Strona 1 z 2

bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 10:40
przez MRUCZanka
Słuchajcie, mam dość poważny problem - chyba mam nadpobudliwego psa.... w kwestii ludzi :-| Nie wiem co jest grane. Postaram się to wszystko opisać jak najdokładniej.Otóż:
Benek ma 4,5 miesiąca. Wzięliśmy go od hodowcy w wieku 12 tygodni, był już fajnei zsocjalizowany. W tej chwili jedyne co go napwa strachem to chodzący odkurzacz. Miał taki tydzień (ze 2 tygodnie temu) że potrafil się zlać ze strachu, o czym tu już pisałam. Jakoś mu to chyba przeszło, a przynajmniej mam taką nadzieję... :roll:
Od miesiąca chodzimy na szkolenie podstawowe. I od samego początku dziwiło nas, że Benek jako jedyny wyrywał sie na smyczy do innych psów, jak trenerka podchodziła to szajba, i wszystko potrafił zrobić na zwykłej karmie, a naszą kiełbasę olewał. W sumie wolałabym,żeby był jak inne psy - potulnie wpatrzone w przewodnika,a nie zlewający go.... Wczorajsze szkolenie po prostu mnei wykończyło, Benek w ogole nei słuchał, był totalnei rozkojarzony, mogłam dla niego nei istnieć, ktokolwiek do niego podszedł był najukochańszym nauczycielem i dosłownie wszystko zrobił!!! Nie wiem, czym to tłumaczyć - wypadają mu mleczaki (co opisałam w innym wątku), tydzień temu stwierdzono mu początki mlodzieńczego zapalenia kości (też to opisałam) i miał w sumie prawie tydzień przymusowe pozostanie w domu. Nie wychodziliśmy na spacery poza ogród,poza poniedziałkiem,gdy pojechaliśmy odrobić straconą lekcję - ale zachowywał się w miarę normalnie. Niemniej problem się nasila - ciągnie na smyczy przeokrótnie, a każdy kolejny człowiek na spacerze to największa atrakcja, ja mogę nie istnieć!!! :shock: Czy to się już kwalifikuje do jakiegoś problemu z uznawaniem w stadzie czy o co chodzi, bo już nie potrafię dociec.... :cry: W domu największy milusiński i widać,że kocha, i uwielbia ćwiczyć, ale wystarczy,że ktokolwiek przyjdzie, to mogę nie istnieć.... Czasem mam wrażenie,że jakbyśmy go komuś oddali, to nie odczułby rozląki z nami :-(
Chciałam jeszcze dodać, że trenerka stwierdziła, że jest bardzo aktywny - na przykładzie zabawy z pudłem - że normalnei berny trącą go nosem i zdają się mówić "co ty ode mnei chcesz, mam cos z tym zrobić? daj mi spokój!" Natomiast Benek jest bardzo pomysłowy, natychmiast podejmuje akcje i proponuje różne zachowania, jest b. plastyczny. Co z tego,że uczy się w mig, skoro na wyjściu do ludzi mogę nie istnieć? :-( Juz chyba 2 miesiące się uczymy nie ciągnięcia na smyczy, był krótki efekt a teraz ciągnie ze zdwojoną siłą... Przecież nie powiem ludziom dookoła - nie wołajcie mi psa... :-( :-/

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 10:55
przez Przemo
Ciekawe czy to niejest proba zdominowania ciebie.
Ja jestem szefem i rob co ci kaze....

