Strona 1 z 11

"szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-05, 10:15
przez uwielbiam czekoladę
od trzech tygodni Diesel (11 miesięcy) jest "szczęśliwym" posiadaczem budy i kojca. niestety nasz wymiatacz podwórkowych roślinek musi nauczyć się przebywania w kojcu podczas naszej nieobecności w domu (do 6 godz dziennie), ponieważ właśnie wtedy ujawnia się jego działalność niszczycielska. problem polega na tym, że za żadne skarby świata nie uznaje budy za miejsce, w którym można suchutko i cieplutko spędzić czas... od rana z nieba leje się przeokropny deszcz... Dyzio siedzi przed budą i żałośnie piszczy... przemoczony do suchej nitki... i nie wiem co robić... wchodziłam z nim do budy, zostawiałam mu w niej przysmaki... nie boi się do niej wchodzić... ale chyba nie rozumie do czego służy... czuję się jak sadystka - ja w ciepełku, on na deszczu!
aaa! jeszcze w ramach wyjaśnień - Dyzio nie lubi mieszkać w domu, zagląda kika razy dziennie, przejrzy wszystkie kąty i pędzi na dwór. do tej pory pakował swój tyłek pod taras (wykopując i niszcząc przy tym moje kochane iglaczki), więc kochający pancio wziął się na młotki i wkrętarki i wybudował cud-malina budę... podwórkowego domku nie zrobiliśmy wcześniej, bo Diesel miał być psem "domowym"...
jak nauczyć psa korzystania z budy? pod taras już się nie mieści... 8-)

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-05, 10:24
przez Anuta
Myślę, że Dyzio nie tyle piszczy z powodu budy co zamknięcia w kojcu.
Co do korzystania z budy, u nas sunie na czas naszej nieobecności mają 2 pomieszczenia pod tarasem i pod wiatą. Astra przez 4 lata z nich nie korzystała. Od niedawna, gdy para deszcz czasami się chowa (jak ją wielokrotnie uczyłam). Nora nie uznaje takich wynalazków (ma dopiero 2 lata). W czasie deszczu kładzie się najwyżej pod drzewem i nasiąka wodą. Gdy wracam obie są zazwyczaj jak gąbki. Schną dopiero na swoich posłaniach.

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-05, 11:34
przez uwielbiam czekoladę
Anutko, Dyziek raczej chętnie wchodzi do kojca. problemy zaczynają się zawsze podczas deszczu. codziennie zamykam go w kojcu na dwie-trzy godzinki... wtedy gryzie sobie kosteczki albo smacznie śpi...

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-05, 11:50
przez Busola
Ooo, to ciekawe, a z czego zrobiony jest dach budy? Buda stoi w kojcu czy jest doń przystawiona?
może za bardzo hałasuje i Dyzio się boi odgłosów kropli spadających na dach
Może trzeba by go jakoś wytłumić? znaczy dach, nie Dyzia ;-)

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-05, 12:05
przez uwielbiam czekoladę
na dachu gonty, dach podwójnie ocieplony styropianem, więc o hałasie nie ma mowy :-P buda stoi w kojcu...

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-05, 15:30
przez EwaM
A co się zmieniło,że z psa "domowego" został "podwórzowym"? Może potrzebuje kontaktu ze swoim człowiekiem i dlatego piszczy siedząc w deszczu pod budą :?: :-) Berny niby mają zadatki na podwórzowe burki,ale jednocześnie są baaardzo rodzinne :-) Moja w czasie deszczu za nic z domu nie wyjdzie,a podczas największego upału,sapie,dyszy,ale głowę pcha pod moją pachę i przytula się bardzo mocno :mrgreen: Eksperymentów z budą zaprzestałam już dawno-nie było komu w niej mieszkać :-(

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-05, 16:15
przez uwielbiam czekoladę
Diesel sam wybrał podwórko... jak już wcześniej wspomniałam jego wizyty w domu są krótkie i kończą się merdaniem ogona przy drzwiach wejściowych :-) czasem "pomaga" mi w gotowaniu!
myślałam, że ten mega pieszczoch już wiecznie będzie siedział mi na kolanach (wciąż wydaje mu się, że się na nich mieści) a tu proszę... zabrał swoje zabawki i mieszka na podwórku :-)
to nie tak, że chcemy zamknąć go w kojcu i zrobić z niego groźnego psa podwórkowego...
poświęcamy mu naprawdę duuużo czasu...

