Hrabia raczył spożyć na obiad suszony pasek wołowy, tak w porywach ze 150 gram gotowanego, parówę po czym przyczłapał na górę na dxwiek otwieranego pudła z ciastkami i wciął 5 rogalików półfrancuskich z marmoladą

podawanych w małych kawałkach dopaszczownie. Mlasnął, wytarł sie z godnoscią o dywan i zaległ. Nie na długo - przyszedł po jakiejś godzinie wyraźnie dając do zrozumienia, ze on chce na spacer. Mówię mu, ze za gorąco, ze komary, gdzie tam - nie przetłumaczysz... Spuściłam go na łące pierwszy raz od poczatku choroby - gdyby było sucho to by sie zakurzyło - tak to tylko trawy szastały od pędu. Po pół godziny byłam zjedzona przez komary wiec wróciliśmy. Zaległ. Pod wieczór postanowił, że bedzie mi towarzyszył w pracach ogrodowych - patrzał leżąc na tarasie, czy dobrze sadze kwiatki. Na kolacyjkę pyszna była jajeczniczka z 2 jajek na oliwie z dodatkiem parówy oczywista. Teraz po dopełnieniu toalety dywanowej Jasnie Pan chrapie obok mnie.
I qrde nie wiem - jest mu co, czy ma fochy....
dziś powstał pomysł, ze moze go któryś ząb boli bo jakos dziwnie przeżuwa.....
zobaczymy...