Kurka już w domu. Wygląda nieźle. Kurka sobie leży w gustownym kołnierzyku (zdjęcia wstawię trochę później, jak tylko będę mogła usiąść do swojego komputera). Jak na taką operację, naprawdę wygląda nieźle. Weci mówią, że najbliższe dwie doby decydujące. Jutro (i przez najbliższe 5-6 dni) odstawiam psa na cały 3/4 dnia do weta na kroplówki. Mam prikaz od weta dzwonić o każdej porze jeśli coś będzie mnie niepokoić.
Oglądałam wyjęte "cuda". Okazuje się, że Kurak grabiła sobie od dawna - jakieś szmatko-sznurki, przypuszczalnie skarpetki, a także coś z gumkę (majtki?) - ale nic pewnego, ze wzgledu na stopień rozkładu - były od pewnego czasu powrastane w ściany jelita, z żołądka wyjęto kilkanaście kawałeczków plastiku w "różnym wieku" (zapewne fragmenty zabawek do piasku młodszej córki, które Kurak kradnie namiętnie). Tym, co Kurę dobiło teraz był sznureczko-rzemyczek z jakimś wisiorkiem (własność starszej córki). Fragment tego cuda zaczepił się w żołądku, a reszta przeszła do jelita cienkiego ciągnąc za żołądek. Moja biedna głupiutka Kurka
Ale wierzę, że teraz już będzie wszystko dobrze
