od trzech tygodni Diesel (11 miesięcy) jest "szczęśliwym" posiadaczem budy i kojca. niestety nasz wymiatacz podwórkowych roślinek musi nauczyć się przebywania
w kojcu podczas naszej nieobecności
w domu (do 6 godz dziennie), ponieważ
właśnie wtedy ujawnia się jego działalność niszczycielska. problem polega na tym, że za żadne skarby świata nie uznaje budy za miejsce,
w którym można suchutko i cieplutko spędzić czas... od rana z nieba leje się przeokropny deszcz... Dyzio siedzi przed budą i żałośnie piszczy... przemoczony do suchej nitki... i nie wiem co robić... wchodziłam z nim do budy, zostawiałam mu
w niej przysmaki... nie boi się do niej wchodzić... ale chyba nie rozumie do czego służy... czuję się jak sadystka - ja
w ciepełku, on na deszczu!
aaa! jeszcze
w ramach wyjaśnień - Dyzio nie lubi mieszkać
w domu, zagląda kika razy dziennie, przejrzy wszystkie kąty i pędzi na dwór. do tej pory pakował swój tyłek pod taras (wykopując i niszcząc przy tym moje kochane iglaczki), więc kochający pancio wziął się na młotki i wkrętarki i wybudował cud-malina budę... podwórkowego domku nie zrobiliśmy wcześniej, bo Diesel miał być psem "domowym"...
jak nauczyć psa korzystania z budy? pod taras już się nie mieści...
![8-)](./images/smilies/icon_cool.gif)