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 11:18
przez Barbel
MRUCZanka napisał(a): Przecież nie powiem ludziom dookoła - nie wołajcie mi psa... :-( :-/

Dokładnie- tak.
Jaka dominacja... po prostu ten kto się zbliża jest zazwyczaj ciekawszy od pańci bo:
-pachnie inaczej,
-ma inny tembr głosu,
-może jakąś inna zabawę zaproponuje. itd
Berny nie lubią jednostajnego powtarzania ćwiczeń a dosyć łatwo zapamiętują ich sekwencje ( przynajmniej Barbelasty - wystarczy że przejdę raz przez wymyślony na gorąco tor przeszkod i kombinacji - powtarza z dziećmi go w miarę wiernie - nawet wykonując komendy o których dziecko zapomniało , ale po 5 razie tam gdzie siad - kładzie się, idzie sobie własnym tempem itp - w końcu po co się wysilać...)
Słowem nie przejmuj się , To tak jak dziecko ktorego bardzo bawią rówieśnicy z własni rodzice nie sa atrakcyjni.
Rób swoje.
Opłaci się.

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 11:45
przez Ben
"Juz chyba 2 miesiące się uczymy nie ciągnięcia na smyczy, był krótki efekt a teraz ciągnie ze zdwojoną siłą... "

To raczej normalne, bern praktycznie nigdy nie pamięta o drugim końcu smyczy. Wiem coś o tym, ja mam "tylko" ponaciągane wiązadła w stawie barkowym ( czasami boli ), w akcie desperacji założyłem nawet naszemu Benowi kolczatkę - zerwał ją i dałem sobie spokój, ciągnął przez całe swoje życie. Znam panią u której to zjawisko skończyło się przeciągnięciem przez krzaki i złamaną reką. Tak na serio to wydaje mi się, że 4,5 m-ca to za wcześnie na PT, poczekałbym do 9 m-cy. Z tego, że się garnie do ludzi to raczej należy się cieszyć. Jest duża szansa, że nie będzie płochliwy, co jest częstym problemem u bernów, a na wystawie płochliwy bern to już kompletna katastrofa.

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 14:16
przez MartaD
Jeśli chodzi o skupienie psa na Tobie to proponowałabym pobawić się trochę klikerem :-)
U nas pomogło zarówno u nadpobudliwej Kessi, jak i maleńkiej Tammi, którą na początku interesowało wszystko oprócz mnie ;-)

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 14:37
przez MRUCZanka
No właśnie chodzimy na szkolenie klikerowe. Normalnie w domu jest szał, cud miód i orzeszki,pies uwielbia pracować i obojętne mu jest w zasadzie co dostaje w domu - kiełbaska, frolic, pomidor... a na szkoleniu właśnie to skupienie uwagi na mnie graniczy z cudem, i nawet kiełbaska nie pomaga, która jest najsilniejszym smakołykiem póki co,a wystarczy że podejdzie trenerka, to pies dostaje szajby z radości,że ktoś - inny ludź - podszedł, i ma zwykłą karmę jaaaaaacieeeeeeeee ale radocha!!! a moi państwo... phi, oni niech se stoją i narywają łokcie przyciągając mnie na maxa, ja i tak się powyrywam... ja chcę do innych...
RATUNKU!!!! :cry: :shock: Nie wiem,czy mam psa dominanta,czy po prostu jestem dla niego czymś byle jakim, skoro nawet kiełbaska w ręku jest tak mało atrakcyjna na widok innych ludzi.... z ternerką przećwiczył slalom w oka mgnieniu, przy mnie nawet nie chciał targetować, ciągnął do zdechłego ślimora :-/
Ben, jakoś wyszłam z założenia, że im wcześniej PT tym lepiej - niech się uczy od małego,bo potem może mnie olać... a lapie w lot... tylko że olewa mnie przy innych psach i innych ludziach... dlatego wątpię,by na wystawach zachowywał się poprawnie, skoro już teraz tak ciągnie do wszystkich jak głupi :( :-x

