Pojemniczek na mocz w kieszeń, psa na smycz i chochle w garść - nie łapać pierwszego strumienia, tylko środkowy. Ja od razu mam w ręku reklamówkę, żeby szybko i zgrabnie schować chochlę po akcji.
Kał najlepszy "świeży", super jeśli się uda do godziny przed wizytą. Ja zawsze wsadzam do lodówki, ale raz mi wet powiedział, że jak schowam to robale wytłukę niską temperaturą, a jeśli zostawię na wierzchu, a pies ma to one się rozwiną i nie będzie żadnych wątpliwości - nie wiem, czy to prawda, ale robię jak sobie życzy.
Do badania krwi pies ma być na czczo (min 8 godz bez posiłku).
Też znam uroki prowincji i też się schodziłam po wetach. Ze zrobieniem badań też wiecznie cyrk - bo po co, a nie trzeba... Teraz jeżdżę do Szczecina i mam święty spokój. U psów wiele chorób ma podobne objawy niestety. Ja uważam, że skoro nie mam możliwości "wysłuchać" swojego psa, jak się czuje, co go boli, dlaczego nie je, albo nie chce biegać - to idę i robię badania - i mam czarno na białym. A gdybanie to domena filozofów. Jak za gdybanie bierze się wet - to mówię "Do widzenia"
