Strona 1 z 20

Histicytoza u Berneńczyków

PostNapisane: 2007-11-08, 20:01
przez maat
Nie jestem pewna, czy wybrałam dobre miejsce na ten wątek. Bo chodzi nie tylko o zdrowie naszych psów ale także jest to poważny problem hodowlany- jak ograniczyć straszliwe rozprzestrzenianie się tej choroby u naszej ulubionej rasy.
Jak wiecie, moją Toy zabiła histiocytoza złośliwa. Ten rodzaj choroby nowotworowej atakuje psy najczęściej w okolicy 6 roku życia i zupełnie znienacka. U Toy przez trzy tygodnie problemem był najpierw spadek apetytu aż do całkowitego jadłowstrętu. Cały czas pies był gruntownie badany i zarówno obraz krwi, jak i USG nie wskazywały na przyczynę. Poza wychudzeniem nic jej nie dolegało. Poszukiwania odpowiedniej diety kończyły się tym samym - zjedzenie łyżki i ucieczką w najdalszy kąt. Początkowo jakoś ja dokarmiałam na spacerach i podczas treningów ale na tydzień przed diagnozą już nie dało się inaczej jak wlewanie do pyska odżywki i kroplówki. Rtg przewodu pokarmowego nie wykazał żadnych zmian poza pogrubieniem śluzówki. Zdecydowaliśmy się na gastroskopię w piątek ( tydzień temu) ale właśnie w czwartek Toy zaczęła jeść nową karmę weterynaryjną i chciałam to utrzymać więc zabieg wymagający poszczenia przez 1,5 doby odłożyliśmy na poniedziałek. W sobotę zaobserwowałam że dziwne dyszenie nie jest tylko reakcją bólową, bo pojawił się świst przy każdym oddechu. W tym dniu podano kroplówkę W poniedziałek pojechaliśmy do kliniki Therios w Myślenicach na gastroskopię, ale opiekująca się Toy dr Kułyk odbyła rozmowę z lekarzami i wspólnie zdecydowali zacząć od zdjęcia płuc. Na zdjęciu widać było tylko wielki naciek. W tym stanie podanie narkozy było zbyt niebezpieczne, więc lekarze zadecydowali założenie drenu z miejscowym znieczuleniem. Udało się i moja dzielna Toy zniosła ten wielki ból. Odciągnięto prawie 2 l płynu. Zrobiono powtórnie badanie krwi i przebadano płyn z opłucnej. To były charakterystyczne dla histiocytozy komórki nowotworowe .
Opisuję to, bo od pierwszych podejrzeń ( w środę) do stanu w którym zaczęły się objawy kliniczne minęły trzy dni a obraz krwi, który mógłby być wskazówką utrzymywał się w normie do, co najwyżej, tygodnia przed tymi objawami. To zabija jak błyskawica i może się zdarzyć, że wiele tajemniczych zgonów naszych psów , w tym mojego Joba, mogło być histiocytozą.
Dr Maja Ingarden napisała dużo o histiocytozie na stronie kliniki;

http://therios.strefa.pl/

w dziale przypadki
.
Od p. Ingardenów dowiedziałam się o przypadku Kory i o powstaniu całej strony będącej kopalnią wiedzy nie tylko o chorobie ale też o liniach pierwszych berneńczyków w Polsce
.
http://www.e-bernenczyki.pl/index.php?page=zdrowie

Domyślam się, że autorów nurtuje to samo pytanie co mnie - jak ograniczyć ryzyko odziedziczenia genów odpowiedzialnych za tę chorobę i drugie pytanie - czy istnieją symptomy choroby występujące wcześniej, pozornie nie związane? Czy gdyby je znać, dałoby się ją leczyć???????
Krew Toy i płyn z opłucnej oddałam do pracowni patomorfologii UJ gdzie pracuje moja synowa, genetyk. Pierwsze wiadomości będę miała w przyszłym tygodniu, ale diagnoza w pełni się potwierdziła już teraz. Od niej wiem także, że badania nad dziedziczeniem histiocytozy wskazują że nie jest to choroba związana ani z genami autosomalnymi recesywnymi, ani dominującymi ani z płciowymi liniami dziedziczenia. Dziedziczenie jest poligeniczne.
Mam całą głowę pytań i stertę publikacji do przeczytania...

