Histicytoza u Berneńczyków

Nie jestem pewna, czy wybrałam dobre miejsce na ten wątek. Bo chodzi nie tylko o zdrowie naszych psów ale także jest to poważny problem hodowlany- jak ograniczyć straszliwe rozprzestrzenianie się tej choroby u naszej ulubionej rasy.
Jak wiecie, moją Toy zabiła histiocytoza złośliwa. Ten rodzaj choroby nowotworowej atakuje psy najczęściej w okolicy 6 roku życia i zupełnie znienacka. U Toy przez trzy tygodnie problemem był najpierw spadek apetytu aż do całkowitego jadłowstrętu. Cały czas pies był gruntownie badany i zarówno obraz krwi, jak i USG nie wskazywały na przyczynę. Poza wychudzeniem nic jej nie dolegało. Poszukiwania odpowiedniej diety kończyły się tym samym - zjedzenie łyżki i ucieczką w najdalszy kąt. Początkowo jakoś ja dokarmiałam na spacerach i podczas treningów ale na tydzień przed diagnozą już nie dało się inaczej jak wlewanie do pyska odżywki i kroplówki. Rtg przewodu pokarmowego nie wykazał żadnych zmian poza pogrubieniem śluzówki. Zdecydowaliśmy się na gastroskopię w piątek ( tydzień temu) ale właśnie w czwartek Toy zaczęła jeść nową karmę weterynaryjną i chciałam to utrzymać więc zabieg wymagający poszczenia przez 1,5 doby odłożyliśmy na poniedziałek. W sobotę zaobserwowałam że dziwne dyszenie nie jest tylko reakcją bólową, bo pojawił się świst przy każdym oddechu. W tym dniu podano kroplówkę W poniedziałek pojechaliśmy do kliniki Therios w Myślenicach na gastroskopię, ale opiekująca się Toy dr Kułyk odbyła rozmowę z lekarzami i wspólnie zdecydowali zacząć od zdjęcia płuc. Na zdjęciu widać było tylko wielki naciek. W tym stanie podanie narkozy było zbyt niebezpieczne, więc lekarze zadecydowali założenie drenu z miejscowym znieczuleniem. Udało się i moja dzielna Toy zniosła ten wielki ból. Odciągnięto prawie 2 l płynu. Zrobiono powtórnie badanie krwi i przebadano płyn z opłucnej. To były charakterystyczne dla histiocytozy komórki nowotworowe .
Opisuję to, bo od pierwszych podejrzeń ( w środę) do stanu w którym zaczęły się objawy kliniczne minęły trzy dni a obraz krwi, który mógłby być wskazówką utrzymywał się w normie do, co najwyżej, tygodnia przed tymi objawami. To zabija jak błyskawica i może się zdarzyć, że wiele tajemniczych zgonów naszych psów , w tym mojego Joba, mogło być histiocytozą.
Dr Maja Ingarden napisała dużo o histiocytozie na stronie kliniki;
http://therios.strefa.pl/
w dziale przypadki
.
Od p. Ingardenów dowiedziałam się o przypadku Kory i o powstaniu całej strony będącej kopalnią wiedzy nie tylko o chorobie ale też o liniach pierwszych berneńczyków w Polsce
.
http://www.e-bernenczyki.pl/index.php?page=zdrowie
Domyślam się, że autorów nurtuje to samo pytanie co mnie - jak ograniczyć ryzyko odziedziczenia genów odpowiedzialnych za tę chorobę i drugie pytanie - czy istnieją symptomy choroby występujące wcześniej, pozornie nie związane? Czy gdyby je znać, dałoby się ją leczyć???????
Krew Toy i płyn z opłucnej oddałam do pracowni patomorfologii UJ gdzie pracuje moja synowa, genetyk. Pierwsze wiadomości będę miała w przyszłym tygodniu, ale diagnoza w pełni się potwierdziła już teraz. Od niej wiem także, że badania nad dziedziczeniem histiocytozy wskazują że nie jest to choroba związana ani z genami autosomalnymi recesywnymi, ani dominującymi ani z płciowymi liniami dziedziczenia. Dziedziczenie jest poligeniczne.
