przez kabi » 2010-03-02, 18:01
Nie odeszła podczas operacji.Zgodziłam się na niewybudzanie jej z narkozy po rozmowie z lekarzem.
Po usunięciu śledziony okazało się, że nowotwór jest właściwie wszędzie. Ale przede wszystkim w naczyniach krwionośnych których nie da się usunąć.
Pozbyli się 3 litrów krwi i guza wielkości jabłka.Jeśli pozostawilibyśmy ten stan (bez śledziony,ale z resztą nowotworu), to przy każdym ruchu pękłyby skrzepy krwi na wątrobie i innych organach i Afera umierałaby w męczarniach.Lekarz dał jej kilka dni życia i powiedział, że będzie to bardzo niehumanitarne jeśli pozwolę jej tak żyć....nie miałam sumienia.
Ja jej nawet nie pożegnałam. Wczoraj poszłam na usg, zostawiłam ją na operację i powiedziałam tylko "pa Aferko,do jutra".To jest jakiś koszmar...To mi się śni...
O 19 jesteśmy umówieni na pochówek. Nic już więcej dla niej nie zrobię.