PostNapisane: 2007-11-08, 20:06
przez Kasia
Magda w bardzo dobrym miejscu wstawiłaś.
ja jestem Ci bardzo wdzięczna, ze chcesz się z nami podzielić informacjami na temat tej choroby. A jako własciciel psa w podeszłym wieku - tym bardziej. Dziekuję.

PostNapisane: 2007-11-08, 20:26
przez saganka
Magda, ja rozniez bardzo Ci dziekuje, ze pomimo bolu po stracie Toy, podejmujesz ten bardzo wazny dla nas wszystkich temat. Wiem, ze na zachodzie prowadzi sie badania nad dziedzicznoscia tego paskuctwa. Asia Rekinkowa mowila o seminarium weterynarzy i hodowcow, ktore odbylo sie na ten temat chyba we Wloszech (ale moge sie mylic... ) Poprosze ja, zeby cos nam na tem temat wkleila tutaj...

PostNapisane: 2007-11-08, 20:50
przez Cefreud

PostNapisane: 2007-11-08, 20:52
przez Cefreud
a tu jak się komuś nie będzie chciało czyta cytat ze strony kliniki terios
"....Ze względu na dziedziczny charakter choroby należy o niej poinformować hodowców i właścicieli potomstwa (o ile psy były użytkowane do rozrodu), aby wykluczyli z hodowli spokrewnione psy...."

PostNapisane: 2007-11-08, 21:22
przez anula
A czy wiadomo jaki jest lub był stan zdrowia rodziców Toy, czy też jaka była przyczyna ich zejścia? Etyczne byłoby żeby tego rodzaju informacje dostępne były na stronach wszystkich hodowli, albo w dokumentach psa, choć nie wiem czy to coś pomoże skoro u Toy tak szybko postępowała ta choroba. Pani Magdo, przede wszystkim jestem pełna uznania za to, że mimo bólu po stracie Toy, dzieli się Pani tą informacją. Taka świadomość będzie niewątpliwie korzystna dla dobra rasy i właścicieli potomków Toyeczki. Przyznam, że odkąd przeczytałam co to za choroba to myślę o tym czy zainteresowani właściciele są odpowiedzialni i wykluczą swoje psy z hodowli, jak i czy się o tym dowiedzą. To nie muszą być przecież tylko dzieci psa, którego zmogła dzidziczna choroba, ale również kolejne pokolenia. Z dysplazją czy też niepożądanymi cechami psychicznymi poradzono sobie poprzez badania dopuszczajęce do hodowli. Jak wykluczyć psy obciążone genetycznie, niekoniecznie z histiocytozą, może to być równie dobrze inna choroba.
Poza wszystkim przykre to, że tak wspaniałe psy, tak szybko odchodzą. :-(
Domyślam się, że taka jest cena za mieszanie w tym samym tyglu genetycznym, mieszańce jednak zwykle żyją dłużej.

PostNapisane: 2007-11-08, 22:25
przez Stróż
Pierwszy raz o tej chorobie usłyszeliśmy 2 lata temu właśnie z ust Pana Jacka Ingardena z kliniki Therios. Prowadziliśmy rozmowę na temat rasy Berneński Pies Pasterski i właśnie wtedy padła nazwa Histiocytoza. Z tego co pamiętam powiedział, że choroba jest bardzo podstępna i najczęściej nie jest diagnozowana. Pies umiera szybko, często bez jakichś wcześniejszych ostrych objawów. Choroba atakuje w wieku 6-7 lat i przyjmuje różne postacie (może być również postać skórna).
Często jest tak, że przypisywaną przyczyna śmierci psa 6-7 letniego to serce, płuca lub bardzo ogólnie - nowotwór, ale często jest to właśnie histiocytoza
Chorobę bardzo ciężko będzie wyeliminowac ponieważ osobniki 6-7 letnie u których zdiagnozuje się histiocytozę najczęściej mają już swoje dzieci, wnuki i prawnuki.

