Znajda-prośba o pomoc

Witam!
Jest to mój pierwszy post oraz pierwszy pies. Mam od tygodnia znajdę berneńskiego psa pasterskiego powiem szczerze że przez przypadek. Nie planowałem mieć psa jednak przypadek a właściwie nawigacja spowodowała że go mam. Jadąc samochodem o 12 w nocy i szukając drogi (błąd nawigacji lub mojego zmęczenia) wjechałem w polną drogę. Nie za bardzo było jak zawrócić a tu nagle drzewo a przy nim uwiązany bern. Zatrzymałem się w pobliżu żadnego domu prawie szczere pole i on ledwo dychający przywiązany do drzewa z lekko nagryzionym sznurem. Podszedłem odwiązałem i delikatnie zaprosiłem do samochodu. Miałem strach obcy pies zero doświadczenia z psami ale jakoś poszło. Rano chciałem go zawieźć do schroniska. Zajechałem a tam pani mnie zbeształa że to nie hotel i nie przyjmują psów od właścicieli. Nie uwierzyła w moją historię. Obecnie ben a właściwie Rocki bo tak go nazwały dzieciaki (18 letnie) jest już tydzień z nami. W tym samym dniu kupiłem mu budę bo warunek żony jest że pies jest na ogrodzie. Jest on zapuszczony śmierdzi, kuleje na prawą łapę. Dzięki temu forum dowiedziałem się trochę o żywieniu, czesaniu itp. Byłem z nim u weterynarza jednak nie pozwolił sobie zbadać łapy (nagle odżył) i zaczął warczeć na niego i spasował. Po kilku posiłkach ja mogę zrobić z nim wszystko chociaż jest nadal lękliwy ale już widać że jest zupełnie inny. Jak wracam z pracy do domu to tak się cieszy że niedługo zacznie mówić. Mam kilka pytań co zrobić.
1. Jak przygotować go do wizyty u weterynarza (łapa, szczepienia).
2. Jak oswoić go z kotem który już był wcześniej w naszej rodzinie (żony).
Byłbym wdzięczny za pomoc w moich pytaniach oraz innych poradach co zrobić aby się szybko zadomowił i odzyskał zaufanie do ludzi. Przypomnę że z psami nigdy nie miałem do czynienia. Wiem że nie jest on rasowy jednak swoimi żałosnymi oczami wywarł na mnie wrażenie. Udało mi się osiągnąć że po wyjściu z domu nie odstępuje mnie na krok. Reaguje już na swoje nowe imię. Mogę zajrzeć mu w zęby bo weterynarz spasował. Jednak nadal nie wiem na co mogę sobie pozwolić.
Jest to mój pierwszy post oraz pierwszy pies. Mam od tygodnia znajdę berneńskiego psa pasterskiego powiem szczerze że przez przypadek. Nie planowałem mieć psa jednak przypadek a właściwie nawigacja spowodowała że go mam. Jadąc samochodem o 12 w nocy i szukając drogi (błąd nawigacji lub mojego zmęczenia) wjechałem w polną drogę. Nie za bardzo było jak zawrócić a tu nagle drzewo a przy nim uwiązany bern. Zatrzymałem się w pobliżu żadnego domu prawie szczere pole i on ledwo dychający przywiązany do drzewa z lekko nagryzionym sznurem. Podszedłem odwiązałem i delikatnie zaprosiłem do samochodu. Miałem strach obcy pies zero doświadczenia z psami ale jakoś poszło. Rano chciałem go zawieźć do schroniska. Zajechałem a tam pani mnie zbeształa że to nie hotel i nie przyjmują psów od właścicieli. Nie uwierzyła w moją historię. Obecnie ben a właściwie Rocki bo tak go nazwały dzieciaki (18 letnie) jest już tydzień z nami. W tym samym dniu kupiłem mu budę bo warunek żony jest że pies jest na ogrodzie. Jest on zapuszczony śmierdzi, kuleje na prawą łapę. Dzięki temu forum dowiedziałem się trochę o żywieniu, czesaniu itp. Byłem z nim u weterynarza jednak nie pozwolił sobie zbadać łapy (nagle odżył) i zaczął warczeć na niego i spasował. Po kilku posiłkach ja mogę zrobić z nim wszystko chociaż jest nadal lękliwy ale już widać że jest zupełnie inny. Jak wracam z pracy do domu to tak się cieszy że niedługo zacznie mówić. Mam kilka pytań co zrobić.
1. Jak przygotować go do wizyty u weterynarza (łapa, szczepienia).
2. Jak oswoić go z kotem który już był wcześniej w naszej rodzinie (żony).
Byłbym wdzięczny za pomoc w moich pytaniach oraz innych poradach co zrobić aby się szybko zadomowił i odzyskał zaufanie do ludzi. Przypomnę że z psami nigdy nie miałem do czynienia. Wiem że nie jest on rasowy jednak swoimi żałosnymi oczami wywarł na mnie wrażenie. Udało mi się osiągnąć że po wyjściu z domu nie odstępuje mnie na krok. Reaguje już na swoje nowe imię. Mogę zajrzeć mu w zęby bo weterynarz spasował. Jednak nadal nie wiem na co mogę sobie pozwolić.