Etyka w hodowli

Nie wiem czy ze względu na późną porę będę umiała jasno przedstawić o co mi chodzi ale się postaram...i licze na burzliwą dyskusję
Bardzo wiele mówi się o etyce w hodowli, o traktowaniu zwierząt, nie przemęczaniu suk hodowlanych, nie rozmnażaniu psów z najdrobniejszymi wadami.
Może to będzie strasznie niepopularne i nierozsądne z mojej strony ale wyjawię Wam w tejemnicy (
), że coraz bardziej mnie to irytuje. Mam bowiem wrażenie, że większości ludzi paląca kwestia etyki innych hodowców służy jedynie niezdrowym rozgrywkom.
Im dłużej w "tym" siedzę tym moje podejście jest coraz bliższe całkowitemu olewaniu wszystkiego, co w sposób bezpośredni nie wiąże się ze mną, czy moimi psami, moją hodowlą.
Cóż, napiszę więcej...nie oburza mnie jeśli ktoś raz zrobi krycie po kryciu (zgodnie z przepisami ZK, mając jeden miot w roku kalendarzowym), nie oburza mnie rozmnażanie suki, która zrobiła hodowlankę z trzema bardzo dobrymi, ani nie oburza mnie, że topowy polski reproduktor trzyma na wystawach ogon po tyłkiem...nie uważam też, żeby powinno się go z tego powodu zdyskwalifikować. To, że mnie to nie oburza nie jest równoznaczne z tym, że zamierzam takie zasady wdrożyć we własnej hodowli (musze to niestety podkreślić z uwagi na zamiłowanie niektórych do plotkowania
), oznacza to ni mniej, ni więcej tylko dokładnie to co napisałam. Nie oburza mnie to.
Coraz bardziej zaczynają mi się rzucac w oczy właśnie takie prymitywne zagrywki, z wykorzystaniem etyki w tle (co za irionia
). Nie dotyczą one mnie osobiście (narazie
) ale na tyle mnie denerwują, że zaczynam poważnie myśleć czy ja w ogóle mam ochotę w tym całym bagienku uczestniczyć. Jak wiecie mam Cavalierkę, prawdopodobnie będę miała też Cavalierątka (czy jakkolwiek zwał). Z uwagi na posiadanie "ozdóbki" wszystkie zachowania, które wśród właścicieli Berneńczyków miało się okazję oglądac ze zgorszeniem raz na jakiś czas, w świecie ozdóbek są zagraniami lekkiego kalibru. Wszystko może zostać wykorzystane przeciwko hodowcy, który jest groźny dla innych. Ten ma za dużo miotów, tamten dopuszcza za wcześnie sukę (co nie jest po prostu dopuszczeniem suki w 20-stym miesiącu. Nie nie...to jest czyn tak haniebny, że prawie graniczący z cięciem suki i posypywaniem solą. Zapewne hodowca własnej suki nie cierpi i chce jej przyspożyć jak największej ilości cieprień), jeszcze inny jest be bo ma ładną stronę internetową (tak, tak...ano taki paradoks. strach teraz mieć ładną stronę, poniewaz inteligentni właściciele ozdóbek uknuli teorię, że ładna strona=coś do ukrycia, coś wymagającego ogromnej akcji reklamowej). Kiedy właściciele ozdóbek nie zajmują się wymyslaniem kolejnych, błyskotliwych teorii co kto złego swojemu psu robi w domu, zajmują sie w wolnych chilach pisaniem na siebie skarg. Ostatnią skargą (jedna na dwa miesiące to norma. Latają jak pociski z jednego końca Polski na drugi) była skarga na hodowczynię, która odważyła się zadac pytanie dotyczące formalności zwizanych z wyrobieniem rodowodu angielskiego suce urodzonej, w Polsce, po matce zarejestrowanej w Anglii. Pytanie owo nie mogło być odczytane jako zwykłe pytanie...gdzieżby. Nie wiecie czym było? Już mówię! Próbą podważenia prawdziwości rodowodu tamtej suki
Piszę niejako o ozdóbkach ale dotyczy to ogólnie hodowców, wszystkich ras bez wyjątku. Tam jest to przejaskrawione, urosło do rozmiarów wielkiego, śmierdzącego jaja...ale jest obecne wszędzie, także w Berneńczykach.
Czy Was to nie obrzydza? To ciągłe obgadywanie innych, interesowanie się tym co kto u siebie robi (jakby hodowcy psów rasowych byli najbardziej podejrzana o robienie krzywdy zwierzętom grupa społeczną), to ciągłe niezdrowe podniecenie totalnymi bzdurami?
Czy po kilku latach tej kynologicznej pasji naprawde szczerze Was oburza fakt, że ktoś tam swojemu psu zafarbował biała łatę na karku i go rozmnożył, że gdzieś urodziło się szczenię z niebieskim okiem, a gdzie indziej z przodo, czy tyłozgryzem? Bo mnie kurcze nie!!
Nie wiem, czy ja mam już jakąs znieczulicę ale oburzają mnie tylko dwie rzeczy. Plotkarstwo i sytuacje w których ktoś działa na szkodę zwierząt rozmnazając chore psy, czy szkodząc im bezpośrednio. Nic więcej nie jest w stanie mnie zdenerwować, czy oburzyć.
Cóz się stanie suce, jeśli raz urodzi dwa mioty pod rząd? Nie znamy przecież motywów decyzji hodowcy, sytuacji, kondycji suki...ale cóż tam, ważne, że możemy użyć tego przeciwko komuś.
Czym jest jakaś bzdurna łata na karku? Jesli pies jest zdrowy i do tego ma coś ciekawego do przekazania to pal licho kilka zafarbowanych włosów. Nie jest to może czyn godny pochwały ale oburzac mnie nie oburza.
Czy tak naprawde nie wydaje się Wam, że ci ciągle szukający sensacji, ciągle piszący anonimy, czy to na Forum, czy w mailach do hodowli, że to oni są tak naprawdę najmniej etyczni? Ja osobiście jestem tym ekstremalnie zniesmaczona...tak nieetycznego, rozplotkowanego towarzystwa jak polscy hodowcy, ze świecą szukac imho