PostNapisane: 2007-11-09, 00:09
przez maat
anula napisał(a):A czy wiadomo jaki jest lub był stan zdrowia rodziców Toy, czy też jaka była przyczyna ich zejścia? Etyczne byłoby żeby tego rodzaju informacje dostępne były na stronach wszystkich hodowli, albo w dokumentach psa, choć nie wiem czy to coś pomoże skoro u Toy tak szybko postępowała ta choroba. Pani Magdo, przede wszystkim jestem pełna uznania za to, że mimo bólu po stracie Toy, dzieli się Pani tą informacją. Taka świadomość będzie niewątpliwie korzystna dla dobra rasy i właścicieli potomków Toyeczki. Przyznam, że odkąd przeczytałam co to za choroba to myślę o tym czy zainteresowani właściciele są odpowiedzialni i wykluczą swoje psy z hodowli, jak i czy się o tym dowiedzą. To nie muszą być przecież tylko dzieci psa, którego zmogła dzidziczna choroba, ale również kolejne pokolenia. Z dysplazją czy też niepożądanymi cechami psychicznymi poradzono sobie poprzez badania dopuszczajęce do hodowli. Jak wykluczyć psy obciążone genetycznie, niekoniecznie z histiocytozą, może to być równie dobrze inna choroba.
Poza wszystkim przykre to, że tak wspaniałe psy, tak szybko odchodzą. :-(
Domyślam się, że taka jest cena za mieszanie w tym samym tyglu genetycznym, mieszańce jednak zwykle żyją dłużej.

Chara (matka) żyła prawie 9 lat i odeszła na dystrofię mięśniową, ojciec 10lat i pochodził z linii długowiecznej ( matka 11, babka 12). To nie tędy droga.
Nie poradzono sobie ani z dysplazją ani z cechami psychicznymi mimo badań dopuszczających. I nie dlatego że hodowcy są nieodpowiedzialni, tylko dlatego że przy dziedziczeniu poligenowym za wystąpienie cechy odpowiedzialny jest pewien zespół genów, który musi się uzbierać od ojca i matki (wykluczono, że po linii jednej płci). Dodatkowo, musimy pamiętać, że genotyp to tylko podstawa. Choroba może, przy sprzyjających warunkach się nie ujawnic, albo pies zejdzie na coś innego zanim wystąpi choroba.
Mieszanie w tyglu-tak, tylko dlaczego ta choroba występuje tak często właśnie u berneńczyków? Czy w tej rasie częściej niż w innych używa się inbredów w hodowli? nie sądzę. A może jakieś cechy eksterieru są związane z genami powiązanymi z tymi odpowiedzialnymi za histiocytozy? Ktoś się natknął na takie badania? Gdy ogląda się psy z linii długowiecznych, szczególnie te na zdjęciach sprzed 20, nawet 10 lat, to nie sa to osobniki, które wygrywały by dziś na wystawach. To mnie nurtuje jeśli chodzi o aspekt hodowlany.

PostNapisane: 2007-11-09, 00:25
przez anula
No cóż, to przodkowie rzeczywiście długowieczni, tylko dlaczego dzisiejsze berny odchodzą coraz wcześniej. Za głupia jestem na to i pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że dana mi jest dłuugowieczna sunia, ale dobrze wiedzieć, że tęższe głowy też o tym myślą.

PostNapisane: 2007-11-09, 00:28
przez anula
A właściwie to jak często histiocytoza występuje u bernów, a jak u innych ras? Czy prowadzone są jakieś statystyki?

PostNapisane: 2007-11-09, 02:21
przez maat
na stronie: http:// www.bmd.org/health/histiocytosis.html czytamy, że jest rzadka u innych ras z wyjątkiem flat coated retriverów a u berneńczyków stanowi 25% wszystkich przypadków raka. To w Ameryce . A w ojczyźnie rasy w Szwajcarii w latach od 1997 do 2003 stwierdzono u rasowych berneńczyków krajowej populacji, 51 przypadków histologicznie potwierdzonych. :roll: (wg.E Voegeli,M Welle i wspólautorów "Histiocytic sarcoma in Swiss population of Bernese mountain dogs: a retrospective study of genetic predisposition")

PostNapisane: 2007-11-09, 08:42
przez karasiew
Witam!!
Mój Atos chorował miesiąc, nie chciał jeść ,wciskałam mu do pyska .Pod koniec dostał rozwolnienie,ciężko oddychał i powiększył mu się brzuch.Wyniki krwi były w normie .Jak się macało go po brzuchu były wyczuwalne guzy.Na usg wet powiedział że coś podobnego nie widział ,miał zarośniete jelita jakimś rozległym włókniakiem i na tym pełno guzów.Powiedział ,że nie da sie tego zoperować,przezyliśmy to strasznie.Mój sąsiad starszy dziadek ,który opiekował się zawsze od małego naszym psem jak gdzieś wyjeżdzalismy też strasznie przezył śmierć psa,ale się zdziwił gdy kupiłam takiego samego aż miał łzy w oczach.Teraz jak atos jest już duży dziadek cały czas powtarza taki sam jak tamten.

