Ło mamusiu! Nie wiedziałam, że aż takie odkurzacze chodzą po świecie! Spowdziewałabym się ściągania jedzenia ze stołu, wybierania jedzenia ze śmietników itp., ale niejadalnych sznurków, guzików skarpetek za nic w świecie.
To ja mam ideał, a nie berna. U nas ofiary szczenięce to były krzaczki skoszone przy ziemii i doły w ogrodzie, pogryzione (ale nie zjedzone) wycieraczka z trawy, obroża i dziurki w skarpetkach. To jakiś koszmarek. Dobrze,że już dochodzi małpiszon do siebie. Jak wyzdrowieje dajcie jej jakieś zajęcie, może takie zabawki z karmą w środku, duże kosci wołowe. Sawa jak dostanie taką kość to potrafi gościa przy bramie przeoczyć, zapomina o bożym świecie. Kurujcie się
