No cóz z kaszakami miałam do czynienia tylko u ludzi,jako studentka pielegniarstwa(a bylo to w dość zamieszłych czasach
)byłam obecna przy zabiegu usuwania kaszaka ,ktorego Pani wyhodowala sobie na ramieniu .Prawde mówiac lekarz operujacy byl zdziwiony ze nowotwór wielkosci piłki tenisowej okazal sie kaszakiem. Dokonal tak smialego naciecia,ze (jako pilna uczennica skupiona i pochylona w mare mozliwosci nad polem operacyjnym)udało mi sie oberwac po moim czepku piełegniarskim nowotworem.Kurde to
kaszak(>nazawa bierze sie od tej kaszkowatej tresci nowotworowej)powiedzial Pan chirurg i to byly ostatnie słowa jakie usłyszalam i zemdlałam.Kochanie nigdy nie słyszałam,by jakis czlowiek zszedł w wyniku posiadania kaszaka i mam nadzieje,ze to samo tyczy psiaków.
Mam nadzieje,ze moja opowiesc Cie rozbawiła i przestaniesz sie bać.A propos Pani która przechodziła zabieg,była wielce rozbawiona,ze ustrzeliła swom nowotworem pielegniarke.