PostNapisane: 2007-11-09, 09:31
przez saganka
Jednym slowem wlasciwie nic nie wiadomo - skoro dziedziczenie nie jest takie oczywiste, proste, to teoretycznie, zeby wyeliminowac chorobe, powinnismy wyeliminowac wszystkie berny. Biorac pod uwage, ze wszystkie nasze berny pochodza od tak niewielkiej liczby osobnikow, z ktorych tworzono rase, mozemy przyjac, ze geny odpowiedzialne za chorobe, sa w kazdej linii. Nie jest to pocieszajace... Ale w takim razie moze powinno sie pojsc w strone jakiejsc nowoczesniejszej, doskonalszej diagnostyki?? Czy to cos da? Czy jest taka mozliwosc?

PostNapisane: 2007-11-09, 10:15
przez Anna Rozalska
Witam . Myślę, że to dobre miejsce na forum aby pisać wszystko o tym paskudztwie. Masz rację, że zanim ujawni się choroba bernusie zostają już rodzicami. Czytałam dużo o histio i wiem że na świecie howowcy starają sie eliminować z hodowli osobniki zagrożone genetycznie. U nas jest to niemożliwe. czego nie robi sie dla zysku. Uważam , że hodowcy powinni informować właścicieli potomstwa o chorobie rodziców. Nie wiem na czym polega dziedziczenie poligeniczne i jak się to przedkłada na potomstwo. Chara - matka Toy a babka mojej Lami odeszła na dystrofię a myslałam że tez na histio. Natomiast Czara jej prababka n odmianę histio. To jest straszne. Dlaczego właśnie w tej rasie ta choroba jest tak nagminna. One są takie słodkie a tak szybko odchodzą. Jedynie co pocieszające to że nie zdążą się nacierpieć. Choroba atakuje podstępnie i trwa krótko.
Pozdrawiam. Wiem że to boli ale czas leczy rany.

PostNapisane: 2007-11-09, 10:42
przez Bernerin
maat napisał(a):Gdy ogląda się psy z linii długowiecznych, szczególnie te na zdjęciach sprzed 20, nawet 10 lat, to nie sa to osobniki, które wygrywały by dziś na wystawach. To mnie nurtuje jeśli chodzi o aspekt hodowlany.


Nie jest tajemnica, ze im pies wiekszy i ciezszy, tym krocej pozyje - praktycznie bez wzgledu na rase i przyczyne smierci. A jakie sa tendencje w hodowli bernow wszyscy wiemy - tylko wielkie i ciezkie jest piekne :-/

PostNapisane: 2007-11-09, 11:56
przez Barbapapa
Nie dokońca, (...) wielkie i ciężkie jest piękne(...) A Anubek, Barbel i inne szczupłe o niesamowitej kondycji są bardzo piękne - tylko te faktycznie Asiu, nie święcą triumfów na ringach, a tylko na polach, w lasach....

PostNapisane: 2007-11-09, 12:10
przez Tess
maat napisał/a:
Gdy ogląda się psy z linii długowiecznych, szczególnie te na zdjęciach sprzed 20, nawet 10 lat, to nie sa to osobniki, które wygrywały by dziś na wystawach. To mnie nurtuje jeśli chodzi o aspekt hodowlany.

A ja bym poprosiła o zdjęcia lub linki, żeby można było porównać jak zmieniały się preferencje sędziów i cała rasa.

PostNapisane: 2007-11-09, 13:57
przez Bernerin
Jola, napisalam piekne w znaczeniu nagradzane na wystawach i cenione jako osobniki hodowlane ;-)

Tess, ja mam kilka zdjec bernow z poczatkow XX wieku:
Obrazek
Obrazek
Obrazek

I zaznaczam, ze nikomu nie chodzi o to, by hodowac takie berny jak wyzej, ale czasami warto sobie przypomniec, ze bern to nie jest pies o gabarytach bernardyna czy nowofundlanda ;-)

PostNapisane: 2007-11-09, 15:17
przez Cefreud
normalnie Freudy :-)

PostNapisane: 2007-11-09, 15:21
przez Tess
Mój Czoper ma bardzo zbliżone proporcje do psa na ostatnim zdjęciu...