Cześć.
Skoro nikt do tej pory nic nie napisał, to może ja się wypowiem...
Dysplazja atakuje właściwie z dwóch kierunków. Pierwszy to, obciążenie genetyczne a drugi to błędy w "obchodzeniu się" ze szczeniakiem.
Od razu mówię, że w pierwszym przypadku nie wiele można zdziałać i nasz wpływ - nasz czyli właścicieli - na geny jakimi psiak jest obdarzony jest żaden. No może poza takim, że studiujemy rodowody przodków. Dobrze, że rodzice Twoich szczeniąt mają HD A, ale fajnie znać jeszcze stan zdrowia dziadków a może i pradziadków. Niestety sam fakt, że przodkowie byli wolni od dysplazji nie gwarantuje zdrowia szczeniakom. No, ale znacznie osłabia prawdopodobieństwo wystąpienia tej cholernej wady układu kostnego.
Jeśli chodzi o drugi "tor", to nasze pole do popisu jest znacznie większe! Ale i tu są różne szkoły. Na przykład co do schodów. Mnie nauczono tak, że należy szczeniaka nosić na rękach po schodach tak długo jak się. Uzasadnienie jest bowiem takie, że podczas chodzenia po schodach - szczególnie w dół - na stawy pieska działają duże siły. Zbyt duże jak na miękki układ kostny, co może spowodować deformację stawu czyli po prostu dysplazję. Niestety układ kostny u Berna przestaje się rozwijać dopiero ok. 9-go miesiąca życia. Osobiście nie wyobrażam sobie brania na rączki psa, który ma powiedzmy siedem miesięcy i waży 35kg. Dlatego moim zdaniem nosimy psa tak długo jak to możliwe, lub do czasu kiedy on sam kategorycznie tego odmówi
Żadną też tajemnicą nie jest też, że panele psim stawom nie pomagają. Choć tak jak w przypadku schodów bardziej chodzi o łokcie, tak w panelach o biodra. Po prostu łapki rozjeżdżają się w bok (na zewnątrz), co może spowodować zwichnięcie stawu biodrowego, uszkodzenia chrząstki stawowej oraz trwałego zniekształcenia stawu czyli... dysplazji.
Warto też pamiętać, że zwykłe rzucanie kija/patyka może istotnie "wspomóc" proces tworzenia dysplazji. Pies w ostatniej fazie biegu gwałtownie hamuje przed rzeczonym kijem/patykiem przenosząc cały ciężar na przednie łapki. Nie trudno wyobrazić sobie, że miękki kościec przy wielokrotności takiego procesu ulega zniekształceniu.
Zwykła zabawa z innym psem może stać się także przyczyną tragedii jaką jest oderwanie fragmentu chrząstki stawowej. Paskudnie bolesnej kontuzji, która pozostawi ślad do końca życia psa. Otóż psiaki beztrosko goniące się na łące pokrytej wysokimi trawami są tak samo pięknym widokiem jak potencjalnie tykającą bombą. Mówię tu o młodych psach z kośćcem nie do końca ukształtowanym i stwardniałym. Podczas takich harców psy bardzo często zmieniają kierunek biegu, skaczą w rozpędzie. Z punktu widzenia mechaniki występują w stawach psa wszystkie rodzaje napięć.
No i otyłość. Nie wolno dopuszczać do tego, aby piesek miał nadwagę. To chyba największe zagrożenie, bo występujące cały czas. 24 godziny na dobę stawy dźwigają zbyt wiele, a więc są narażone na zgniatanie.
Warto pamiętać o preparatach stosowanych zapobiegawczo jak choćby ArthroFlex. Nie tani, ale skuteczny...
Wszystkie te zagrożenia (może poza nadwagą) dotyczą psów młodych. To tak jakby dorosłe psy miały kości i stawy ze stali, a młode z aluminium. Przyszła mi do głowy plastelina, ale to chyba przerysowany przykład
A najfajniejsze jest to, że wszystkie mądrości usłyszałem od wetów, przeczytałem w mądrych książkach, ale z tych samych źródeł wiem, że należy dbać o ruch zwierząt, bo budujemy im wtedy silną tkankę mięśniową, która bardzo pomaga słabym stawą no i nie dopuszczamy do otyłości. Serce lepiej pracuje, więc krążenie inne, a zatem ukrwienie narządów wewnętrznych lepsze itd. Czyli... Pies musi biegać i ruszać się, ale niesie to ze sobą ryzyko dysplazji i poważnych kontuzji. Jeśli ktoś zna złoty środek, to będę wdzięczny za uchylenie rąbka tajemnicy.
No, ale jest jeszcze jedna rzecz. Być może najważniejsza. WCZESNA DIAGNOSTYKA
Piesek skończy trzy miesiące - marsz do weta na RTG. I to nie tylko bioder, ale łokci i barków też! Ośmielę się stwierdzić, że w tym wieku panewki biodrowe mogą być jeszcze nie do końca "zamknięte", ale łokcie powinny wyglądać dobrze. Jeśli jest coś nie tak mamy czas na działanie. Działanie wszelkiego rodzaju. Od podawania preparatów doustnych po zabieg chirurgiczny. Jeśli piesek zacznie kuleć w wieku 10-12 miesięcy i wtedy go zdiagnozujemy, to po ptakach. Wszelkie ingerencje chirurgiczne mają bowiem sens do 9-go miesiąca życia!
Jeśli chodzi zaś o przepuklinę, to rada jest jedna. Wizyta u weta, który zadecyduje czy operować czy nie. Moja Bona miała operowaną dwa razy! Pierwszy raz jeszcze w hodowli i coś chyba panu technikowi weterynarii nie wyszło
Bardzo jestem ciekawy czy wywołałem tym postem burzę w szklance wody
Mam świadomość tego, że są ode mnie mądrzejsi na tym forum, ale skoro się nie odezwali, to postanowiłem napisać "kilka" zdań. Zaznaczam jednak, że
opinie głoszone przeze mnie są tylko i wyłącznie moimi przemyśleniami zgodnymi z posiadaną przeze mnie wiedzą!Pozdrawiam i życzę wszystkim, aby w niedługim czasie dysplazja była czymś znanym z książek i niespotykanym w rzeczywistości.
Adam.