Omerta - zmowa milczenia hodowców

Wszystko na temat hodowli Berneńczyków, a także dyskusje na temat rasy

Moderator: Halina

Omerta - zmowa milczenia hodowców

Postprzez kreska » 2014-03-20, 11:59

Troche lektury ;-) jak dla mnie duzo w tym artykule prawdy, ale ja wychodze z zalozenia ze we wszystkim nalezy zachowac umiar i tu chodzi mi np. o badania bo choc jestem zwolennikiem to obserwuje trend ze w nie których przypadkach własciciele chwala sie badaniami kompletnie nic nie wnoszacymi, ale juz przyczyna zgonu ojca/matki danego psa , mimo wiedzy hodowcy nie jest publicznie podana :->
Wykonujemy szereg roznych badan a zapominamy co tak naprawdę najbardziej dotyka nasza rase....potocznie piszac zjada ja rak :-( pomyslcie o tym w kontekscie - Badania genetycznego berneńczyków - HS
viewtopic.php?f=86&t=9501&start=220
Badanie nie jest płatne, nie ma na celu niszczenia hodowcy czy hodowli, ma nam pomoc kiedys w przyszlosci bardziej odpowiednio dobierac geny, podobnie jak mamy teraz w przypadku testu na DM <tak>


AD 6.
W Polsce przyblizone koszty wybranych badan bernenczyka wynosza :
RTG (biodra, lokcie, barki ) z wpisem ok. 270zł
DM w zaleznosci od laboratorium ok. 270zł
Oczy , serce ok. 120 -180zl
Udzial w badaniach genetycznych nad HS jest DARMOWY <tak>

Omerta - zmowa milczenia hodowców.
Sierra Milton
tłumaczenie: Jana Wiśniewska
artykuł pochodzi ze strony : http://www.rrclub.pl/forum/viewtopic.ph ... 052272b995

Co łączy mafię i współczesnych hodowców? Cóż za dziwne pytanie, można powiedzieć. Łączy ich jednak smutne, acz bardzo prawdziwe podobieństwo – to, co sławny genetyk Padgett nazywa “zmową milczenia” hodowców, zasada znana jako “omerta” [1] mafii Cosa Nostra. Obie są grobowymi ciszami. Łatwo jest zrozumieć powody, dla których powstaje konspiracyjne milczenie w przypadku przestępców, ale jakie powody może mieć hodowca, by utrzymywać “omertę”?

Najczęściej deklarowaną przyczyną nie dzielenia się informacjami na temat wad genetycznych jest strach przed tym, że staniemy się obiektem “polowania na czarownice”. Sprawa leży jednak dużo głębiej. Wszystko zaczyna się od faktu posiadania i ludzkiej potrzeby postrzegania tego, co mamy, jako czegoś najlepszego.

Znacie mentalność określaną w Anglii zwrotem “keeping up with the Jones” [2]? Każdy pragnie wszystkiego co najlepsze i pragnie uznania płynącego z posiadaniem tego co najlepsze. Przyznanie się, że posiadany lub wyhodowany przez nas pies może mieć wady, jest trudne dla większości ludzi. Winowajcą jest także ogromna inwestycja finansowa i emocjonalna hodowcy w jego psy. Odkrycie, że u reproduktorów i suk hodowlanych, w które hodowcy tak bardzo zainwestowali, mogą występować wady, staje sie przerażające i powoduje, że wielu ludzi nie chce nawet myśleć o tym, że ich psy mogą mieć jakiekolwiek wadliwe geny. Ludzkie ego i lęk przed byciem określonym “kiepskim hodowcą” są ostatecznie przyczynami utrzymywania przez hodowców szkodliwej zmowy milczenia.

