ja się wkurzyłam parę dni temu. Miałam sytuację mianowicie taką :
zawsze wychodzę z Beniem z domu luzem, smycz zapinam mu rzadko. Uciekł mi do sąsiadów pod warsztat, przez skrzyżowanie. Wszyscy go znają, bardoz lubią. Słyszę, idzie jakieś młode małżeństwo z dziećmi. Nagle - taki duży, to powinien być na smycyz i w kagańcu!! Oho, myślę, to będzie jazda, zaraz mi nazdają. Wołam Benia, biorę przezornie na smycz (zawsze go zapinam,jak ktoś chodnikiem idzie). Ojciec facet chyba w moim wieku) - to pani pies?(ze złością i agresją) ja na to,że tak,mój. A nei powinien być w kagańcu?! - z jeszcze większą furią. Ja na to,że nie, ta rasa nie musi. W tym momencie wrzask- że psy są głupie, że jak tak można, psom sie nei ufa, szczególnei takim, a poza tym,to jestem głupsza od tego psa.
Byłam w tak głębokim szoku,że nie wiedziałam co powiedzieć. Miałam na języku,żeby mu odparować, że za takie bezpodstawne obrażanie, to się spotkamy w sądzie, a zaraz potem,że mój pies po szkoleniu jest mądrzejszy od niejednego studenta i że współczuję jego dzieciom mieć takiego durnego ojca. Ale teraz jak sobie poczytałam te wasz ekomentarze, to będę odparowywać, że kaganiec to na tego co mu piana z pyska leci się przyda
Generalnie ludzie u mnie lubią, rzadko się zdarza taka histeria, częściej zaczepiają i nawiązują gadkę szmatkę że jaki piękny,czym karmiony że tak sierść błyszczy, i że jaki posłuszny ( bo jak zapinam,to zawsze każę robić mu siad - to zawsz eludzi rozwala, więc wtedy mówię, że po szkoleniu
). Ale tamten gościu to mnei zdrzaźnił kompletnie, zatkało mnie...