ten czas. Ten czas, który złamie mi serce, które już nigdy nie zostanie posklejane
Był przy mnie w czasie gdy z nastolatki stałam się dorosłą osobą. Był przy mnie w trakcie matury, studiów, gdy brałam ślub oraz w tym ostatnim i tak szczególnym czasie, gdy zostałam mamą. Nauczył mojego synka raczkować, miał jeszcze nauczyć chodzić i wierzę, że będzie towarzyszł Tymciowi w jego pierwszych krokach. Tak musi być. Inaczej sobie tego nie wyobrażam.
Galwinku, dziękuję. Tak bardzo dziękuję. Za każdy wspólny spacer, za każde śniadanie, za każdy włos w jedzeniu, za obślinione ściany i meble, za brudną kanapę, za piasek w moim łóżku... Dziękuję za to, że byłeś. To był dla mnie ogromny zaszczyt - bycie Twoją pańcią.
Biegnij mój kochany Syneczku! Do Boryska, ona tam na Ciebie czeka. Biegajcie radośnie po zielonych łąkach na których nigdy nie zabraknie dla Ciebie patyczków do chrupiania i brokułów do roszarpania. Co jakiś czas obejrzyj się - przyjdę. Obiecuję.
Galwin Szczęsice Ty Moje 18.02.2006 - 14.01.2016 Na zawsze w moim sercu (*) (*)

Obrazek został zmniejszony.
Pani Wandziu dziękuję za to, że powierzyła nam Pani Galwina. Dzięki Niemu staliśmy się rodziną.
Musze równiez podziękować wyjątkowej pani doktor - dr. Małgorzacie Taube. Dziękuję... Za to, że tak dzielnie Pani z nami walczyła i nieraz gdy nam brakowało nadziei, Pani nigdy jej nie straciła. I dziękuję za to, że zawsze była Pani ze mną szczera. Wczoraj także..