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 14:49
przez Tess
Mruczanka, on jest jeszcze strasznie malutki. Szkolenie mu nie zaszkodzi, ale prawdziwe efekty uzyskasz później. Moje berny w wieku szczenięcym doprowadzały nas do rozpaczy. A jednak... Czoper ma już 7 lat. Generalnie jest posłuszny, ale w ciagu swojego zycia raz w zzabawie z labradorem zaplatali się w smycze i zostałam przeciagnięta parę metrów po oblodzonym chodniku. Raz przeciagnął mnie przy przejściu przez jezdnię ( moja wina - była zima, a mi po pracy nie chciało się przebierać przed wyjściem z psem i wyszłam w spódnicy i na obcasach - efekt: poździerane kolana. Parę razy wywalił mnie na plazy i raz na schodach. Mila ostatnio wywaliła moją córkę. Bern to potęga i trzeba się z tym czasem liczyć :-> Generalnie efekty przyjdą później. Nie oczekuj od psa w wieku przedszkolnym efektów jak u licealisty...

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 15:00
przez MRUCZanka
Nie oczekuję, sama jestem zdumiona,że tak szybko łapie naukę, ale jestem przerażona,że mnie totalnie zlewa, a woli innych :cry:

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 15:03
przez EwaM
Mruczanka-czy Ty nie jesteś przypadkiem zazdrosna o Benia :?: :mrgreen: Nie możesz być jego całym światem :lol:To jeszcze dzieciak.Bawić się chce,poznawać otoczenie,innych ludzi.Wszystko jest taaakie ciekawe :lol: :lol: A pańcia chciałaby,żeby Benio świata poza nią nie widział,uczył sie pilnie,był grzeczny,stateczny,posłuszny itp itd.Nic z tego...Daj biednemu psu trochę luzu :mrgreen: Nie wymagaj za wiele od razu,bo zniechęcisz go.Powoli,spokojnie rób swoje.Małymi kroczkami.Na smyczy moja dorosła Nercia też potrafi ciągnąć jak szalona,jak ma inny pogląd niż ja na trasę spaceru,a jest to o tyle niebezpieczne,ze ważymy mniej więcej tyle samo,ale ona ma zdecydowanie więcej siły ;-) Zdażyło mi się już stać trzymając się drzewa i próbując przekonać Nerę,żeby jednak "odzyskała słuch" i "zwróciła uwagę na moją uwagę"(jak mawiał mój nauczyciel w szkole :mrgreen: )Dała się,pieszczoszka kochana,przekonać,ale co sie naszarpałam,to moje ;-) Z tym posłuszeństwem czasem różnie bywa ;-)
Ciesz się,że masz fajnego,wesołego,kreatywnego psiaka :-) Będzie dobrze.Nauczy się wszystkiego,ale nie od razu.Wszystko w życiu ma swój czas :-)

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 15:04
przez Przemo
hm....a moze sprobuj inaczej
nie zwracaj uwagi ze ciagnie. Idz tam gdzie chcesz.
Wiem to posobie i berze. Niewiem gdzie zrobilem blad. ale efekt uzyskalem tai. Jestyem sam z bera. Jest ok. Komendy wykonane, oby tylko spokojnie z\ mojej strony. Ale jesli tylko ktos sie pojawi juz psa niema. tzn nie slucha co ja mowie. Ja sie denerwuje a pies dalej swoje. Teraz jest troche lepiej i olewam psa jak sa ludzie. Czyli nie wolam i nie krzycze.

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 15:15
przez EwaM
Przemo napisał(a):hm....a moze sprobuj inaczej
nie zwracaj uwagi ze ciagnie. Idz tam gdzie chcesz.
Wiem to posobie i berze. Niewiem gdzie zrobilem blad. ale efekt uzyskalem tai. Jestyem sam z bera. Jest ok. Komendy wykonane, oby tylko spokojnie z\ mojej strony. Ale jesli tylko ktos sie pojawi juz psa niema. tzn nie slucha co ja mowie. Ja sie denerwuje a pies dalej swoje. Teraz jest troche lepiej i olewam psa jak sa ludzie. Czyli nie wolam i nie krzycze.