Ewa, myślisz więc, że to tęsknota za nami? dlaczego tylko wtedy kiedy moknie?

wraz z rozpoczęciem przyszłego miesiąca wracam do pracy... jesień tuż tuż... nie skoncentruję się na robocie wiedząc, że moja psina zamiast wejść do budy siedzi na deszczu... :-(

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-05, 16:32
przez Alicja i Spartki
A może bude postaw nie w kojcu a na podwórku w miejscu którym Dyziek najchętniej przebywa albo w miejscu z którego bedzie miał widok na drzwi wejsciowe do domu. :-) Nie wiem czy pomoże ale moze warto spróbować

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-05, 16:41
przez uwielbiam czekoladę
alicja, buda stoi właśnie w miejscu, z którego widać wejście do domu... niestety, musi być w kojcu ze względu na niszczycielskie zapędy mojej kruszynki..., której ujawniają się tylko podczas naszej nieobecności...

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-05, 16:48
przez EwaM
Piszesz,że tę budę ma dopiero 3tygodnie.Teraz ciepło- nawet jak pada.Może jak zrobi się chłodniej i zmoknie parę razy to załapie,że jednak buda to fajne schowanko :-) W końcu bernuś swój rozumek ma :mrgreen:

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-05, 17:13
przez uwielbiam czekoladę
oj... taką mam właśnie nadzieję...
gdybym tylko mogła to jego rozumkowanie nieco przyspieszyć...
wróciłabym do pracy w spokoju sumienia :lol:

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-05, 18:02
przez Guard
Moje "panienki" maja przed domkiem drewnianym zrobiony zadaszony tarasik - 1,7 metra x 0,8m i tam często obie siedzią. Jest to rozwiązanie na czas deszczu, a nie trzeba wchodzić do budy. może uda się namówić męża, żeby jeszcze na kilka godzin wziął młotek do ręki i dorobił do budy zadaszony taras ????? Pies widzi co się dzieje wkoło, a nie pada mu na nos, no i Pani może popracować na smakołyki.

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-05, 21:35
przez uwielbiam czekoladę
no, no... nad zadaszeniem pracujemy... ale kojca, bo buda ma wprawdzie tarasik, ale stanowczo za mały wyszedł :-D

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-05, 21:44
przez Busola
U nas było tak:
Koja równiez za nic na świecie nie chciała dlo budy wchodzić, smaczki, zachęty nie pomagały.
Na ganku miała wyłożone posłanie, na którym sie wylegiwała, więc postanowiłam bude postawić właśnie w tym miejscu (na szczęście sie zmiesciła). Najpierw, by szoku nie było, położyłam jej posłanie na tarasiku budyi gdy zaczeła sie na nie kłaść, mniej więcej po dwóch tygodniach włożyłam posłanie do budy i...
VICTORIA :!: :mrgreen:

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-05, 21:54
przez agusia
My rozwiązaliśmy problem inaczej... Pokrylismy kojec dachem :mrgreen: I problem sam się rozwiązał... Sara toleruje budę, kojec, ale jak padało to przed budą leżała i mokła stąd takie rozwiązanie... :mrgreen:

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-06, 03:15
przez annasm
Czak mieszkał w budzie całą zimę, od kiedy zrobiło się ciepło nawet do niej nie zajrzy . No chyba że leje wtedy czasem sie schowa ale też woli siedzieć na ganku gdzie troche mniej pada. Buda stała bez lokatora ponad pół roku - dopóki nie zrobiło sie bardzo zimno - znaczy mróz.

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-12, 10:31
przez uwielbiam czekoladę
uprzejmie donoszę, że w nocy z 11/12 sierpnia Diesel vel Dyziek chrapał namiętnie w swojej budzie! ufff! kamień z serca...

:-D :-D :-D :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :lol: :lol: :lol:

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-12, 11:35
przez Wydra
To gratulacje :lol: udało Ci się :mrgreen: My przestaliśmy nawet próbować :cry: 2 budy każda inna a on tylko sypialnię uważa za swoją budę :-P i wszystko na ten temat :evil:

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-12, 11:50
przez uwielbiam czekoladę
ano, cieszę się jak dziecko!
przypomniałam sobie pierwszą dyźkową noc w domu. przecież miał ze sobą swój kawałek kocyka przesiąkniętego zapachem matki i rodzeństwa! wrzuciłam mu więc do budy kawałek swojej garderoby! i udało się! hip hip hurra! :mrgreen:

Re: "szczęśliwy" posiadacz budy... :(

PostNapisane: 2008-08-12, 13:22
przez EwaM
Jesteś wielka :!: :!: :lol: Gratuluję :lol: Na wszystko jest jakiś sposób,tylko trzeba go znależć :lol: