"Francuski piesek" czyli grymaśny bern

Macie takie egzemplarze na stanie?
Jak dla mnie bern, który nie jest "żarty" to nieznane zjawisko, no, prawie nie wpisuje się w rasę.
Przyznam się, że Cortez zjadał wszystko bez grymaszenia, zawsze było mu mało żarcia, choć na zabiedzonego bynajmniej nie wyglądał, najchętniej by jeszcze drzwiami od lodówki zakąsił.
Toffi - inaczej. Dba o linię, a podniebienie ma jak piesek francuski.
Karma jest blee, karma z jogurtem czy rosołkiem - też bywa blee. Jak już w końcu zdecyduje się zjeść, bo poprzedni posiłek się nie odbył (miskę zabieram po 20 minutach), to często i tak nie zjada pełnej porcji.
No, oszczędność niebywała, ale jakby nie o to mi chodzi.
Zamówiłam inną karmę zamiast Royala, ale to pewnie i tak nic nie da.
Małż się uparł, że jej będzie czasem gotował, więc opcja pt. nie dawać nic oprócz suchej i wziąć na przetrzymanie odpada, nie mam siły z nim wojować w temacie, zatem panna wybrzydza, bo czasem jest coś lepszego niż sucha karma.
Dożywia się też chyba gryząc dywan, wycieraczkę oraz węża ogrodowego, korę i liście i co tam jeszcze znajdzie.
No, przyznam się szczerze, że nie wiem, co z nią zrobić.
Jadę dziś psa zważyć, bo mu żebra sterczą, a po nocy do miski z suchym (i rosołkiem!) nawet nie podeszła - nie pierwszy to raz.
Jak dla mnie bern, który nie jest "żarty" to nieznane zjawisko, no, prawie nie wpisuje się w rasę.

Przyznam się, że Cortez zjadał wszystko bez grymaszenia, zawsze było mu mało żarcia, choć na zabiedzonego bynajmniej nie wyglądał, najchętniej by jeszcze drzwiami od lodówki zakąsił.
Toffi - inaczej. Dba o linię, a podniebienie ma jak piesek francuski.
Karma jest blee, karma z jogurtem czy rosołkiem - też bywa blee. Jak już w końcu zdecyduje się zjeść, bo poprzedni posiłek się nie odbył (miskę zabieram po 20 minutach), to często i tak nie zjada pełnej porcji.

Zamówiłam inną karmę zamiast Royala, ale to pewnie i tak nic nie da.

Małż się uparł, że jej będzie czasem gotował, więc opcja pt. nie dawać nic oprócz suchej i wziąć na przetrzymanie odpada, nie mam siły z nim wojować w temacie, zatem panna wybrzydza, bo czasem jest coś lepszego niż sucha karma.
Dożywia się też chyba gryząc dywan, wycieraczkę oraz węża ogrodowego, korę i liście i co tam jeszcze znajdzie.

No, przyznam się szczerze, że nie wiem, co z nią zrobić.
Jadę dziś psa zważyć, bo mu żebra sterczą, a po nocy do miski z suchym (i rosołkiem!) nawet nie podeszła - nie pierwszy to raz.