Bardzo wiele mówi się o etyce w hodowli, o traktowaniu zwierząt, nie przemęczaniu suk hodowlanych, nie rozmnażaniu psów z najdrobniejszymi wadami.
Może to będzie strasznie niepopularne i nierozsądne z mojej strony ale wyjawię Wam w tejemnicy (

Im dłużej w "tym" siedzę tym moje podejście jest coraz bliższe całkowitemu olewaniu wszystkiego, co w sposób bezpośredni nie wiąże się ze mną, czy moimi psami, moją hodowlą.
Cóż, napiszę więcej...nie oburza mnie jeśli ktoś raz zrobi krycie po kryciu (zgodnie z przepisami ZK, mając jeden miot w roku kalendarzowym), nie oburza mnie rozmnażanie suki, która zrobiła hodowlankę z trzema bardzo dobrymi, ani nie oburza mnie, że topowy polski reproduktor trzyma na wystawach ogon po tyłkiem...nie uważam też, żeby powinno się go z tego powodu zdyskwalifikować. To, że mnie to nie oburza nie jest równoznaczne z tym, że zamierzam takie zasady wdrożyć we własnej hodowli (musze to niestety podkreślić z uwagi na zamiłowanie niektórych do plotkowania

Coraz bardziej zaczynają mi się rzucac w oczy właśnie takie prymitywne zagrywki, z wykorzystaniem etyki w tle (co za irionia



Piszę niejako o ozdóbkach ale dotyczy to ogólnie hodowców, wszystkich ras bez wyjątku. Tam jest to przejaskrawione, urosło do rozmiarów wielkiego, śmierdzącego jaja...ale jest obecne wszędzie, także w Berneńczykach.
Czy Was to nie obrzydza? To ciągłe obgadywanie innych, interesowanie się tym co kto u siebie robi (jakby hodowcy psów rasowych byli najbardziej podejrzana o robienie krzywdy zwierzętom grupa społeczną), to ciągłe niezdrowe podniecenie totalnymi bzdurami?
Czy po kilku latach tej kynologicznej pasji naprawde szczerze Was oburza fakt, że ktoś tam swojemu psu zafarbował biała łatę na karku i go rozmnożył, że gdzieś urodziło się szczenię z niebieskim okiem, a gdzie indziej z przodo, czy tyłozgryzem? Bo mnie kurcze nie!!
Nie wiem, czy ja mam już jakąs znieczulicę ale oburzają mnie tylko dwie rzeczy. Plotkarstwo i sytuacje w których ktoś działa na szkodę zwierząt rozmnazając chore psy, czy szkodząc im bezpośrednio. Nic więcej nie jest w stanie mnie zdenerwować, czy oburzyć.
Cóz się stanie suce, jeśli raz urodzi dwa mioty pod rząd? Nie znamy przecież motywów decyzji hodowcy, sytuacji, kondycji suki...ale cóż tam, ważne, że możemy użyć tego przeciwko komuś.
Czym jest jakaś bzdurna łata na karku? Jesli pies jest zdrowy i do tego ma coś ciekawego do przekazania to pal licho kilka zafarbowanych włosów. Nie jest to może czyn godny pochwały ale oburzac mnie nie oburza.
Czy tak naprawde nie wydaje się Wam, że ci ciągle szukający sensacji, ciągle piszący anonimy, czy to na Forum, czy w mailach do hodowli, że to oni są tak naprawdę najmniej etyczni? Ja osobiście jestem tym ekstremalnie zniesmaczona...tak nieetycznego, rozplotkowanego towarzystwa jak polscy hodowcy, ze świecą szukac imho
