walczyliśmy miesiąc bardzo intensywnie. zaczęło się od stawów. nie działały antybiotyki, ciągle gorączka, sterydy, gorączka, nowe antybiotyki. szybka poprawa, a potem szybkie pogorszenie. potem zapalenie krtani, nużyca, bardzo duży spadek odporności. antybiotyk jeden po drugim. wczoraj znowu pogorszenie, nie chciał jeść i zauważyliśmy, że na posłaniu nie utrzymał moczu. zrobiliśmy wczoraj jeszcze badanie krwi - wyniki bardzo złe. pani doktor dała nam dwie możliwości: albo zaczynamy antybiotyki od początku, ale co za tym idzie znowu osłabiony zostanie organizm, potem wypłukiwanie nerek i nie wiadomo co by było jeszcze. czy kolejny lek podziała i jak długo. wada ciągnie wadę. od początku miał wadę wzroku - teraz był już prawie ślepy. dwa lata temu walczyliśmy z prostatą, w rezultacie był wykastrowany. a teraz zaczęły się problemy ze stawami, no i koniec tragiczny. wybraliśmy drugą ostateczną opcję, aby się już nie męczył. był już bardzo osłabiony.
Był wspaniałym psem. Brak mi słów.