Znaczy,że przy ludziach nie panujesz nad własnym psem i ten robi co chce :?:

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 15:54
przez MRUCZanka
Ewo, bardzo prawdopodobne z tą zazdrością :mrgreen: Tylko że w domu jest nas dwóch i to się tyczy nas obojga na dworze :-)Niemniej mam dokładnie to co Przemo opisał - w domu idealnie, słucha wszystko i się cieszy że może pracować. Jak jesteśmy sami jest ok,ale wystarczy,że wychodzimy i już jest mogiła... a nie daj boże inny pies... Ja wiem,że to jest ciekawsze i trzeba wszystko poznać, i robię sztuczki z przyciąganiem i podchodzeniem do psow na luźnej smyczy itd... ale mimo wszystko mam wrażenie,że jak wychodzimy z domu to mój pies ma wyłączony słuch i kompletnie mnie lub Darka w .... wczorajsze szkolenie naprawdę dało mi do myślenia, bo pies wręcz ujadał, że chce do innych i patrzył na mnie z potwornym wyrzutem - ty mnie tu trzymasz, a inni ćwiczą i są ciekawsi!! Rany, powiedzcie mi,że to mu po prostu przejdzie.... :cry: <beczy> że on będzie wreszcie wślepiony we mnie przy innych ludziach jak chcę z nim popracować... :shock:

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 16:06
przez Ania Gd
Mruczanka
to co opisujesz to normalny etap rozwoju psa - etap poznawania świata.
Pozwól mu przez to przejść w zgodzie z naturą.
Nie "urywaj" mu dzieciństwa.
Nie oczekuj że 4,5 miesięczne szczenię będzie się zachowywało jak stateczny 3 letni pies.
Przychodź na zajęcia godzinę wcześniej i pozwól psu się wybawić.
Będzie zmęczony to na 100% przyjdzie do ciebie.
Ale z własnej woli.
A nie przyciągnięty na lince.
Powoli.
Szybko - wszystko zepsujesz.
Berny potrzebują cierpliwości i duuuuuuużo duuuuużo czasu.

Powodzenia

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 16:13
przez Busola
Spokojnie , bedzie dobrze :-)
a powiedz, jak często Benio widuje innych ludzi i psy?
Moze jest to dla niego taka atrakcja ze nie potrafi sie powstrzymać, a że jest psem nadwyraz towarzyskim to mamy klops na szkoleniu.
Moze częściej powinien sie spotykać z większą grupą ludzi to mu spowszednieje, a na szkolenie przyjeżdżaj pierwsza i daj sie Beniowi z każdym po kolei przywitać i pobawić - zmęczy sie troche i może będzie bardziej posłyszny :lol:

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 16:25
przez EwaM
:mrgreen: Mnie się wydaje,że to jest tak,że w domu Wy jesteście atrakcją i Benek koncentruje sie na Was :-) Na zewnątrz są inne ciekawe rzeczy i on chce je poznać.To tak jak wyszłabys z dzieckiem na plac zabaw i nie chciała go puścić do piaskownicy,do innych dzieci :lol: Też by ryczało i patrzyło z wyrzutem :mrgreen: Przejdzie mu,zobaczysz :-) Podrośnie,spoważnieje.A i tak Was kocha najbardziej na świecie :mrgreen: Tak naprawdę to pewnie teraz mu zabawa w głowie,a nie nauka :lol: Mowię Ci,próbuj metodą małych kroczków :lol:

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-08-21, 16:26
przez Przemo
EwaM napisał(a):
Przemo napisał(a):hm....a moze sprobuj inaczej
nie zwracaj uwagi ze ciagnie. Idz tam gdzie chcesz.
Wiem to posobie i berze. Niewiem gdzie zrobilem blad. ale efekt uzyskalem tai. Jestyem sam z bera. Jest ok. Komendy wykonane, oby tylko spokojnie z\ mojej strony. Ale jesli tylko ktos sie pojawi juz psa niema. tzn nie slucha co ja mowie. Ja sie denerwuje a pies dalej swoje. Teraz jest troche lepiej i olewam psa jak sa ludzie. Czyli nie wolam i nie krzycze.


Znaczy,że przy ludziach nie panujesz nad własnym psem i ten robi co chce :?:


no tak Nie to ze skacze na ludzi czy cos. Ale np szczeka czy podbiega i wciska swoj nos miedzy nogi.

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-09-04, 10:51
przez wiedzma
ojejku a juz myslalam, ze moj Draco ma nierowno pod sufitem, a tu nie tylko my tak mamy :P Cudowna kochana maskotka.. Ale tylko w domciu. Bo na dworze jak juz pojawi sie ktos obcy to ojej.. Radocha ogromna, podbiega, chce zeby go glaskac, cieszy sie. Staram sie go nie odciagac jezeli ktos chce sie przy nim chwile zatrzymac. Ale jak ten ktos "nowy, ciekawy" odejdzie albo jak nie pozwolimy mu do tego kogos biec, to ksieciunio nasz siada obrazony na trawie, najczesciej jeszcze odwraca sie tyłkasem do nas :P Albo jak jestesmy na spacerku i psiak sie zmeczy, kladzie sie i juz nie chce isc nawet w strone domu. Taki zmeczony biedny.. Ale do czasu az ktos nie pojawi sie na horyzoncie.. Energia powraca.. Tez myslalam, ze moze mu sie znudzilismy, ze ma nas dosyc albo cos zle robimy i woli do kogos innego, ale jak tak poczytalam i widze, ze nie tylko my mamy taki problem, to troche mi razniej. Mam nadzieje, ze przejdzie temu gluptasowi. Sasiedzi sie smieja ze lizus z niego straszny, ale zobaczymy jak podrosnie czy beda sie tak smiac hihih :lol:

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-09-04, 12:16
przez Anuta
Nauka chodzenia na luźnej smyczy to podstawa współdziałania pies-człowiek.
U nas w szkółce osiągnęliśmy to tak: Wyznaczamy sobie odcinek do przejścia (na początku dość krótki). Najlepiej od tego zaczynać spacer. Zaczynamy na luźnej smyczy. Idziemy dopóki pies idzie bez ciągnięcia i chwalimy jaki jest mądry. Zaczyna ciągnąć - wracamy do miejsca startu, i do skutku. Jeśli pies nie kuma, nawet wracamy do domu. Rezygnacja ze spaceru jest najdotkliwszą karą dla naszego ulubieńca.
U nas poskutkowało bardzo szybko. Stopniowo wydłużamy odcinek do przeJścia na luźnej smyczy. A potem wybuch radości, jaki to nasz pies mądry, jaką sprawił nam frajdę. I puszczamy malucha, by się wyszalał.
Spróbuj, powodzenia.

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-09-04, 13:07
przez MRUCZanka
Wiecie co, u nas pomogły rzeczywiście spotkania z innymi psiurkami. Odkąd udało nam się zorganizować spotkanka i chwile na wyszalenie się po placu dwoch psow - Benek jest prawie - że- jak do rany przyłóż :lol: No może bez przesady, ale widzę, że to naprawdę daje olbrzymi efekt.

Re: bern - czy dla niego właściciel jest najważniejszy?

PostNapisane: 2008-09-04, 14:14
przez Robert
ciekawe, ze instruktorka, bądź co bądź powinna być w tym temacie biegła nie potrafiła pomóc, a poza tym pies w tym wieku na PT?????? To przecież ewidentnie przedszkolak!!!! Ma się właśnie bawić i przez to uczyć. To tak jakby 3-latka posyłać do gimnazjum.
Mam jeszcze jedną wątpliwość co do tego kursu. Jeśli kliker na zbiorowym szkoleniu to jak psiak ma sie skupić na pani, kiedy wokół wszyscy klikają i wydaja komendy? Jeśli w domu jest ok to może to jest kłopotem? W naszej szkole z klikerem sa indywidualne zajęcia.