przez aga.galin » 2010-03-30, 22:37
Witam Was.
Dziękuje Wam wszystkim za wsparcie. Wybaczcie, ale nie mam fizycznie siły już dzisiaj - od 11tej byłam w Szczecinie, a niedawno dopiero wróciłam do domu. Swoich dzieci nie widziałam 2 dni, z pracy ciągle dzwonią i czegoś potrzebują, podobno niedługo Święta, a my z Basterskim dzielnie walczymy. Tak naprawdę - ja walczę, bo on nie ma siły.
Piszę w przeogromnym skrócie. Dokładniej postaram się jutro.
Wszystkie wyniki i USG powtórzono dzisiaj. Nie jest ani lepiej, ani na szczęście gorzej. Trzustka w jak najlepszym porządku - wyniki z krwi i kału ok. Cukrzycy brak. W naszą walkę zaangażowana jest też Katedra Epizootiologii i Klinika Chorób Zakaźnych przy Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie - wysłane dziś zostały próbki do badań, sprawę znają, obiecali, że zrobią, co w ich mocy. Jutro rano dadzą znać. Konsultacje z innymi wetami trwają. I większość sugeruje jednak przewlekłą chorobę odkleszczową. A przewlekłą od ostrej różni między innymi ten ogromny spadek wagi, ale również ewentualność, że po tak długim czasie niekoniecznie pierwotniaka wykryje się we krwi - i tu jest największy ból. Bo objawy w 100% !!! pasują, ale nie są wstanie potwierdzić ich badania krwi. Może w Lublinie się uda. Częściej też niż babeszja pada hasło ehrlichia. Ponieważ czas nas nagli i to bardzo - dostał dziś lek na pierwotniaki. Mam obserwować - merdoli ogonem jak wchodzimy, nawet łeb podnosi, ale nie wstaje, nadal nie je. To i tak postęp - bo rano bezwładną kukłę pakowałam do samochodu, bo nie miał siły wejść.
W Lublinie to w ogóle zasugerowali wadę genetyczną. Bo jeśli nie choroba odkleszczowa, to co jeszcze jednocześnie wykańcza wątrobę i nerki. Ale ponieważ piechu jest z pseudohodowli - to sobie można igły w stogu siana szukać. Więc wszyscy pseudohodowcy wynocha na Biegun Północny.
Kreska - jesteś kochana. Ja jutro ten nr telefonu do profesora dam w klinice - bo myślę, że nie będą mieli nic przeciwko, a dwóch lekarzy między sobą się szybciej dogada. Jeśli nic nie wyniknie i nie będzie żadnej poprawy, umawiam się do dr Gugały (tylko tu mi mąż potrzebny, bo ja po centrum Szczecina się boję jeździć)