jesteśmy już po wizycie kontrolnej. Do rodziców przeszłyśmy pieszo, wolnym spacerkiem. Po drodze robiła siusiu, szła ładnie, była zadowolona. U rodziców poleżała troszkę, zjadła 4 kęsy mokrej karmy, napiła się wody, ale jak przyszedł moment wyjscia do weta, to znowu nie chciała zejść po schodach sama, chyba jednak niewielki spacerek ją zmęczył. Podjechaliśmy dalej samochodem.
A u wetki co? Rana pięknie się goi, sucha, czysta, temp. nieco niższa niż normalnie, ale ważne, że nie gorączkuje. Dostała antybiotyk o przedłużonym działaniu. Jeżeli nic sie nie będzie działo, to mamy przyjść dopiero na ściągnięcie szwów.
Co do badań krwi - po operacji wetka mówiła, że w czwartek jej krew pobierze, natomiast dzisiaj powiedziała, że badania zrobimy dopiero w grudniu, bo po operacji będą zafałszowane... no cóż... z innych konkluzji: na brzuchu nie miała praktycznie w ogóle tłuszczu, chociaż od lipca przytyła 5-6 kg. Możliwe, że po prostu odbudowały się najpierw mięśnie. Dopilnuję, żeby jeszcze przytyła
Dalej: uważa, że to nie była jej pierwsza ciąża. Bardzo możliwe, że pierwsza ciąża była przy pierwszej cieczce, a druga przy drugiej... Brrrrrrr
No ale ogólnie Sonia jest silniejsza niż wczoraj, bardziej żywiołowa, merda ogonkiem, zaczyna powoli jeść. Z dnia na dzien powinno być tylko lepiej, bo nic nie wskazuje na jakieś komplikacje.
Dzisiaj już mnie bardziej uspokoiła. Pieniądze, które od Was dostałam na badania, będą nienaruszone czekały na grudzien. Jak tylko będę znała ich wyniki to dam znać. Jeżeli coś zostanie niewykorzystane, to mogę przesłać do Skarpety albo zostawić na jakąś czarną godzinę (tfu tfu)...
Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję za pomoc i za ciepłe słowa wsparcia! Jesteście wspaniali!!

dorzucam jeszcze zdjęcie sprzed chwili

Obrazek został zmniejszony.