Jednak bardziej nawet niebezpieczne niż zmowa milczenia jest odrzucenie w ogóle myśli, że wadliwe geny mogą pojawiać się w naszym programie hodowlanym, że mogą przechodzić niezauważone z pokolenia na pokolenie, po cichu przewijając się w wielu liniach zanim się w końcu zamanifestują. Czy to możliwe, że psy, które wydają się zdrowe, mogą w istocie rozprzestrzeniać niebezpieczne, czasem wręcz letalne [3] geny w całej rasie, aż w końcu dwoje zdrowych nosicieli wadliwych genów spotka się, by wydać na świat to pierwsze chore potomstwo stające się obiektem plotek? Oczywiście, a czas i znów genetycy powiedzą nam jak to możliwe.

Najprościej rzecz ujmując, hodowcy nie mogą zobaczyć wadliwych genów, a jeśli czegoś nie widzą, to takie coś musi nie istnieć. Dlatego też, idąc torem takiej logiki, wszystkie nieprzebadane psy muszą być tak wspaniale zdrowe wewnętrznie, jak wspaniałe pod względem budowy są zewnętrznie. Żeby tylko ta logika była prawdziwa! Niestety, dużo większy nacisk kładziony jest na piękno budowy i powierzchowność, bo jest to po prostu coś, co łatwo zobaczyć, zauważyć i uzyskać. To jest coś, co uzyskujemy bez żadnych “niepotrzebnych” finansowych nakładów. Nie trzeba płacić za prześwietlenie, badanie krwi czy opinię specjalisty, by ocenić poprzez badania na ile pies przystaje do standardów.

W rzeczywistości niebezpieczeństwo płynie jednak nie od tych psów, które są zbadane, lecz od tych hodowców, którzy chowają głowę w piasek i nie chcą uwierzyć, że ich psy mogą nie być idealne. Możemy zacząć radzić sobie z tym, co zostało ujawnione, ale to, co pozostało ukryte, zagraża przyszłości. I tutaj właśnie omerta, owa “zmowa milczenia”, jest bardzo widoczna. Hodowcy tacy nie tylko trwają w przekonaniu, że ich psy są nieskażone wadliwymi genami, wadami budowy czy problemami z psychiką, ale także wierzą, że żaden pies, jakiego wprowadzili do swojego programu hodowlanego przez krycie swoich suk, nie może potencjalnie być nosicielem. Przecież oni używają w hodowli wyłącznie “najlepszych” psów i oczywiście ten najlepszy ma być po prostu idealny.

I oto punkt, gdzie naprawdę ma miejsce akt karygodny. Ci hodowcy całkiem często odnoszą sukcesy na wystawowym ringu; ich psy uważane są za najlepsze – w końcu mają te wszystkie medale, lokaty i tytuły udowadniające, jak zasłużone są to psy! Z powodu sukcesów wystawowych hodowcy ci uważani są za autorytety w rasie, za ludzi, których wiedzy i kompetencji mogą zaufać nowicjusze. I owi nowicjusze otrzymują informację, że w rasie nie ma problemów genetycznych, którymi trzeba się zająć, nie ma potrzeby robić tych “drogich badań, skoro psy są całkowicie zdrowe”. Najbardziej katastrofalny dla przyszłości rasy jest fakt, że nastawienie tych hodowców zaczyna dominować. Nowicjusze widząc sukcesy tych hodowców i chętnie kupują od nich psy, niezależnie od tego że tylko niewielki ich odsetek - o ile jakikolwiek - miał choć najbardziej podstawowe testy na zasadnicze wady, słabe zdrowie lub wadliwe geny. Nowicjusze ci następnie sami inwestują swoje pieniądze i uczucia, a dla ochrony owej inwestycji zaczynają rozpowszechniać to samo nastawienie, co prowadzi do łatwych do przewidzenia efektów. Hodowcy ci mają w rasie “władzę”, całkiem często są to sędziowie, osoby wybierane do omawiania rasy na seminariach, hodowcy żądający wygórowanych kwot za szczenięta i krycia, hodowcy odnoszący sukcesy; używają oni tej “władzy” tak, by mieć pewność, że wręcz nieetyczne stanie się dyskutowanie nad jakimikolwiek defektami, zarówno zdrowia jak i psychiki, znalezionymi w jakimkolwiek rodowodzie ich reproduktorów i suk, bądź potomstwa ich reproduktorów i suk. Zbyt często słyszy się “nie odważę się nic powiedzieć, jeśli chcę wygrywać” lub “są trzy linie z epilepsją (lub chorobą serca lub oczu lub wstaw dowolny problem zdrowotny), ale ty nie potrzebujesz o nich wiedzieć”. Oczywiście, że potrzebujemy o nich wiedzieć, jak inaczej możemy podejmować inteligentne decyzje co do tego, które psy byłyby najbardziej korzystnym wyborem dla przyszłości naszych psów, w przypadku gdy rozważamy nie tylko piękno wyglądu, lecz także ukryty bagaż genowy, który także usiłujemy udoskonalać.

