Agnieszko, przede wszystkim Ty się nie poddawaj! Nie wolno Ci, rozumiesz?! Otwórz wszystkie okna w domu i wyrzuć przez nie swój strach, ból, beznadziejność, którą czujesz... Jeśli Ty przestaniesz wierzyć, w Twoim psie zgaśnie wszelka motywacja, żeby walczyć. Musicie być dla niego wsparciem, a nie wyrzutem sumienia, że przez niego cierpicie.
To zabrzmi okrutnie - ale jeszcze będzie czas na rozpacz

Może za tydzień, może za rok - tego nikt nie wie, ale trzymamy mocno kciuki, żebyście byli razem jak najdłużej. Teraz musicie się skupić na miłości i nadziei - one potrafią czynić cuda, a na pewno sprawią, że Noris będzie mniej cierpiał, przynajmniej w aspekcie psychicznym. Ślemy moc pozytywnych fluidów i cały czas jesteśmy z Wami myślami...