No to się porobiło.... Kurczaki pieczone.
Aniu, spokojnie. Patrzę, że Ty tak jak i ja - zanim coś konkretnie wiadomo, to już zdążysz sobie nerwów napsuć, nadenerwować się i napłakać

A przecież wcale nie musi być źle - nie nastawiaj się na najgorsze. Jakby co (tfu tfu tfu!) to jeszcze zdążysz się napłakać. A ja wierzę, że będzie ok - tylko szkoda oczu na płacze

My trzymamy kciuki, łapy i co tam mamy za Barnabuśka i za Ciebie - co byś się nie wykonczyła.
Ewentualnie jak chcesz, to mogę się podenerwować za Ciebie