Co z hodowcami, którzy otwarcie omawiają defekty u swoich własnych psów? Niestety, zbyt często są zaszufladkowani jako “kiepscy hodowcy” i mówi się o ich psach “wadliwe”. Są odrzucani, mówi się o nich szeptem i poprzez szyderstwa. Ten właśnie fakt, że usiłują otwarcie dzielić się wiedzą i naukowo badać swoje psy, czyni z tych hodowców obiekt polowania dla wielu osób, które są zbyt skąpe, zbyt obojętne, zbyt egoistyczne lub zbyt nie dbające o przyszłość, by nawet zbadać swoje psy, osób, które nie mają dość odwagi by szczerze omówić swoje psy. Zamiast przyklaskiwać tym hodowcom, którzy wybierają dzielenie się informacjami, odrzuca się ich i prześladuje. W rezultacie, ponieważ natura ludzka sprawia, że chcemy być częścią grupy a nie być z niej wykluczeni, hodowcy zaczynają robić to, co robią najlepiej – utrzymują milczenie lub kłamią albo odmawiają przyznania co wiedzą.

W miarę jak coraz więcej nowicjuszy dołącza do rasy, początkujący hodowcy i wystawcy wykorzystują dobrą koniunkturę wystawiania i uprawiania sztuki hodowania. Stają sie hodowcami odnoszącymi sukcesy i utożsamiają wygrywanie na wystawach z pierwszorzędną jakością psów. Dlatego też hodowcy są bardziej zdeterminowani, by o którymkolwiek z ich psów nie zostało ujawnione nic złego, dalej utwierdzają się w przekonaniu o doskonałości hodowanych przez siebie psów i w miarę utrwalania tej teorii rośnie ich emocjonalna i finansowa inwestycja. Wygrywanie na wystawowym ringu nie ma jednak nic wspólnego z genetycznym zdrowiem. Co więcej, niektóre z odnoszących sukcesy psów są nosicielami dziedzicznych chorób, a nawet same chorują na dziedziczne choroby. Choć dziedziczna choroba sama w sobie, zależnie od typu i dotkliwości, nie musi wykluczać psa z puli genetycznej, do przemyślanej hodowli jest absolutnie niezbędne, by ludzie zdawali sobie sprawę ze wszystkich zagrożeń. Także psy, z którymi kojarzymy naszego psa, muszą być przebadane, należy też wnikliwie zanalizować ich pochodzenie, tak aby maksymalnie ograniczyć możliwość przyjścia na świat kolejnych psów dotkniętych chorobą lub będących jej nosicielami. Ponieważ jednak zwycięzcy nie chcą mieć etykietki “kiepskich hodowców”, nie chcą stracić splendoru związanego z byciem najlepszym (a tym bardziej stracić korzyści finansowych z powodu niemożności sprzedania szczeniąt lub uzyskania wysokiej ceny za krycia), “zasada milczenia” rozprzestrzenia się coraz bardziej.

Nowicjusze, ponieważ chcą być akceptowani, unikają mówienia o sukach i reproduktorach dających kiepskie potomstwo pod względem czy to budowy, czy to zdrowia i psychiki. Prócz tego oni także zaangażowali się już finansowo i emocjonalnie, by być zaakceptowanym w “klubie zwycięzców”. Mogą nawet dostrzegać określone negatywne tendencje w jednej czy więcej liniach w swoich rodowodach, ale odmawiać uznania tych tendencji i trzymać je w tajemnicy ze strachu przed byciem opatrzonym etykietką.

Często hodowcy choć otwarcie nie przyznają że są jakiekolwiek problemy, będą usiłowali “rozcieńczyć” prawdopodobieństwo choroby przez out-breeding [4] z inną, totalnie różną od własnej linią. Dr. Jerold Bell, znany genetyk, powiedział o tej metodzie: “Powtarzany out-breeding by usiłować rozcieńczyć szkodliwe recesywne [5] geny nie jest pożądaną metodą kontrolowania chorób genetycznych. Geny recesywne nie mogą być rozcieńczone; są one albo obecne albo nie. Out-breedowanie nosicieli zwielokratnia i dalej rozprzestrzenia wadliwy gen (lub geny) w puli genowej. Jeśli pies jest znanym nosicielem lub analiza rodowdu wykazuje duże ryzyko jego nosicielstwa, może być wycofany z hodowli i zastąpiony jednym lub dwoma wysokiej jakości potomkami. Potomkowie ci powinni być rozmnożeni i zastąpieni swoimi własnymi dobrymi potomkami, z nadzieją stracenia wadliwego genu.”

Niestety, nawet jeśli odmówimy przyznania, że nasze psy mogą nieć wady, nawet jeśli odmówimy wykonywania badań pod kątem chorób genetycznych, nie sprawi to, że choroby te znikną. To, czego nie możemy zobaczyć, wciąż ma ogromny wpływ na rasę, a dalsze rozmnażanie nosicieli wadliwych genów pozwala owym wadom tym mocniej trzymać się danej rasy. Hodowcy, którzy bardzo starają się hodować zdrowe psy i wykorzytują dostępne naukowe metody by zapewnić genetyczne zdrowie, są odrzucani z powodu tej właśnie pasji, która powinna być podziwiana; wysiłki, jakie podejmują, są w najlepszym przypadku banalizowane, a częściej wyśmiewane jako “niepotrzebne” lub traktuje się je jako niczym nie uzasadnione straszenie chorobami. W wyniku tego hodowcy tacy pracują samotnie i poza swoim własną hodowlą ich wysiłki mają nieiwelki wpływ na rasę jako całość.

Omerta może byc złamana tylko przez ludzi mających odwagę, przekonanie i pasję do walki o to, by rasa jako całość stawała się silniesza i zdrowsza. W miejsce polowania na czarownice wymierzonego w tych, którym na sercu leży zajmowanie się problemami rasy, celem obranym przez każdy klub rasy w każdym kraju powinno być wspieranie ich odwagi i determinacji w dążeniu do otwartego dialogu o problemach. Prócz nagród przyznawanych hodowcom za sukcesy wystawowe, należałoby nagradzać hodowc ow pracujących niestrudzenie nad doskonaleniem rasy. Uroda nie udoskonali rasy; genetyczne zdrowie i możliwość życia bez bólu i w dobrym zdrowiu daleko przewyższają urodę, lecz są o wiele trudniejsze do uzyskania.

Koszt genetycznych badań nie jest wysoki, jeśli się weźmie pod uwagę, jaki wpływ rezygnacja z badań może mieć na rasę. Zapytaj jakiegokolwiek znającego się na rzeczy hodowcę, które rasy mają problemy z sercem, choroby krwi, problemy z oczami czy biodrami – i czy za obecne olbrzymie problemy nie obwinia się brak dalekowzroczności wcześniejszych hodowców, którzy odmawiali finansowego inwestowania w dobro rasy. Odpowiedź jest łatwa do przewidzenia. W Wielkiej Brytanii można wykonywać testy u certyfikowanych specjalistów od bioder, oczu, serca, krwi czy zaburzeń odporności w łącznej cenie mniej więcej £295.00 (dużo taniej niz w Stanach Zjednoczonych) [6], mniej niż koszt szczeniaka czy cena krycia. Można oczywiście robić dużo mnie badań, ale jakim kosztem? Czy rasa będzie cierpieć w przyszłości na problemy kardiologiczne bo zwykłe badanie stetoskopem za £7.50 nie było ważne w tym momencie? Czy rasa będzie postawiona w obliczu prób wyeliminowania przypadków ślepoty od dziś przez lata, ponieważ badanie oczu za £16.00 (zrobione przez jedną z wielu klinik okulistycznych organizowanych każdego miesiąca lub nawet za darmo, jeśli wykonane będzie na wystawie Cruft, gdzie organizowane są corocznie badania) było uważane za nieuzasadnione? Czy następne pokolenia będą przepełnione bólem chorych bioder czy łokci, ponieważ rasa rusza się dobrze na wystawowym ringu i nie widać dysplazji gołym okiem? Badanie pod kątem choroby von Willebranda (vWD) i badania tarczycy (system odpornościowy) mogą być wykonane niedrogo jako badanie krwi za może £30 i £50 każde. Zgoda, badania pod kątem tych chorób nie gwarantują, że problem na pewno nie pojawi się w przyszłych skojarzeniach, ale testy z pewnością zredukują prawdopodobieństwo problemów i to jest dobry punkt wyjścia.

Jeśli hodowca nie może zapewnić dowodu w postaci weterynaryjnego certyfikatu lub zaświadczenia, że wykonane zostało badanie pod kątem chorób genetycznych, nabywca powinien być świadomy, że kupuje na własne ryzyko! Caveat emptor! [7] Hodowcy mogą utrzymywać, że ich psy nigdy nie utykały lub że nie ma potrzeby robienia żadnych badań, ponieważ rasa jest zdrowa. Niektórzy mogą nawet utrzymywać, że ich weterynarz powiedział, że badania genetyczne są niepotrzebne. Takie stanowiska sa nieodpowiedzialne. Genów nie widać i nosiciele wadliwych genów oglądani gołym okiem mogą jawić się jako zdrowi. Tylko dzięki badaniom naprawdę wiemy, czy nasze psy są dotknięte chorobą czy nie i tylko wtedy dzięki uczciwej ocenie rodowodów przebadanych lub dotkniętych chorobą psów, uświadamiamy sobie potencjalnych nosicieli.

Co możemy zrobić, by przełamać Zasadę Milczenia? Większość klubów rasy (jeśli nie wszystkie) ma kodeks etyczny wymagający od członków badania rozmnażanych przez nich psów. Jednym z punktów wyjściowych są więc kluby. Zamiast być instytucjami towarzyskimi lub klubami “starych dobrych kumpli”, te organizacje ras mogłyby zacząć stać na straży tego właśnie celu, chronienia przyszłości rasy przez wymaganie, by przed rozmnażaniem były wykonywane badania genetyczne. Dużo bardziej poważne niż rozmnożenie 16-miesięcznej suczki jest praktykowanie hodowli, gdzie zdrowie nie jest priorytetem, bez upewnienia się na wszystkie dostępne sposoby o zdrowiu hodowanych psów. Mimo to w wielu klubach “kiepscy hodowcy” są identyfikowani wyłącznie przez wiek, w jakim rozmnażają lub częstotliwość rozmnażania, a nie przez kryterium dostarczania obowiązkowego dowodu zdrowia psów. Zdejmując nacisk z wygrywania – ile klubów wybiera “hodowcę roku” w oparciu o odnoszące sukcesy na wystawach potomstwo? Są kluby, które rzeczywiście wymagają od hodowcy pokazania dowodu, że robi wszystko by dbać o przyszłość rasy.

Można przełamać milczenie przez popieranie tych, któzy mają dość odwagi i determinacji by mówić o problemach, można dzielić się nie tylko sukcesami, ale i wiedzą, zamiast bojkotować takie osoby. Omerta upada kiedy każdy nabywca szczeniaka i użytkownik reproduktora żąda okazania dowodu badań pod kątech chorób dziedzicznych. Zasada Milczenia upada, kiedy uświadamiamy sobie, że nie wystarczy hodować wygrywające na wystawach psy lub wyznaczać najwyższe ceny za szczenięta, albo mieć reproduktora, który był używany 50, 60 czy 100 razy; musimy wrócić do pasji, z którą my wszyscy przyjmowaliśmy naszą rasę i z determinacją żarliwie pracować dla przyszłości, w której liczba dziedzicznych chorób jest zmniejszana każdego roku.

Jeśli ci, których znasz, hodują bez badań, zapytaj siebie dlaczego – czy to brak odwagi wobec prawdopodobnego znalezienia nosiciela wśród ich stada hodowlanego? Czy to z powodu lęku przed stratą finansową, jeśli zbadają psy? Czy ponieważ prawdziwie wierzą, że ich psy nie mogłyby być mniej niż idealne? Czy to z powodu ich lęku, że stracą swoją pozycję “top hodowców” jeśli przyznają się, że istnieją problemy, nad którymi trzeba pracować? Czy to z powodu ich strachu, że hodowanie psów jednocześnie i pięknych i zdrowych będzie trudniejsze? A może stracili tą pasję, z którą początkowo kochali rasę, choć weszli na drogę wystawowych sukcesów? Lub, co smutniejsze, jest tak ponieważ po prostu nie dbają o to, czego nie mogą tak naprawdę zobaczyć?

To ciężka praca i potrzeba wielkiej odwagi by rozwijać program hodowlany przy użyciu naukowych metod i testów, jednak nadzieja na lepszą przyszłość powinna prowadzić nas wszystkich do tego właśnie zobowiązania. Kluczem do sukcesu jest umiejętność pracowania razem, bez strachu przed szeptami czy milczeniem. Omerta, zasada milczenia, może być złamana, jeśli więcej z nas zdecyduje, że nie będzie już dłużej tolerować tego milczenia.


[1] omertà - dyskrecja zawodowa w szajkach przestępczych, gangach, mafii itp. źródło: http://www.slownik-online.pl/kopalinski

[2] “keeping up with the Jones” - dostosować się na siłę do wyższej stopy życiowej sąsiadów, znajomych; robić wszystko, by mieć ten sam status społeczny, co sąsiedzi (żyć na takim samym poziomie, kupić samochód tej samej marki, ten sam telewizor itp.) (źródło: Philip Wilson, Słownik idiomów angielskich)

[3] Wpływ szkodliwych genów może być zróżnicowany, od osłabienia wydolności fizjologicznej po śmierć. Geny letalne to takie, które powodują śmierć u ponad 90% osobników, u których się pojawią w formie aktywnej (z reguły gdy u psa spotkają się 2 identyczne geny recesywne, po jednym od każdego z rodziców). Nosiciele tych genów zewnętrznie nie różnią się jednak niczym od osobników normalnych. Geny semiletalne natomiast powodują śmierć u 50-90% osobników, gdyż ich działanie zależy mędzy innymi od czynników środowiskowych. Na przykład wrodzona katarakta w warunkach naturalnych uniemożliwiłaby dotkniętemu nią osobnikowi przetrwanie, jednak opieka człowieka pozwala mu przeżyć.

[4] out-breeding – metoda hodowlana polegająca na kojarzeniu osobników zupełnie za sobą nie spokrewnionych

[5] geny recesywne – geny, które by się ujawnić (tzn. by cecha przez nie kodowana przejawiła się u danego psa), muszą występować w parze; jeśli pies np. ma jeden gen odpowiedzialny za kataraktę, jest całkowicie zdrowym nosicielem, gdy natomiast spotkają się u niego dwa takie geny, ich działanie ujawnia się i pies ten jest chory na kataraktę

[6] W Polsce łączny koszt wykonania zalecanych dla malamutów certyfikowanych badań bioder i oczu to około 200-300zł. Kompleksowe badanie krwi kosztuje około 100-150zł, podobnie certyfikowane badanie kardiologiczne.

[7] Caveat emptor - w języku łacińskim "niech kupiec strzeże się", oznacza ograniczenie zasady dobrej wiary w obrocie handlowym. Zasada obowiązuje między innymi w prawie anglosaskim. Na przykład przy zakupie nowego domu zarówno sprzedający jak i agent sprzedającego nie są odpowiedzialni za to, aby opisać wszystkie ewentualne wady sprzedawanego domu i to kupujący powinien upewnić się, że kupowany dom nie ma żadnych ukrytych wad. źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Caveat_emptor


pozdr
Avatar użytkownika
kreska
 
Posty: 5497
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-11-29, 23:48
Lokalizacja: Zielonka
psy: Fibi,Bibi,Balu,Lila,Lilawati, Solo i Łatka(*)
Hodowla: SOULBERN

Re: Omerta - zmowa milczenia hodowców

Postprzez Aga-2 » 2014-03-20, 12:52

No, no.... imponujący ten artykuł <tak>
Bardzo mi się podoba. Muszę przyznać, że w swojej niedługiej praktyce spotkałam się z otwartymi i szczerymi hodowcami i właścicielami reproduktorów. Bardzo się przyjemnie współpracuje z osobami, nie mającymi nic do ukrycia ;)
Aga-2
Moderator
 
Posty: 6352
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-26, 10:37
Lokalizacja: Kraków/okolica

Re: Omerta - zmowa milczenia hodowców

Postprzez Zuzanda » 2014-03-20, 15:13

Super artykuł .przeczytałam z zapartym tchem . <okok>
Zuzanda
 
Posty: 3247
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-25, 20:46
Lokalizacja: Błonie koło Warszawy
psy: Laponia ,Tomek(*) ,Bleki
Hodowla: Black Velvet

Re: Omerta - zmowa milczenia hodowców

Postprzez wiki » 2014-03-20, 17:41

Świetny artykuł <okok> <okok>
Avatar użytkownika
wiki
 
Posty: 2721
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2012-09-02, 19:01
Lokalizacja: Jelenia Góra
psy: Abigail Bertosz FCI

Re: Omerta - zmowa milczenia hodowców

Postprzez agas » 2014-03-20, 18:02

Bardzo trafne spostrzeżenia .
Avatar użytkownika
agas
 
Posty: 1758
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2011-06-30, 15:39
psy: Bona, Keanu, Hana , Brizo (*)Hektor(*), Glenda(*)
Hodowla: Jak z Obrazka

Re: Omerta - zmowa milczenia hodowców

Postprzez jbeata » 2014-03-21, 00:16

Przeczytałam :-) dzięki.
Avatar użytkownika
jbeata
 
Posty: 2942
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2010-07-28, 20:37
Lokalizacja: śląskie
psy: Pola,Rose,Klara,Beauty,Phoebe,Rolex, Erotica (*)
Hodowla: Mocne Góralki

Re: Omerta - zmowa milczenia hodowców

Postprzez DolceVita » 2014-03-25, 22:54

Świetny artykuł....dzięki...:-)
DolceVita
Moderator
 
Posty: 902
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2007-09-10, 10:55
Lokalizacja: Tarnów
psy: Demi (DolceVita Stróż Zagrody) (*),Mia i Figa

Re: Omerta - zmowa milczenia hodowców

Postprzez ZewKrwi » 2014-04-16, 15:24

Bardzo ciekawy artykuł. Skłania do refleksji.
ZewKrwi
 
Posty: 63
Ostrzeżeń: 0
Dołączył(a): 2006-09-28, 12:24
Lokalizacja: Warszawa


Powrót do Berneński Pies Pasterski

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości