Paiko "O Mój Ty Smutku" [']

Paiko „O Mój Ty Smutku”
14.02.2007 – 11.07.2011

Obrazek został zmniejszony.
Dziękujemy bardzo za Wasze słowa otuchy w Tęczowy Moście.
Chciałabym napisać kilka słów o Moim Cudnym Psie więc dlatego założyłam osobny wątek dla Niego.
Jak większość z Was wie Paikuś miał zerwane więzadło krzyżowe, operowane kilka razy z powodu powikłań i w końcu wyleczone w Klinice ABvet w Bohuminie.
Niestety w styczniu nabawił się nowej kontuzji – zerwał więzadło rzepki.
Opisywałam już w wątku o zdrowiu przebieg leczenia, nasze niepowodzenie po imbrikacji, oraz to że czeka nas kolejna operacja.
Ta z kolei, ze względu na to, że u Paiko było już wykonane TTA nasuwała wiele trudności – usuwanie implantów od TTA, niemożność przesunięcia przyczepu do przodu i wiele innych.
Jednym słowem zabieg miał być niestandardowy i być może wymagający użycia wielu technik.
Na to wszystko nałożyły się kłopoty z wygojeniem rany po imbrikacji.
Ten zabieg był jedyną możliwością, aby Paiko przywrócić sprawność w tej kończynie.
Dlatego kolano musiało być maksymalnie wygojone i dlatego cała kuracja jest tak bardzo rozciągnięta w czasie.
W końcu wczoraj pojechaliśmy na zabieg. Paiko dostał premedykację: zastrzyk domięśniowy (Domitor), zasnął mi w nogach, pojechał na salę, dostał dożylnie Propofol i zatrzymała się mu akcja serca, której nie udało się przywrócić pomimo wykonania akcji reanimacyjnej, łącznie z masażem na otwartym sercu.
Mogę tylko pytać jaki ma sens taka śmierć....
Każdy z naszych psiaków jest wyjątkowy, ale to w Paikusiu zawsze wszyscy odnajdywali ten berneński urok.
Myślę, że Ci którzy go znali rozumieją o czym mówię.
I to jego pełne zaufanie do nas... przecież on do pół roku żył na smyczy, a ostatnie 3 miesiące nawet w domu miał ograniczony ruch. Znosił to wszystko z taką cierpliwością. Te wszystkie opatrunki, drenaże..... a on na wszystko się zgadzał.
Ewelinko, Jarku bardzo Wam dziękujemy, że daliście nam pod opiekę tak cudowne stworzenie.
Żal, że tak krótko było nam dane być razem.
I zawsze kiedy odchodzi Ktoś z bliskich mi osób zastanawiam się, czy warto dla tak mocnych uczuć krótko kochać, a potem już zawsze cierpieć, czy lepiej nie kochać i nie cierpieć.
Wiem, że za nic nie oddałabym tych lat spędzonych z Paikusiem.
I przepraszam, bo może mogliśmy coś zrobić lepiej lub inaczej, ale dzisiaj już niczego nie zmienię.
I dziękuję za to miejsce dla niego w Lipniku, w górach po których tak uwielbiał biegać.
Bo też wszyscy, którzy znali Paikusia wiedzą że bieganie to sens jego życia.

Obrazek został zmniejszony.

Obrazek został zmniejszony.
I jeszcze chciałam podziękować wyjątkowemu człowiekowi, Lekarzowi naszego Paiko – Martin, bardzo dziękujemy za wszystko.
I tyle, Paiko już nie ma z nami.
W domu cicho jak makiem zasiał, Saszki i Sola jak by nie było....
14.02.2007 – 11.07.2011

Obrazek został zmniejszony.
Dziękujemy bardzo za Wasze słowa otuchy w Tęczowy Moście.
Chciałabym napisać kilka słów o Moim Cudnym Psie więc dlatego założyłam osobny wątek dla Niego.
Jak większość z Was wie Paikuś miał zerwane więzadło krzyżowe, operowane kilka razy z powodu powikłań i w końcu wyleczone w Klinice ABvet w Bohuminie.
Niestety w styczniu nabawił się nowej kontuzji – zerwał więzadło rzepki.
Opisywałam już w wątku o zdrowiu przebieg leczenia, nasze niepowodzenie po imbrikacji, oraz to że czeka nas kolejna operacja.
Ta z kolei, ze względu na to, że u Paiko było już wykonane TTA nasuwała wiele trudności – usuwanie implantów od TTA, niemożność przesunięcia przyczepu do przodu i wiele innych.
Jednym słowem zabieg miał być niestandardowy i być może wymagający użycia wielu technik.
Na to wszystko nałożyły się kłopoty z wygojeniem rany po imbrikacji.
Ten zabieg był jedyną możliwością, aby Paiko przywrócić sprawność w tej kończynie.
Dlatego kolano musiało być maksymalnie wygojone i dlatego cała kuracja jest tak bardzo rozciągnięta w czasie.
W końcu wczoraj pojechaliśmy na zabieg. Paiko dostał premedykację: zastrzyk domięśniowy (Domitor), zasnął mi w nogach, pojechał na salę, dostał dożylnie Propofol i zatrzymała się mu akcja serca, której nie udało się przywrócić pomimo wykonania akcji reanimacyjnej, łącznie z masażem na otwartym sercu.
Mogę tylko pytać jaki ma sens taka śmierć....
Każdy z naszych psiaków jest wyjątkowy, ale to w Paikusiu zawsze wszyscy odnajdywali ten berneński urok.
Myślę, że Ci którzy go znali rozumieją o czym mówię.
I to jego pełne zaufanie do nas... przecież on do pół roku żył na smyczy, a ostatnie 3 miesiące nawet w domu miał ograniczony ruch. Znosił to wszystko z taką cierpliwością. Te wszystkie opatrunki, drenaże..... a on na wszystko się zgadzał.
Ewelinko, Jarku bardzo Wam dziękujemy, że daliście nam pod opiekę tak cudowne stworzenie.
Żal, że tak krótko było nam dane być razem.
I zawsze kiedy odchodzi Ktoś z bliskich mi osób zastanawiam się, czy warto dla tak mocnych uczuć krótko kochać, a potem już zawsze cierpieć, czy lepiej nie kochać i nie cierpieć.
Wiem, że za nic nie oddałabym tych lat spędzonych z Paikusiem.
I przepraszam, bo może mogliśmy coś zrobić lepiej lub inaczej, ale dzisiaj już niczego nie zmienię.
I dziękuję za to miejsce dla niego w Lipniku, w górach po których tak uwielbiał biegać.
Bo też wszyscy, którzy znali Paikusia wiedzą że bieganie to sens jego życia.

Obrazek został zmniejszony.

Obrazek został zmniejszony.
I jeszcze chciałam podziękować wyjątkowemu człowiekowi, Lekarzowi naszego Paiko – Martin, bardzo dziękujemy za wszystko.
I tyle, Paiko już nie ma z nami.
W domu cicho jak makiem zasiał, Saszki i Sola jak by nie było....