Strona 13 z 13

Re: Śmiertelna diagnoza...

PostNapisane: 2009-11-09, 17:17
przez Sabina
Obrazek
A gdy odchodziłaś w naszych ramionach, razem z nami płakało niebo...

Re: Śmiertelna diagnoza...

PostNapisane: 2009-11-09, 18:06
przez Kasia
Tak mi przykro :-( Trzymajcie się. Dla Oli [*]

Re: Śmiertelna diagnoza...

PostNapisane: 2009-11-09, 18:21
przez Sabina
Witam
Jest mi bardzo ciężko pisać, ale dla Oluni i dla Was zbiorę siły.
Wygraliśmy dużo bitew, ale walkę z chłoniakiem przegraliśmy.
Nie spodziewaliśmy się takiego ataku ze strony chłoniaka, po pierwszej dawce asparginazy wszystko się pięknie obkurczyło. W piątek węzły były nieco powiększone i dlatego podaliśmy kolejną dawkę asparginazy.
Wszystko szło w dobrym kierunku, aż do soboty. Od południa były wyczuwalne już wszystkie węzły.
Z orzechów laskowych w ciągu doby powiększyły się do rozmiarów pomarańczy.
Olunia gasła w oczach. W niedzielę przed południem rozmawiałam z dr Hildebrandem, usłyszałam wtedy, że nie ma już nic, co moglibyśmy zrobić. Pozostała tylko eutanazja. Olunia jeszcze spacerowała, kładła się, obserwowała, była bardzo spokojna, nie pokazywała po sobie zupełnie nic. Kiedy podchodziliśmy, głaskaliśmy, dotykaliśmy, mieliśmy nadzieję, że zaraz będzie znów dobrze. Niestety było coraz gorzej. Do wieczora Olunia była coraz słabsza.
Czekając na dr Kasie Wilk, ciągle liczyliśmy, że to jeszcze nie teraz, że jeszcze troszkę czasu nam pozostało.
Utkwiło mi w pamięci jedno, kiedy Kasia przyjechała i oglądała naszą Olunię powiedziała BOŻE, AŻ TAK UROSŁO?! NIE MAMY NA CO CZEKAĆ, OBIECALIŚMY JEJ, ONA NIE MOŻE CIERPIEĆ.
Przez Tęczowy Most przeprowadziliśmy ją całą naszą rodziną. Każdy z nas pieścił kawałek futerka.
Olunia odeszła cichutko, spokojnie i bardzo szybko, w naszych ramionach. PŁAKALIŚMY A NIEBO PŁAKAŁO Z NAMI. Kiedy jej łapki zrobiły się zimne, pochowaliśmy ją w miejscu, które kochała. Będziemy mieć ją w naszych sercach zawsze. Była NIEZWYKŁA, WSPANIAŁA, RADOSNA I JEDYNA W SWOIM RODZAJU. KOCHAŁA DZIECI,DOROSŁYCH,ZWIERZĘTA, NIGDY NIKOGO I NIC NIE SKRZYWDZIŁA. KAŻDY KTO NAPOTKAŁ JĄ NA SWEJ DRODZE POKOCHAŁ JĄ CAŁYM SERCEM. TAKA ZOSTANIE W NASZEJ PAMIĘCI.
Oli dzięki chemii była z nami o 7 miesięcy dłużej, jak tak policzyć to jedna dziesiąta psiego życia.
Wiem, że gdybym mogła, oddałabym wszystko, każde marzenie, żeby zwrócić jej zdrowie.
Dziękuję Wszystkim, którzy byli z nami, walczyli i wspierali.
DZIĘKUJĘ OLUNI, ŻE BYŁA, JEST I BĘDZIE W NASZYCH WSPOMNIENIACH I SERCACH,
MOJE WIELKIE SERDUSZKO...

Re: Śmiertelna diagnoza...

PostNapisane: 2009-11-09, 19:29
przez Marszal
Bardzo mi przykro :cry:
Dla Oli [*][*][*]

Re: Śmiertelna diagnoza...

PostNapisane: 2009-11-09, 19:40
przez Anna Rozalska
Sabina bardzo wam wspólczujemy i wiemy co czujecie. Oli przeżyła z wami jeszcze 7 miesięcy i na pewno wiedziała, ze zrobiliscie dla nie j wszystko co możliwe. Dżeta Agaty jest już 1,6 roku dłużej a moja rottka tylko 4 miesiące. Nie wiadomo dlaczego jednym się udaje dłużej zyć z chorobą a inne psy odchodzą szybciej. Moze zalezy to od zlośliwości chłoniaka. Uważam, że Oli jak na berneńczyka dożyła ładnego wieku a przede wszystkim juz nie cierpi bo powiększone wezły cholonne sprawiają ból. Teraz biega z innymi psami za TM i jest szczęśliwa.

Re: Śmiertelna diagnoza...

PostNapisane: 2009-11-09, 20:04
przez Drixon
Oli nie jest tam sama ... i będzie czekała na ponowne spotkanie ...
będziemy pamiętać
Obrazek

Re: Śmiertelna diagnoza...

PostNapisane: 2009-11-14, 10:35
przez kerovynn
Serdecznie współczuję... przepraszam, że dopiero teraz, ale głupia nadzieja kazała mi nie zaglądać na wątek łudząc, że może jednak się uda.
Cóż... kiedy znów na niebie pojawi się tęcza spojrzę tam i wśród wielu radośnie hasającym psiaków sercem zobaczę także Olisię.

Re: Śmiertelna diagnoza...

PostNapisane: 2009-11-14, 12:14
przez ewita
Bardzo wzruszające pożegnanie :cry: :cry: :cry:
wspólczuję :cry:

Re: Śmiertelna diagnoza...

PostNapisane: 2009-11-19, 14:10
przez magat
:cry: :cry: , trudno pocieszać , za pierwszym razem myślałam,ze żaden inny nie zastąpi mojego psa i nie zastapił - często ją wspominamy i dzieki temu ,ze była (ona) taka wspaniała i teraz nie wyobrazamy sobie domu bez psa wiedząc ,ze jest to czasami związane z cierpieniem, widocznie tak juz jest ,ze wszystko ma swoja cene.
- pewnie za jakiś czas inne 4 nogi i....dadzą wam znowu dużo radości