Mam całą głowę pytań i stertę publikacji do przeczytania...
Jak wiecie, moją Toy zabiła histiocytoza złośliwa. Ten rodzaj choroby nowotworowej atakuje psy najczęściej w okolicy 6 roku życia i zupełnie znienacka. U Toy przez trzy tygodnie problemem był najpierw spadek apetytu aż do całkowitego jadłowstrętu. Cały czas pies był gruntownie badany i zarówno obraz krwi, jak i USG nie wskazywały na przyczynę. Poza wychudzeniem nic jej nie dolegało. Poszukiwania odpowiedniej diety kończyły się tym samym - zjedzenie łyżki i ucieczką w najdalszy kąt. Początkowo jakoś ja dokarmiałam na spacerach i podczas treningów ale na tydzień przed diagnozą już nie dało się inaczej jak wlewanie do pyska odżywki i kroplówki. Rtg przewodu pokarmowego nie wykazał żadnych zmian poza pogrubieniem śluzówki. Zdecydowaliśmy się na gastroskopię w piątek ( tydzień temu) ale właśnie w czwartek Toy zaczęła jeść nową karmę weterynaryjną i chciałam to utrzymać więc zabieg wymagający poszczenia przez 1,5 doby odłożyliśmy na poniedziałek. W sobotę zaobserwowałam że dziwne dyszenie nie jest tylko reakcją bólową, bo pojawił się świst przy każdym oddechu. W tym dniu podano kroplówkę W poniedziałek pojechaliśmy do kliniki Therios w Myślenicach na gastroskopię, ale opiekująca się Toy dr Kułyk odbyła rozmowę z lekarzami i wspólnie zdecydowali zacząć od zdjęcia płuc. Na zdjęciu widać było tylko wielki naciek. W tym stanie podanie narkozy było zbyt niebezpieczne, więc lekarze zadecydowali założenie drenu z miejscowym znieczuleniem. Udało się i moja dzielna Toy zniosła ten wielki ból. Odciągnięto prawie 2 l płynu. Zrobiono powtórnie badanie krwi i przebadano płyn z opłucnej. To były charakterystyczne dla histiocytozy komórki nowotworowe .
Opisuję to, bo od pierwszych podejrzeń ( w środę) do stanu w którym zaczęły się objawy kliniczne minęły trzy dni a obraz krwi, który mógłby być wskazówką utrzymywał się w normie do, co najwyżej, tygodnia przed tymi objawami. To zabija jak błyskawica i może się zdarzyć, że wiele tajemniczych zgonów naszych psów , w tym mojego Joba, mogło być histiocytozą.
Dr Maja Ingarden napisała dużo o histiocytozie na stronie kliniki;
http://therios.strefa.pl/
w dziale przypadki
.
Od p. Ingardenów dowiedziałam się o przypadku Kory i o powstaniu całej strony będącej kopalnią wiedzy nie tylko o chorobie ale też o liniach pierwszych berneńczyków w Polsce
.
http://www.e-bernenczyki.pl/index.php?page=zdrowie
Domyślam się, że autorów nurtuje to samo pytanie co mnie - jak ograniczyć ryzyko odziedziczenia genów odpowiedzialnych za tę chorobę i drugie pytanie - czy istnieją symptomy choroby występujące wcześniej, pozornie nie związane? Czy gdyby je znać, dałoby się ją leczyć???????
Krew Toy i płyn z opłucnej oddałam do pracowni patomorfologii UJ gdzie pracuje moja synowa, genetyk. Pierwsze wiadomości będę miała w przyszłym tygodniu, ale diagnoza w pełni się potwierdziła już teraz. Od niej wiem także, że badania nad dziedziczeniem histiocytozy wskazują że nie jest to choroba związana ani z genami autosomalnymi recesywnymi, ani dominującymi ani z płciowymi liniami dziedziczenia. Dziedziczenie jest poligeniczne.
Mam całą głowę pytań i stertę publikacji do przeczytania...